5
29.10.2019, 11:42Lektura na 3 minuty

Star Citizen: Przepraszam, czy macie wolny tydzień, aby porozmawiać o Chrisie Robertsie?

Tak, przez kilka dni możecie za darmo wypróbować jedną z najdroższych gier świata.


Witold Tłuchowski

Lata 90. dla naszej branży były bardzo ciekawym czasem. Raczkująca jeszcze grafika 3D nie zdążyła podbić naszych serc, a na rynku królowały gatunki dziś dogorywające (lub prężnie rozwijające się na scenie niezależnej). Jednym z nich były kosmiczne symulatory lotu – kolejne X-Wingi, Frontiery czy dziesiątki pojedynczych tytułów (chociażby nie najlepiej przyjęty X-COM: Interceptor, którego największą wadą było to, że nie był prawdziwym X-Comem) szturmem zdobywały pecety graczy. Jedną z najważniejszych serii w gatunku był wtedy Wing Commander, za którym stał nie kto inny, jak Chris Roberts.

Już wtedy jego sztandarowy cykl miał cechy, które dostrzec możemy dzisiaj w Star Citizenie: rozdmuchane budżety, gwiazdorską obsadę (np. Mark Hamill czy Malcolm McDowell) i rzadko kiedy widziany rozmach. Niestety, w nowym milenium ludzie nie chcieli już latać w kosmos, a ostatnia produkcja Robertsa – Freelancer – mimo świetnych ocen sprzedała się słabo. Po latach wrócił on jednak z marzeniem, które podzielali tacy zapaleńcy jak on: dzięki bezpośredniemu wsparciu fanów stworzyć doskonały kosmiczny symulator. Jak się to wszystko dalej potoczyło, wiecie aż za dobrze.

Przed dwoma tygodniami minęła 7 rocznica słynnej zbiórki na Kickstarterze, podczas której projekt zgarnął dobre ponad 2 miliony dolarów. Łącznie z pieniędzmi zbieranymi na stronie Star Citizen początkowy budżet przekroczył 6 milionów, ale... ach, to był dopiero początek. Teraz gra może się już pochwalić prawie 240 milionami dolarów na koncie. Jednocześnie byli pracownicy studia zarzucają Robertsowi niekompetencje i lekkomyślne podejście do pieniędzy. Trudno im nie uwierzyć, kiedy tytuł jest jeszcze daleki od ukończenia, a beta testy jednego z jego segmentów (Squadronu 42) zostały opóźnione o trzy miesiące. Do tego twórcy stosują naprawdę niesamowite metody, żeby wyciągnąć jeszcze nieco funduszy od fanów: czy słyszeliście może o płatnej imprezie, na której ogłoszono możliwość zakupu nieistniejącego jeszcze statku za 675 prawdziwych dolarów?I wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Że Star Citizen wciąż zapowiada się nieźle. Zwiastuny prezentują się super, a opinie już grających są naprawdę pozytywne. Gra niewątpliwie jest też nieustannie rozwijana... tyle że przeraźliwie wolno. Jeżeli więc rozważacie dołączenie do Kościoła Chrisa Robertsa (nie jest to może oficjalna nazwa, ale czasem mam wrażenie, że pasuje), to teraz macie świetną okazję, żeby wypróbować ten tytuł. Od wczoraj do 3 listopada trwać w niej bowiem będzie darmowy tydzień. Aby zagrać, musimy udać się TUTAJ i założyć odpowiednie konto. Co będzie potem, zależy tylko od was.

Star Citizen wyjdzie... Ha-ha.


Czytaj dalej

Redaktor
Witold Tłuchowski

Czytelnik CD-Action od prawie 25 lat, redaktor od 2018. Kocham Soulsy i zrobię wszystko, by inni też je pokochali. Szef działów zapowiedzi i recenzji.

Profil
Wpisów5501

Obserwujących13

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze