45
13.03.2014, 07:25Lektura na 7 minut

Titanfall - recenzja cdaction.pl

Titanfall miał głośną historię, zanim wprost został zapowiedziany. Na początku huczne odejście ojców założycieli Infinity Ward i sformowanie Respawn Entertainment, później długa zmowa milczenia i domysłów. Wreszcie się pojawił, a jedną z najciekawszych zagadek przyszłych lat w gatunku FPS-ów jest pytanie - czy dalej będzie równie doniośle?


Adam „Adzior” Saczko

Titanfall
Dostępne na: PC, X360, XBO
Grałem na: PC
Wersja językowa: polska (napisy)
Gra w sklepie CDAction.pl

Wierzcie mi, że pierwszy raz przy okazji recenzowania gry chciałbym być w innej skórze. Nie, nie dlatego, że moje strzeleckie odruchy w grze przez sieć musiały powstać z długiego snu od czasów Unreal Tournament III. Chciałbym, moi drodzy, być teraz uczniem złej szkoły pisania recenzji. Tych, które sucho opisują każdy aspekt gry z osobna, wymieniając wszystkie opcje, zmienne i warianty rozgrywki. Wyliczenie zajęłoby kilka tysięcy znaków, a ocena drapałaby sufit po przywaleniu przeze mnie mocnego plusa za bogactwo i różnorodność, poprzedzonego ewentualnie regulaminowym tysiącem znaków o grafice i dźwięku. Titanfall jest wyjątkowo wdzięcznym materiałem do recenzji a'la schemat rozbioru krowy, dla znajomych Obiektywny. Sami zobaczcie...

...w tym multiplayerowym shooterze można walczyć różnorodnie wyposażonymi pilotami i mechami (tytułowi Tytani) na kilkunastu mapach w kilku trybach rozgrywki. Można zdobywać poziomy doświadczenia, rozwijać ekwipunek i zestawiać go w idealnie pasujący do naszego stylu sposób. Mamy też system wyzwań - zabij dziesięciu rakietnicą, wygraj dziesięć partyjek etc. - dający dodatkowy exp i losowe karty wspomagające różne wymiary walki - od broni po dorzucenie dodatkowej umiejętności. Trzy podstawowe klasy pilotów i Tytanów dzielą się z grubsza na lżejszy i bardzo mobilny, uniwersalny oraz silny, ale powolny, jednak szybko można je zmodyfikować według uznania popartego dostępną bronią, jej ulepszeniami, aktywowanymi umiejętnościami - tu przyspieszenie biegu czy kilkusekundowy kamuflaż - i cechami pasywnymi. Po spełnieniu warunków zwycięstwa uciekamy statkiem, lub zabijamy uciekających statkiem...

I tak dalej, i tak dalej... nie ma to sensu, bo nijak nie oddaje huraganu nadciągającego w trakcie ładowania kolejnego meczu. Skoro ubijając Tytana - mimo siedmiu wcześniejszych śmierci z ręki nadczłowieka z SMG i sokolim okiem - głośno wyśpiewałem "WHO IS THE F..KING WINNER" w melodii Drunken sailor, trzeba się wziąć za sprawę porządnie.

Ale! Słowem, które łączy brzydką recenzję z doznaniami, jakie wzbudza Titanfall, jest "można". Kiedy zginąłem razem z Tytanem, bo akurat przeciwnik przywołał swojego mecha (spadają z nieba z hukiem po upłynięciu czasu, przyspieszanego zabójstwami i ogólnym "dobrym sprawowaniem") na moją głowę, kiedy bezwiednie nabijałem kolejne wyzwania odblokowując potrzebne mi usprawnienia, kiedy śmigałem po mapach widzianych pierwszy raz w życiu nigdy się na nich nie gubiąc nie mogłem uwierzyć, że tak wiele elementów udaje się obsadzić na swoim miejscu. Nie ma błądzenia, niejasności w systemie rozwoju czy zbyt powolnego przeładowania magazynka. Titanfall zaprojektowano znakomicie i za każdy kolejny wulgaryzm rzucony w monitor jesteśmy odpowiedzialni tylko my, bo źle rozplanowaliśmy walkę lub krzywo skoczyliśmy na dach. Nawet interfejs podrzuca nam każdą potrzebną informację - na przykład o ile czasu skróciliśmy oczekiwanie do zrzutu Tytana ostatnim zabójstwem - w możliwie nienachalny sposób.

Jak przystało na sieciowy shooter AAA, pierwsza produkcja Respawn nie wybacza błędów. Daje jednak możliwość, by każdy gracz znalazł dla siebie miejsce w przestrzeni pełnej wystrzelanych przez Tytany rakiet i nie oberwał w ciągu sekundy dwunastego headshota. Niektórzy mogliby narzekać, że po jednej stronie walczy maksymalnie sześciu pilotów, bo dostępne mapy nie są małe i w trakcie kolejnych joggingów trafimy co pewien czas na miejsca, w których po prostu nic się nie dzieje, bo walka toczy się kawałek dalej. W rzeczywistości te - wybaczcie prywatę - łyse placki to jedyne momenty, w których można cokolwiek zaplanować, bo iście zawałowe tempo wymian ognia rzadko daje na to czas.

A myśleć taktycznie musimy ciągle, w końcu to gra zespołowa. Tu najważniejszy jest fakt, że Tytani nie są receptą na zwycięstwo. Prawda, są wytrzymali i potrafią jednym tupnięciem zmiażdżyć pilota, miotając przy okazji potężnymi rakietami. "Piechota" może jednak się odgryźć. Nie tylko ma na składzie ciężką broń klasy "Tytanom precz", ale z racji większej ruchliwości - nawet w porównaniu do najbardziej skocznego Tytana, Łowcy - bezproblemowo wskoczy mechanicznemu gigantowi na kark i wykończy go strzelając w przewody. Mimo fizycznej przewagi mechów nad pilotami obie "formy życia" zbalansowano precyzyjnie, by stanowiły nie tyle lepszą i gorszą szansę na kolejne fragi, ile zróżnicowane warianty rozgrywki. W skrócie - silnie nagiętym - gracz wybiera pomiędzy wytrzymałością i siłą ognia Tytana, a elastycznością i mobilnością pilota.


Redaktor
Adam „Adzior” Saczko

Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów2882

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze