15.12.2023, 16:40Lektura na 7 minut

The Sims 4 Do wynajęcia – recenzja. Jak zostałem czynszojadem

EA reklamuje najnowszy dodatek do The Sims 4 hasłem: „Zostań doskonałym właścicielem nieruchomości”. Ja dokończyłbym to zdanie słowami: „…O ile pozwolą ci na to bugi, nie odstraszą ekrany ładowania i nie umrzesz po drodze z nudów”.


Patryk Wypchło

Twórcy zdają się mieć dobrze zaplanowany grafik, jeśli chodzi o kolejne dodatki. W marcu dostaliśmy Razem raźniej, rozszerzenie, które skupiało się na relacjach rodzinnych. W lipcu Ranczo skręcające w stronę simowych zainteresowań i biznesów oraz zwierzęco-wiejskich klimatów. Teraz zataczamy koło i wracamy do interakcji społecznych, a konkretnie sąsiedzkich. Taka tematyczna „jazda na suwak” powinna zapobiec znużeniu, niestety kiepska rozgrywka i odgrzewane kotlety wszystko psują, do czego trzy grosze dokłada też ubogi świat.


Papierowe miasto

Rozszerzenie Do wynajęcia przybliża nam klimaty Azji Południowo-Wschodniej, co oczywiście przejawia się w architekturze, modzie, meblach, potrawach czy napojach. Wypełnione bujną roślinnością okolice, łódki, pomosty i plaże, kolorowe domki i podświetlane nocą rondo prezentują się imponująco. Niestety tylko z wierzchu, miasto okazuje się bowiem do bólu tekturowe. To śliczna makieta, która od strony rozgrywki oferuje skandalicznie mało.

The Sims 4
The Sims 4

W Tomarangu, bo tak nazywa się nowy świat, znajdziemy zaledwie dwie parcele publiczne: ogród botaniczny oraz elegancki klub, czyli miejsce obecne w każdym rozszerzeniu. Mamy za to aż trzy królicze nory, z czego jedna nie oferuje niczego poza interakcją „Odwiedź” i krótkim opisem wizyty (za każdym razem takim samym). Co więcej, w dodatku skupiającym się na mieszkaniu z innymi lokatorami dostajemy wyłącznie dwa przygotowane specjalnie pod tego typu zabawę budynki. Reszta sąsiedztwa to trzy puste działki i tylko dwa domy z rodzinami. Bida z nędzą w porównaniu z innymi rozszerzeniami.

Łódką nie popływamy, tuk-tukiem nie pojeździmy. W materiałach promocyjnych przewijał się temat nocnego bazarku mającego tchnąć życie w simowe ulice. I choć dzielnica poświęcona wieczornemu handlowi wygląda po zmroku niezwykle klimatycznie (całą robotę robią kolorowe światła), przeważająca część stanowisk to… zgadza się, makiety.

The Sims 4
The Sims 4

Simowy phrogging(*)

Sama rozgrywka jest równie jednowymiarowa, co świat. Podsłuchiwanie, włamywanie się czy węszenie służą właściwie wyłącznie do poznawania sekretów sąsiadów. Te przypominają historyjki z Chwili dla Ciebie, jak wstydliwa opowieść o tym, że do ciasta dodało się przez pomyłkę sól zamiast cukru. Co możemy zrobić z takim odkryciem? Zaszantażować osobnika w celu wyłudzenia 100 simoleonów (ani razu nie spotkałem się z odmową, chyba po prostu jej nie zaimplementowano) albo zapewnić, że jego tajemnica jest bezpieczna, co wpłynie pozytywnie na znajomość.

Nie zamieszamy w relacjach innych simów, nie dowiemy się, że sąsiadka zdradza męża, a jej syn pali potajemnie papierosy za szkołą. Brak tutaj jakichkolwiek poważnych konsekwencji. Gdy już włamiemy się do domu, możemy zjeść jogurt z lodówki, przespać się na kanapie czy wziąć prysznic, ale nie ukradniemy np. obrazu ze ściany (chyba że ma się cechę kleptomana). Ba, czasami przyłapanie na gorącym uczynku nie kończyło się żadną negatywną reakcją ze strony ofiary włamania (choć to pewnie jeden z bugów), a gdy już takową mnie uraczono, minutę później ten sam sim gawędził ze mną przyjacielsko. Odkrywszy tajemnice wszystkich lokatorów, do mieszkania nie ma po co wracać, o czym zresztą informuje komunikat, kiedy próbujemy ponownie węszyć.

The Sims 4
The Sims 4

Na swoim lepiej

Nowy dodatek oferuje zabawę jako lokator lub właściciel nieruchomości. W obu przypadkach rozgrywkę urozmaicają zaś drobne losowe wydarzenia. Część dobrze znamy – a to wybuchnie pożar, a to puści uszczelka – część to nowości, jak pleśń czy plaga owadów. Do tego dochodzą różne małe eventy. No właśnie: drobne, małe… Bo promowanie adopcji zwierzaków zaliczymy po pięciokrotnym pogłaskaniu tego samego kota, by zakończyć protest lokatorów, wystarczy zapewnić ich, że się poprawimy, a na cel charytatywny możemy wysłać nawet gnijące ciasto z wyposażenia.

W graniu lokatorem nie ma niczego wyjątkowego. Ot, płacimy za wynajem, a raz na jakiś czas odwiedza nas właściciel mieszkania. Możemy go też wezwać, gdy coś się zepsuje, ale równie dobrze naprawimy wszystko sami. Proszony o inspekcję i konserwację sprzętu czynszojad zazwyczaj nie reagował (zgaduję, że to kolejny błąd do załatania), a gdy już wybuchła mi lodówka, jego pomoc sprowadziła się do przesłania nieadekwatnej sumki na nowy sprzęt.

The Sims 4
The Sims 4

Aby zapewnić sobie w miarę udaną zabawę, (a) przydziel swojemu simowi jedną z nowych aspiracji (najlepiej „pięciogwiazdkowego właściciela”), (b) stwórz maksymalną liczbę mieszkań pod wynajem (sześć na parcelę) i (c) jako czynszojad zamieszkaj w tym samym budynku co twoi lokatorzy. Zabawa zrobi się wtedy odrobinę ciekawsza, bo po prostu będziesz miał więcej rzeczy do roboty, chodząc od drzwi do drzwi i dbając o wysoką ocenę nieruchomości: przyjdzie ci naprawiać usterki i sprzątać, urządzać przyjęcia dla sąsiadów, a w przypadku niestosowania się do zasad umów nakładać na najemców kary i ewentualnie ich eksmitować. Warto też zainwestować w przestrzeń wspólną, z której mogą korzystać wszyscy mieszkańcy, jak pralnia czy patio z grillem, bo to tam będą się integrować.


Gigaminus i garść plusików

Obecność części wspólnej okazuje się o tyle istotna, że grając jedną rodziną, resztę mieszkań mamy zaciemnioną – możemy więc stworzyć najpiękniejsze lofty albo najmniejsze mikroapartamenty, jakie widziała polska patodeweloperka, a i tak przez większość czasu będziemy oglądać gołe podłogi i ściany. Jasne, mamy przecież do czynienia z symulatorem życia, w rzeczywistości też nie wiemy, co robią sąsiedzi, ale moim zdaniem możliwość oglądania tego mrowiska ludzi, tego kolorowego tygla osobowości, zwierząt domowych, rodzin w różnych wariantach stanowiłaby największą siłę Do wynajęcia. Zaciemnione mieszkania mieliśmy już w Miejskim życiu siedem lat temu. Co więcej, każda wizyta w innym lokum (tak samo jak interakcja „Włam się”), choćby na tym samym piętrze, to ekran ładowania. Wszystko tutaj krzyczy, że czas na „piątkę”.

The Sims 4
The Sims 4

Do wynajęcia oczywiście ma nie tylko wady. System rozdzielania mieszkań w obrębie danej parceli jest niezwykle prosty i intuicyjny, a każdemu lokum da się przypisać osobne wyzwania oraz trzy cechy. Twórcy nie zapomnieli m.in. o bojlerze czy skrzynce elektrycznej, a także o drobnych smaczkach jak to, że udane przyjęcie podnosi ocenę naszej nieruchomości. Dodano pokaźny zestaw ubrań i fryzur, nie zapominając przy tym o najmłodszych simach, a pojedyncze części garderoby dostępne są wyłącznie na nocnym bazarku.


Dla kogo?

Jeśli Do wynajęcia może się komukolwiek spodobać, to tylko dwóm typom simomaniaków: budowniczym i osobom, które lubią nieśpieszną rozgrywkę polegającą na wykonywaniu obowiązków w obrębie swojej parceli. Mnie niestety dodatek zawiódł, a stwierdzam to jako ktoś, kto zalicza się do obu wymienionych grup. Wszystko tutaj wydaje się maksymalnie uproszczone i nieprzemyślane. Jak gdyby do jednego większego mechanizmu pozwalającego wynajmować mieszkania różnym simom naraz na siłę doklejono masę nic nieznaczących elementów i niestarannie wykonany świat. A to prowadzi nas do pytania, czy Do wynajęcia powinno być w ogóle pełnoprawnym dodatkiem.

W Tomarangu znajdziemy posągi przedstawiające tygrysy, poznamy króciutką legendę Wielkiej Matki, która chroniła te zwierzęta, odwiedzimy też jedną z króliczych nor – Sanktuarium Tygrysów – gdzie zaadoptujemy na odległość pasiastego „kota”, co sprawi, że pocztą przyjdzie do nas pluszak i plakat. Całość podszyta została zaś proekologicznym przesłaniem. Czy nie wygląda to na idealny materiał na pakiet rozgrywki? Wystarczyłoby skupić się na odpowiednich elementach świata i… wydać całość w adekwatnej cenie.

(*) Phrogging – wymawiane jak „frogging”, co stanowi nawiązanie do żaby – to zjawisko polegające na „przeskakiwaniu” z jednego domu do drugiego i mieszkaniu w danym lokum bez wiedzy właściciela.

W The Sims 4 Do wynajęcia graliśmy na PC.

Ocena

Do wynajęcia to antyteza świeżego i ciekawego dodatku. Wszystko, co dostajemy, to mniejszy lub większy recykling znanych już rozwiązań i mechanizmów, do tego umieszczonych w fasadowym świecie, a jedyna duża nowość okraszona została niewystarczająco satysfakcjonującą rozgrywką.

5
Ocena końcowa

Plusy

  • prosty system rozdzielania mieszkań
  • garderoba simów powiększona o ładne ubrania
  • drobne proekologiczne przesłanie wplecione w świat gry
  • życie w zaludnionym budynku może być ciekawe
  • Tomarang pięknie wygląda, zwłaszcza nocą

Minusy

  • uboga rozgrywka
  • tekturowy świat
  • wydarzenia i wyzwania to czasem parę kliknięć i minuta zabawy
  • festiwal ekranów ładowania
  • bugi
  • za mało zawartości jak na dodatek
  • granie jako lokator jest nudne
  • królicze nory i włamywanie się zrobione tylko pod zadania aspiracji
  • miejscami okrojona zabawa, jeśli nie ma się Psów i kotów oraz Czterech pór roku


Czytaj dalej

Redaktor
Patryk Wypchło

W ekipie CD-Action przede wszystkim korektor, dopiero później gracz. Dla satysfakcji czyszczę mapy ze znaków zapytania (to nie obsesja), dla silnych emocji supportuję w pewnej bardzo znanej grze sieciowej (to już trochę masochizm), a dla relaksu buduję domy w Simsach (czysta przyjemność).

Profil
Wpisów2

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze