14
17.08.2018, 11:00Lektura na 13 minut

[Tydzień z World of Warcraft: Battle for Azeroth] Jak zmieniało się Azeroth? [WIDEO]

Przypomnijmy sobie ewolucję jednego z najpopularniejszych MMO w historii.

World of Warcraft towarzyszy nam już od czternastu długich lat (trzynastu, jeśli liczyć wersję europejską). Można go lubić bądź nie, ale nie sposób zaprzeczyć, że to jedno z najważniejszych – o ile nie najważniejsze – MMORPG w historii. Choć Blizzard nie odkrył nowych lądów, siła marki wywodzącej się z cyklu popularnych strategii połączona ze sporą jak na tamte czasy przystępnością sprawiły, że niszowy do tej pory gatunek wypłynął na szerokie wody i rozpętał ogólnoświatowe szaleństwo. Swego czasu WoW był społecznym fenomenem, wielokrotnie przerósł oczekiwania Blizzarda i mimo konieczności opłacania comiesięcznego abonamentu znalazł armię oddanych fanów – w szczytowym momencie logowało się 12 milionów osób! Serwery nie wytrzymywały naporu, kolejki do pól bitewnych szły w godziny, a o samej grze rozpisywały się nawet pozabranżowe media. Gra zresztą nadal trzyma się bardzo dobrze (wskażcie mi popularniejsze MMO, które przez tyle lat zdołało utrzymać system abonementowy), a każda kolejna aktualizacja na nowo przyciąga fanów przez ekrany. Przyjrzyjmy się zatem pokrótce kolejnym etapom ewolucji Azeroth.

World of Warcraft

Premiera: 23 listopada 2004 (USA), 11 lutego 2005 (Europa)

Początek drogi. Moment, kiedy mój taureński szaman po raz pierwszy postawił kopyto na zielonych wzgórzach Mulgore. Tylko po to, by za chwilę – czasowo – ustąpić pola ludzkiemu warlockowi, ale pomińmy ten wstydliwy etap milczeniem. Nie żebym miał coś do warlocków. Założę się, że większość z Was ma w pamięci masę szczególnych momentów z „waniliowego” WoW-a. Ja ceniłem sobie zwłaszcza radość, jaka płynęła z patrzenia na budynki, miejsca i jednostki z Warcrafta 3 z nowej, bezpośredniej perspektywy. To wrażenie, gdy pierwszy raz wszedłem do orkowych baraków! Niezatarty ślad wywarła na mnie również wyprawa do pierwszego dungeona (choć wówczas zwaliśmy je jeszcze instantami…) – trzy godziny w Wailing Caverns to było coś! Lock do dziś z rozrzewnieniem wraca za to do cyklu zadań, dzięki którym zyskał epickiego rumaka i drży na myśl o nieudolnych wyprawach na Ragnarosa i Onyksię. Bogowie, kiedy pomyślę, jak zielony wówczas był (w przenośni, na orka przerobiłem go dopiero wiele lat później)…

No, ale odłóżmy na chwilę marudzenie zramolałego weterana i przypomnijmy sobie garść faktów. Wówczas dostępne było jedynie osiem ras (po cztery na stronę) i dziewięć klas, przy czym szamanami mogli grać wyłącznie przedstawiciele Hordy, zaś paladynami – Przymierza. Ileż argumentów padało za tym, że „ci drudzy” mają lepiej, zwłaszcza w kontekście rajdów… Skoro już przy nich jesteśmy, dzieliły się na dziesięcio-, dwudziesto- i czterdziestoosobowe. Te ostatnie z reguły (przynajmniej w moim przypadku) były drogą przez mękę. Nie tyle ze względu na poziom trudności, choć owszem, łatwo nie było, co konieczność zapanowania nad tłumem ludzi, wydzielenia grup i długotrwałego buffowania (czyli rzucania zaklęć wzmacniających) po każdej porażce. Nie wspomnę już o tym, że zawsze ktoś musiał naprawić sprzęt, innemu skończyły się strzały (owszem, kiedyś trzeba je było kupować) lub składniki do zaklęć (tak, takie cudo też walało się po plecaku – w przypadku szamanów było to np. ankh niezbędne do reinkarnacji). Brrr! Wszystko to było potwornie upierdliwe i szczerze mówiąc dziś nie wyobrażam sobie zabawy bez wprowadzonych później rozwiązań, ale cholera, nie oddałbym tych wspomnień za nic na świecie.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE


Czytaj dalej

Redaktor
Paweł „Cursian” Raban

Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.

Profil
Wpisów3205

Obserwujących6

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze