16
około 11 godzin temuLektura na 17 minut

Tęczowy CD Projekt RED: 10 lat temu Wiedźmin stanął po stronie równości

Obchodzimy Miesiąc Dumy, ale wiedźmin to sojusznik społeczności LGBT+ nie tylko od święta. Dekada, która minęła od premiery Dzikiego Gonu, to historia konsekwentnej walki CD Projektu RED o tolerancję. Jak wiele brakuje do zwycięstwa – uzmysławia homofobiczny mord aktora znanego z Cyberpunka 2077: Widma wolności.

Napastnik zastrzelił Jonathana Jossa, gdy ten stał nad zwęglonymi szczątkami własnego domu, opłakując zmarłego w pożarze psa. Policja szybko ujęła podejrzanego, jednak nie podaje ona do publicznej wiadomości żadnych informacji na temat toczącego się śledztwa. Z lakonicznego wpisu na X dowiadujemy się tylko, że „chociaż w sieci pojawiły się doniesienia o zbrodni motywowanej nienawiścią (ang. hate crime), obecnie nie odnaleziono dowodów, które wskazywałyby na związek zabójstwa pana Jossa z jego orientacją psychoseksualną”. 


„Byliśmy regularnie nękani” 

Za „pojawiające się w sieci doniesienia” odpowiada mąż Jossa, Tristan Kern de Gonzales. W jego poruszającym oświadczeniu czytamy:

„Nasz dom spłonął po ponad dwóch latach gróźb ze strony osób z okolicy, które wielokrotnie zapowiadały, że go podpalą. Zgłaszaliśmy te groźby organom ścigania wiele razy – nic z nimi nie zrobiono.

Przez cały ten czas byliśmy regularnie nękani przez ludzi, którzy dawali nam jasno do zrozumienia, że nie akceptują naszego związku. Duża część tych ataków miała jawnie homofobiczny charakter.

Kiedy wróciliśmy na miejsce, by sprawdzić pocztę, znaleźliśmy czaszkę jednego z naszych psów i jego szelki, porzucone w widocznym miejscu. (...) Zaczęliśmy krzyczeć i płakać z rozpaczy”.

Nagle do pary podszedł mężczyzna, który – zdaniem Kerna de Gonzalesa – zaczął wykrzykiwać w jej kierunku homofobiczne obelgi. Następnie wyciągnął pistolet i kilkakrotnie z niego wypalił.

„Ani Jonathan, ani ja nie mieliśmy broni. Nie zagrażaliśmy nikomu. Przeżywaliśmy żałobę. (...) Kiedy mężczyzna strzelił, Jonathan odepchnął mnie od siebie. Uratował mi życie”.

Jonathan Joss z mężem., fot. Jonathan Joss (Facebook)
Jonathan Joss z mężem., fot. Jonathan Joss (Facebook)

Joss zasłynął z ról w animacji „King of the Hill” i serialu „Parks and Recreation”, miał też na koncie występy w Days Gone, Wasteland 3 czy Cyberpunku 2077: Widmie wolności (w którym wcielił się w ripperdocka Roberta Rainwatera). Zginął w drugi dzień Miesiąca Dumy, obchodzonego w czerwcu na pamiątkę zamieszek pod klubem Stonewall w 1969 r., uznawanych za początek emancypacji queerowej społeczności. 


Czas pogardy

Do czasu zakończenia śledztwa nie dowiemy się, czy morderca Jonathana Jossa działał z homofobicznych pobudek. Lista ofiar zbrodni z nienawiści jest niemniej długa i, niestety, stale aktualizowana – na „postępowym” Zachodzie również.

2016 r. – w wyniku strzelaniny w klubie Pulse w Orlando śmierć poniosło 50 osób LGBT+, a 53 zostały ranne. To wówczas największy atak terrorystyczny na terytorium USA od czasu zamachów z 11 września 2001 roku.

2018 r. – Blaze Bernstein, student Uniwersytetu Pennsylvanii, ginie od 20 ciosów nożem. Sprawcą jest jego kolega ze szkolnej ławy, powiązany z neonazistowską grupą Atomwaffen Division. 

2022 r. – w noc przed Paradą Równości w Oslo zamachowiec otwiera ogień wewnątrz gejowskiego klubu London Pub. Śmierć ponoszą dwie osoby, 21 trafia do szpitala.

2023 r. – przed bratysławskim klubem Tepláreň pada 10 strzałów. Prawicowy ekstremista morduje dwóch 20-latków z jednego powodu: bo byli gejami. To pierwszy zamach terrorystyczny w historii Słowacji.

2024 r. – brytyjska policja odnajduje zwłoki 16-letniej Brianny Ghey na ścieżce w parku nieopodal Manchesteru. Zabójcami okazuje się dwoje nastolatków, a sąd orzeka, że do czynu zmotywowała ich m.in. transfobia (Ghey była w procesie uzgodnienia płci).

Każdy z tych nagrobków stanął przedwcześnie. Każdy stanowi również bolesne memento, że jako społeczność LGBT+ nie walczymy wcale o żadne „przywileje”, lecz o kwestię fundamentalną: prawo do życia.


Lewicowy Sapkowski

Fantasy ma w Polsce prawicową twarz – dowodem nazwiska figurujące pod listem otwartym do redakcji magazynu Nowa Fantastyka. W zamierzchłym 2020 r. opublikowano w nim opowiadanie „Dalian, będziesz ćwiartowany!” Jacka Komudy, w którym zniewieściali geje-pedofile porywają dzieci (dlaczego jest to utwór wysoce problematyczny – dogłębnie wyłożył w swoim czasie pisarz i tłumacz Piotr Tarczyński). Gdy redakcja przeprosiła za publikację tekstu, podkreślając w oświadczeniu, że „kategorycznie potępia wszelką dyskryminację na tle orientacji seksualnej, rasy, płci, wyznania, narodowości”, jej stanowisko wywołało „oburzenie i zniesmaczenie” prominentnych autorów – we wspomnianym liście otwartym wyrazili je m.in. Jacek Dukaj, Andrzej Pilipiuk, Rafał Dębski, Piotr Gociek, Jacek Piekara, Jarosław Grzędowicz i Rafał Ziemkiewicz. 

Andrzeja Sapkowskiego próżno wśród nich wypatrywać… i nic dziwnego, wszak wiedźmiński cykl stanowi literacką przestrogę przed dyskryminacją. Jeśli cokolwiek spaja Kontynent, jest to niechęć do Innego: nieludzi spycha się do gett, prześladuje i morduje, co prowadzi zresztą do ich radykalizacji (np. w formie bojówek Scoia’tael). Trudno także nie zauważyć, że ofiarami zbrodni z nienawiści padają sami wiedźmini, Geralt ginie przecież w antywiedźmińskim pogromie. 

To znany mechanizm. Zaczyna się – jak w prawdziwym życiu – od mowy nienawiści, np. krążącego od Wyzimy po Kovir paszkwila „Monstrum, albo wiedźmina opisanie”. Następnie – też jak w prawdziwym życiu – tłum bierze sprawy (i widły!) w swoje ręce. 

Choć Sapkowski pisał sagę przede wszystkim w latach 80. i 90., na jej kartach nie brak także queerowych akcentów. Triss przeszła, jak czytamy w „Krwi Elfów”, „krótki i zabawny okres fascynacji własną płcią”; na przestrzeni „Czasu pogardy” i „Chrztu ognia” Ciri jest w związku jednopłciowym z Mistle; znane z „Wieży jaskółki” Neratin Ceka to osoba interpłciowa lub niebinarna; „Sezon Burz” wzbogacił uniwersum o homoseksualnych czarodziejów Ortolana i Sorela… Już nawet nie zamierzam się rozpisywać o biseksualności Filippy Eilhart (bo też sam pisarz przypomina o niej nader często).    


Tęczowy CD Projekt RED

Choć Yennefer, Ciri oraz postacie LGBT+ dwie pierwsze odsłony Wiedźmina spędziły na ławce rezerwowych, powróciły do uniwersum za sprawą Dzikiego Gonu. Myśliwego Mysława poznajemy na obrzeżach wsi Biały Sad podczas poszukiwań gryfa. Jak dowiadujemy się z rozmowy, mężczyzna pracował w majątku lokalnego szlachcica, został jednak „wygnany”, ponieważ „jest odmieńcem”. 

„Też jestem odmieńcem” – próbuje dodać mu otuchy Geralt, podejrzewający z początku, że chłop padł ofiarą likantropii. Indagowany rozmówca przyznaje się niespodziewanie do romansu z Florianem, dziedzicem wspomnianego majątku. 

Wątki nieheteronormatywne pojawiały się w polskich grach już wcześniej –  by wskazać powieści wizualne warszawskiego MoaCube – jednak Wiedźmin 3 był pierwszą krajową produkcją AAA, która jakkolwiek wychodziła queerowi naprzeciw. W CD Projekcie RED pracowały nad nią również osoby LGBT+, acz szybko rosnąca firma nadal znajdowała się w przedpokoju tolerancji. Transpłciowa Eleonora Julia Kurowska, zatrudniona przy Dzikim Gonie jako UI/UX designerka, wspominała w „Replice”:

„Po moim coming oucie, choć nawet nie byłam pierwszą osobą trans w firmie, zauważyłam, że nie wszyscy w CD Projekcie wiedzieli, jak zareagować. Zabrakło procedur. Musiałam walczyć o każdą drobnostkę w dokumentacji firmowej. No bo nagle widzę, że we wszystkich plikach figuruję pod starym imieniem. Czy można to zmienić? No tak, mogę to pozmieniać… ale sama. Kiedy jechałam pokazywać Wiedźmina 3 na Gamescomie, każdy z naszej delegacji dostał 500 zajebistych wizytówek… i ja też dostałam. Z deadname’em, czyli bezużytecznych. Zgłosiłam. W odpowiedzi dostałam mikroagresję, wzruszenie ramionami i: »Sorry, przecież nie musisz ich używać«”.

Za czasów promocji Cyberpunka 2077 stosunek CDPR do osób trans stał się poniekąd sprawą publiczną. Wszystko przez niefrasobliwość adminów zawiadujących mediami społecznościowymi spółki.


Twitterowa transfobia

W sierpniu 2018 roku, gdy w reakcji na pokaz Cyberpunka 2077 jeden z użytkowników zagaił na (wówczas) Twitterze: „I WANT MORE, GUYS”, z oficjalnego konta gry odpisano mu: „Did you just assume their gender?”. Było to nawiązanie do serii memów wyśmiewających rzekomą nadwrażliwość osób transpłciowych, które miałyby mieć pretensje chociażby o stosowanie niewłaściwych zaimków. Komunikację Redów mocno skrytykował m.in. William Antonelli z redakcji Polygona w swoim tekście „Transfobiczny tweet Cyberpunka to element szerszego problemu z marketingiem gier”.

„Nie mamy wcale do czynienia z sytuacją, w której jedna grupa nabija się z tego, jak mówi inna. Zwrot »assuming someone’s gender« stał się sposobem na wyśmiewanie wyobrażeń jednej grupy na temat drugiej. Taki »dowcip« nie przekazuje niczego, utrwala natomiast stereotyp istniejący wcześniej tylko w głowach ludzi, którzy nie lubią społeczności trans i drwią z niej”.

Na łamach CD-Action sprawę skomentował z kolei Grzegorz Żak, osoba prezesująca Fundacji Trans-Fuzja:

„Osoby transpłciowe nie mówią na wstępie, że są transpłciowe. Chodząc po ulicy, możecie je mijać i nigdy się o tym nie dowiedzieć, często przechodzimy w »tryb stealth«, a o transpłciowości rozmawiamy wtedy, gdy mamy z kimś dobre relacje. Zawsze jest to element dużego zaufania”.

Dodajmy, że w reakcji na zwrócenie uwagi firma wystosowała modelowe non-apology, przepraszając w oświadczeniu „wszystkich, którzy poczuli się urażeni”.  

W październiku tego samego roku GOG zaćwierkał: „Classic PC games #WontBeErased on our watch”. W oderwaniu od politycznych kontekstów mogłoby to być niezłe credo dla sklepu CD Projektu – stał się on wszak wyjątkowo gościnną przystanią dla interaktywnej klasyki… Użyty hashtag nawiązywał niemniej do hasła, które amerykańska społeczność LGBT+ wykorzystywała w ramach sprzeciwu wobec planów pierwszej administracji Trumpa, zapowiadającej zmianę definicji płci w dokumentach rządowych. 

Prawdziwa bomba wybuchła jednak podczas E3 w 2019 r., gdy firma musiała zmierzyć się z najpoważniejszym (przed premierą) kryzysem wizerunkowym wokół Cyberpunka 2077. W ujawnionym wówczas fragmencie rozgrywki pojawił się plakat, na którym transpłciowa modelka z widoczną erekcją zachęcała do kupna napoju energetycznego. Reklama rozbudziła dyskusję nt. niepotrzebnego seksualizowania osób trans – podjęły ją m.in. Variety, PC Gamer i Eurogamer

„To element naszej wizji. Chcemy zarysować opresyjną rzeczywistość, system zbudowany przez korporacje, które nie trzymają się etycznych granic” nie bez słuszności argumentował w rozmowie z CD-Action Mateusz Tomaszkiewicz, reżyser questów gry. Ów zapowiedział również, że w kreatorze postaci Cyberpunka 2077 pojawi się opcja stworzenia osoby niebinarnej bądź transpłciowej. 

Efekty okazały się jednak dalekie od ideału, zresztą z prozaicznej przyczyny: o równości należy myśleć już na etapie projektowania gry, nie jej wykończeń. „Nawet po wszystkich aktualizacjach (Cyberpunk 2077 – dop. red.) wciąż nie jest dość dobry” – oceniała transpłciowa Jade King, redaktorka The Gamera. „Da się przypiąć penis do żeńskiego awatara i waginę do męskiego, ale (…) możliwość ekspresji przez osoby niemieszczące się w binarnym podziale płci jest minimalna. Zaimki powiązano z głosami, a postacie w grze nie używały »they/them«. Byłoby to trochę rozczarowujące (choć nie niespodziewane) dla zwyczajnej gry, ale przecież mówimy o produkcji, która reklamowała się jako przyjazna osobom trans”.

Chociaż spóźnione, wsparcie CD Projektu RED należy jednak docenić, zwłaszcza że spółka zaprosiła do konsultacji scenariusza fundację Trans-Fuzja. Zadbała również, by w transpłciową Claire Russell wcieliła się w studiu nagraniowym transpłciowa aktorka Maddie Taylor (w polskiej wersji usłyszeliśmy Katarzynę Dąbrowską, wielką sojuszniczkę naszej społeczności). 

Grana przez nie Claire coming out ma już dawno za sobą. To kompetentna mechaniczka i kierowczyni, której tożsamość nie stanowi w Night City problemu. Co więcej, odbiorcy i odbiorczynie mogą w ogóle jej nie zauważyć! O transpłciowości bohaterki dowiadujemy się z dawnych dokumentów w warsztacie Claire, wzmianek o terapii hormonalnej i flagi, jaką przyozdobiła swój samochód. 

Cyfrowe reprezentacje osób trans często eksplorują wątek odrzucenia przez najbliższych (The Last of Us Part II, Tell Me Why), depresję związaną z dysforią (Celeste, If Found...), ewentualnie traktują transenpeców jak tokeny (Mass Effect: Andromeda, Baldur's Gate: Siege of Dragonspear) lub wprost dyskryminują (Catherine, Deadly Premonition). Prezentując Claire jako sprawczą i szczęśliwą, CD Projekt RED stanął więc w niejakiej awangardzie.


Kiciński i Badowski kontra Andrzej Duda

Nadszedł Miesiąc Dumy 2020, a studio zaprezentowało w mediach społecznościowych tęczowy wariant swojego logotypu.

Na Redów natychmiast wylały się pomyje. Do najłagodniejszych komentarzy należały oskarżenia, że „firma technologiczna miesza się do kwestii społecznych i politycznych”. Trafiały się także dosadniejsze uwagi (za NaTemat.pl): „Normalnie patrzyłem się w to logo 10 minut i płakałem. Jak możecie takie świństwo stałemu klientowi robić? Geralt zabijał potwory, a nie je wspierał. Wszystkie wasze gry w sekundy stały się dla mnie ch*jowe”.

Adam Kiciński i Adam Badowski udzielili wówczas wywiadu Rzeczpospolitej, którego przedruk opublikowali na oficjalnej stronie spółki. Jak mówili: „Szacunek i tolerancja wpływają pozytywnie na innowacyjność”.    

„U nas w firmie są wszyscy: od lewa do prawa, gospodarczo i światopoglądowo, przedstawiciele kilkudziesięciu narodów, wiele grup etnicznych, wiele osób LGBT. Jesteśmy dumni z naszej różnorodności, ale zdajemy sobie sprawę, że do dobrego działania organizacji niezbędne jest aktywne dbanie o wzajemny szacunek i tolerancję”.

Ich gest został w społeczności zauważony – CD Projektowi przyznano statuetkę LGBT+ Diamonds Award. 

Nie bez znaczenia pozostaje kontekst, w jakim padły słowa członków zarządu – szczyt kampanii prezydenckiej, w której Andrzej Duda walczył o reelekcję z Rafałem Trzaskowskim. Kandydat PiS grzmiał na wiecach, że LGBT to nie ludzie, a ideologia, w dodatku ideologia „bardziej niszcząca od komunizmu”. Przestrzegał ponadto przed „agresywnymi programami edukacji seksualnej”, a w kalumniach wtórowała mu partyjna wierchuszka, na czele z ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem („Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją”).

Duda podpisał tzw. Kartę Rodziny, w której znalazł się postulat ochrony dzieci przed „ideologią LGBT” oraz zakaz jej propagowania w instytucjach publicznych. Zaproponował ponadto zmianę Konstytucji, by expressis verbis wykluczyć adopcję przez pary jednopłciowe. Tymczasem posłowie PiS promowali ustawę „Stop pedofilii”. Jej pomysłodawcy zrównywali edukatorów seksualnych z pedofilami, zaś prawicowi samorządowcy na wyścigi przyjmowali uchwały o strefach wolnych od LGBT. 

Czytałem wywiad Kicińskiego i Badowskiego w swojej ówczesnej pracy, w biurze na Marszałkowskiej w Warszawie. W okolicy niemal codziennie krążył homofobus Fundacji Pro-Prawo do Życia. Po całym biurze niosło się, że „lobby LGBT chce uczyć dzieci masturbacji”, a geje przenoszą choroby weneryczne. Nie obchodzą mnie zarzuty wobec CD Projektu o niezmienienie logotypu w krajach muzułmańskich ani o rzekomy koniunkturalizm – i tak wygłaszają je niemal wyłącznie ci, którzy równość mają w głębokim poważaniu. W momencie, gdy tego potrzebowaliśmy, najbardziej znana polska firma jednoznacznie stanęła po naszej stronie. Jej założyciele nie musieli tego robić. Poczuli natomiast, że tak trzeba.


Homofobia się nie opłaca

Redzi poszli za ciosem: w studiu powstała tęczowa sieć pracownicza, GOG ruszył ze sprzedażą pride’owej kolekcji gier, a w 2021 roku CD Projekt zorganizował charytatywny stream, podczas którego zebrano 12,5 tys. zł na działalność Kampanii Przeciw Homofobii (z własnej kieszeni spółka wysupłała dodatkowe 50 tys. zł). Rok później firma objęła mecenatem stołeczny LGBT Film Festival

W 2023 r. jej pracownicy i pracowniczki wzięli udział w warszawskiej Paradzie Równości, czym pochwalono się na oficjalnej stronie firmy. W tym samym roku Adam Kiciński przyznał w wywiadzie dla Forbes Women:

„Tworzymy akceptujące środowisko pracy, w którym każdy może być sobą. Robimy tak, bo zwyczajnie uważamy, że to słuszne. Poczucie bezpieczeństwa wspiera podejmowanie odważnych decyzji biznesowych. To jest w naszym DNA, dlatego od zawsze sprzeciwiamy się jakiejkolwiek formie dyskryminacji”.

fot. CD Projekt RED
fot. CD Projekt RED

Kiciński znalazł się ponadto wśród 30 przedstawicieli biznesu, którzy podpisali list poparcia społeczności LGBT+, zobowiązując się m.in. do wspierania tęczowych sieci pracowniczych, rewizji procedur firmowych, współpracy z trzecim sektorem oraz aktywnego komunikowania swoich działań antydyskryminacyjnych. Jak czytamy:

„Jako liderzy firm z sektora prywatnego – osoby sojusznicze rozumiejące swój bezpośredni wpływ na dom poza domem – chcemy dać wyraz wsparcia społeczności LGBTQ+, zobowiązując się do konkretnych, sprawdzalnych i mierzalnych działań. (...) Zdajemy sobie również sprawę, że sprzyjanie otwartości, poczuciu bezpieczeństwa i różnorodności w tworzonych przez nas środowiskach pracy jest nie tylko moralnym obowiązkiem i przejawem poszanowania dla praw człowieka, ale sprzyja również naszej konkurencyjności na rynku”.

Według fundacji Open for Business Polska traci na dyskryminacji osób LGBT+ ponad 20 mld zł rocznie. Z raportów Human Rights Campaing wiemy, że firmy dbające o równość osiągają lepsze wyniki finansowe i większe sukcesy na giełdzie. Z publikacji Kantar Consulting i Edelmana, że tolerancyjne spółki mają znaczniejsze szanse na udaną rekrutację i utrzymanie specjalistów_ek oraz silniejsze relacje z klientami. Najważniejsze na świecie instytucje badawcze i naukowcy są zgodni: na dyskryminacji nie zyskuje nikt, na równości zyskalibyśmy natomiast wszyscy.


A to Polska właśnie

Gdy 2 czerwca PKW podała wyniki wyborów, obudziłem się w kraju, który do czterdziestki nie pozwoli mi sformalizować relacji, a zapewne nawet dłużej, bo urzędujący prezydent to faworyt do reelekcji; w którym przez pięć, a może 10 lat pisanie, że jesteśmy „tęczową zarazą”, „pasożytami”, „neomarksistowską ideologią”, „zboczeńcami”, „dewiantami” i „pedofilami”, nie spotka się konsekwencjami prawnymi. Nasz Kodeks Karny chroni przed przemocą ze względu na przynależność narodową, etniczną, rasową i wyznaniową, ale nie ze względu na tożsamość i orientację – jak jednak twierdzą politycy prawicy, dopisanie takich przesłanek zagraża wolności słowa.   

Gdy słyszę, że przecież „Polska jest tolerancyjna”, zakładam, że mój rozmówca nie wie. 

– Nie wie, że napastnik wbił nóż w plecy mężczyzny, który szedł ulicami Warszawy ze swoim partnerem.

– Nie wie, że uzbrojony w metalową pałkę nastolatek śledził dwóch chłopaków od Pragi po Mokotów, by następnie uderzyć jednego z nich w tył głowy

– Nie wie, że na plaży pod Poznaniem kilkoro agresorów skatowało pałkami teleskopowymi Miłosza, wykrzykując w jego stronę: „Ty pedale, ty cioto”

– Nie wie, że Przemysława pobito we Wrocławiu, bo śmiał zwrócić komuś uwagę na homofobiczne graffiti

– Nie wie, że 28-latkowi z Krakowa trzech obcych ludzi złamało nos, ponieważ ten stał pod klubem przyjaznym LGBT+

– Nie wie, że na Marszu w Białymstoku policja zatrzymała blisko 30 ludzi, którzy rzucali w uczestników manifestacji kamieniami, kostką brukową i szklanymi butelkami; że kilkoro z nich pobiło kobietę prowadzącą wózek z dzieckiem, a paru innych złamało obojczyk 14-latkowi.

– Nie wie, że przed paradą w Lublinie policja zatrzymała małżeństwo, które planowało odpalić w tłumie domowej roboty ładunki wybuchowe.

– Nie wie, że tuż po wyborach prezydenckich pięcioro młodocianych chuliganów wdarło się do warszawskiej galerii rękodzieła, krzycząc: „jebać żydów i pedałów” oraz grożąc obsłudze pobiciem i spaleniem lokalu, jeżeli sklep nie usunie z oferty tęczowego asortymentu

– ani że raptem dwa dni później ABW zatrzymało trzech 19-latków, którzy – zainspirowani Breivikiem – planowali zamach terrorystyczny z użyciem broni palnej, obierając za cel m.in. marsz równości.

Trudno mi bowiem zrozumieć, jak wiedząc o tym wszystkim, mógłby wciąż twierdzić, że dyskryminacja osób LGBT+ stanowi wydumany problem, a tak w ogóle to „są ważniejsze sprawy”. 

Jak ujawnia raport Sytuacja społeczna osób LGBT w Polsce, połowa queerowych obywateli i obywatelek doświadczyła przestępstw z nienawiści, a niemal połowa – poważnych objawów depresji. 55% osób biorących udział w badaniu zadeklarowało, że zdarza im się mieć myśli samobójcze. 

Nie wszyscy w porę znajdują pomoc. Dręczona w sieci lesbijka Zuzia (12 lat) odebrała sobie życie. Wyśmiewany przez rówieśników gej Wiktor (14 lat) rzucił się pod pociąg metra. Prześladowany Kacper (14 lat) powiesił się wkrótce po rozpoczęciu roku szkolnego – tak samo jak wyzywany od „pedziów” Dominik (14 lat). Transpłciowa Milo Mazurkiewicz (24 lata) skoczyła z Mostu Łazienkowskiego. „Mam dość tego, że jestem traktowana jak gówno” – napisała w jednym z ostatnich postów na Facebooku.

Wierzę, że gry mogą ratować rzeczywiste życia, a popkultura ma moc zmiany postaw. Choć w tegoroczny Miesiąc Dumy trudno o optymizm, 10 lat od premiery Dzikiego Gonu nadal mamy w CD Projekcie sojusznika, który nie odwraca wzroku od krzywdy, nie boi się nazwać zła po imieniu, a gdy trzeba: potrafi stanąć w obronie słabszych. Coś mi zresztą podpowiada, że podobnie postąpiłby pewien słynny bohater powieści i opowiadań.


Czytaj dalej

Redaktor
Mateusz Witczak

Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.

Profil
Wpisów3468

Obserwujących22

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze