1
4.06.2025, 14:00Lektura na 4 minuty

Wybrałem się na spektakl teatralny „Witamy w Kolonii”. Miłość do Gothica aż wylewała się ze sceny [RELACJA]

Zważywszy na popularność Gothica w naszym kraju, takie przedsięwzięcie musiało się wydarzyć prędzej czy później. Sztukę na podstawie najbardziej polskiej niemieckiej gry doceni każdy, kto na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat spędził długie godziny w Górniczej Dolinie.


Tomasz „Ninho” Lubczyński-Wojtasz

Na początek trochę historii stojącej za „Witamy w Kolonii”. Pomysł na spektakl w świecie Gothica pojawił się – jak tłumaczy na stronie projektu jego reżyser Damian Zieleziński – w noc sylwestrową 2023/2024. Kilka miesięcy później zawiązana została grupa teatralna Skazańcy, do której z biegiem czasu dołączało coraz więcej pasjonatów chcących dołożyć swoją cegiełkę do inicjatywy – czy to występując na scenie, czy też pomagając w kwestiach organizacyjnych. Po roku prób i kompletowania ekipy w końcu ogłoszono prapremierę. Wstęp był wolny, obowiązywały jednak zapisy i w kilka godzin po ich starcie rozeszły się wejściówki na wszystkie trzy spektakle. Miałem to szczęście, że znalazło się dla mnie miejsce i 31 maja zasiadłem na widowni.


Witamy w Kolonii

Twórcy nie poszli na łatwiznę, jaką byłoby odtworzenie wydarzeń znanych z pierwszej części serii, i postanowili opowiedzieć historię rozgrywającą się przed zesłaniem Bezimiennego do Górniczej Doliny. Fabuła kręciła się wokół obrad trzech obozów, podczas których ustalano kwestie wpływające na życie wszystkich mieszkańców Kolonii (m.in. komu w udziale przypadną nowi skazańcy). Z kolejnym wątkiem związane było bagienne ziele – nie chcę zdradzać zbyt dużo (szczególnie że twórcy mają w planach nagranie spektaklu i udostępnienie go w sieci), napiszę więc tylko kilka słów o tym, jaki miało to wpływ na widzów. A był on dość... bezpośredni. 

Wielu aktorów paliło bowiem na scenie. Taki zabieg w teatrze sam w sobie nie jest oczywiście niczym niezwykłym czy złym, jednak sala na ulicy Legnickiej we Wrocławiu nie była odpowiednio duża ani wystarczająco dobrze wentylowana, by poradzić sobie z dymem. Żebyśmy mieli jasność – to nie przytyk w stronę artystów. Ot, mnie takie warunki przeszkadzały, ostrzegam więc potencjalnych wrażliwców rozważających udanie się na jeden z kolejnych spektakli.


Pasjonaci pasjonatom

Po wejściu na widownię każdy otrzymywał pięć bryłek rudy, które następnie stawiał na zwycięstwo jednego z obozów w obradach. Zainwestowałem mój przydział w Bractwo Śniącego i usiadłem blisko sceny, choć „blisko” w tym wypadku okazało się pojęciem względnym. Krzesełka zostały bowiem ustawione w podkowę – tak, że środkowe miejsca siedzące stanowiły w zasadzie część scenicznego anturażu. Dlatego też spektakl zaczynał się właściwie od razu po wejściu na salę, gdzie aktorzy odgrywali swoje role i namawiali widzów na postawienie bryłek na ich stronnictwo, co spotykało się z  – momentami gwałtownym – odzewem ze strony przedstawicieli pozostałych ugrupowań. Nowicjusze z Obozu na bagnie sprzedawali bagienne ziele, a gothicowa atmosfera unosiła się w powietrzu jeszcze przed oficjalnym występem.

Tym, co od pierwszej chwili biło z całości przedsięwzięcia, była pasja wszystkich biorących udział w jego produkcji. To dość oczywiste, że raczej nie mamy tu do czynienia z zawodowymi aktorami, co momentami dało się odczuć – jedni radzili sobie lepiej, inni gorzej, zdarzały się też drobne pomyłki – jednak u wszystkich widziałem zaangażowanie i radość z uczestniczenia w czymś wyjątkowym dla społeczności fanów Gothica. 

I to uczucie łatwo się udzielało. Wrażenie robiły również stroje – część była naprawdę świetnej jakości, dopracowana, z dbałością o detale. Problem w tym, że – podobnie jak aktorstwo – projekty ubrań prezentowały nierówny poziom. Niemniej jednak całość wypadła pozytywnie, sposób przedstawienia poszczególnych scen i wykorzystanie przestrzeni na widowni zapisuję jak najbardziej na plus, a scenariusz, choć brakowało mu nieco dynamiczności, sprawnie przeprowadzał widzów przez historię opowiedzianą w spektaklu.

Co ciekawe z perspektywy gier, wśród obsady znalazło się miejsce dla kobiet. Przed startem sztuki liczyłem po cichu na mały przewrót obyczajowy – wszak w Gothicu skazańcami byli tylko mężczyźni. Ostatecznie okazało się, że panie odgrywały role męskie, ale ich obecność nawet w takiej formie cieszy. 


Za Gomeza?

Twórcy zarówno przed występem, jak i po nim określali „Witamy w Kolonii” jako spełnienie marzeń o przeniesieniu się do ukochanego uniwersum. Miłość do Gothica emanowała ze sceny od samego początku, a ja jako wieloletni fan Górniczej Doliny również wczułem się w atmosferę wydarzenia. Choć spektakl mógłby być ociupinę krótszy (całość trwała blisko 90 minut), dzięki czemu w moim odczuciu by zyskał, to nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować wszystkim zaangażowanym w projekt i podziękować za poświęcenie czasu na jego przygotowanie – oby więcej tego typu inicjatyw. Myślę bowiem, że każdy fan przygód Bezimiennego, który pójdzie na sztukę Skazańców z odpowiednim nastawieniem, nie wyjdzie z niej rozczarowany.


Czytaj dalej

Redaktor
Tomasz „Ninho” Lubczyński-Wojtasz

W CD-Action jestem od 2016 roku, wcześniej publikowałem m.in. w Przeglądzie Sportowym. W redakcji robiłem chyba wszystko – byłem sprzętowcem, prowadziłem działy info i zapowiedzi, szefowałem newsroomowi, jak i całej stronie. Następnie bezpieczną przystań znalazłem w social mediach, którymi zajmowałem się do końca 2022 roku, gdy odszedłem z CDA. Nie przestałem jednak pisać – wciąż możecie mnie więc czytać: zarówno na stronie www, jak i w piśmie.

Profil
Wpisów739

Obserwujących7

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze