1
13.12.2023, 12:30Lektura na 6 minut

Naiwność czy nieuwaga? Czemu nabieramy się na dezinfo

Dowiedzieliśmy się już, czym jest dezinformacja i jakie techniki wykorzystuje. Teraz pora zastanowić się nad jakże istotnym pytaniem: skąd wynika ich skuteczność i co sprawia, że nierzadko dajemy się nabrać na fałszywe informacje?


Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Zacznijmy od tego, że jako gatunek posiadamy wrodzoną skłonność do wiary we wszystkie wiadomości, które do nas docierają. Z kolei ich przetworzenie, poddanie w wątpliwości i ewentualne sklasyfikowanie jako fałszywych wymaga już znacznego wysiłku, przez co wiele osób decyduje się na pominięcie tego etapu. Istnieje przy tym szereg mechanizmów socjologicznych, które wzmacniają tendencję do bezrefleksyjnego przyswajania każdej napotkanej treści jako prawdy.


Oszukać naturę

Pierwszym zjawiskiem, z którym często mamy do czynienia na co dzień, jest „grodomyślenie”, zwane inaczej myśleniem grupowym. W szczególności przejawiają je członkowie licznych grup, którzy nie chcą wyłamywać się z szeregu i zaburzać statusu quo. Stają się więc oni konformistami i nie kwestionują przedstawianych im informacji. Grodomyślenie ma przy tym sporo wspólnego z efektem strusia. Chyba każdemu z nas na pewnym etapie życia obiła się o uszy historia o tym, że rzeczone ptaki w przypadku zagrożenia chowają głowę w piasek. Wspomniany efekt odnosi się do bycia świadomym tego, że coś jest nie tak, przy jednoczesnym wypieraniu tego z umysłu – niezależnie od tego, czy powodowane jest to strachem, czy też wątpliwościami.

Kolejnym z mechanizmów, ponownie nawiązującym do zachowania zwierząt, jest owczy pęd. Polega on na bezmyślnym podążaniu za stadem i kopiowaniu zachowań jego pozostałych członków, co rzadko kiedy przynosi pozytywne efekty. Nie sposób zapomnieć przy tym o efekcie polaryzacji. Radykalni zwolennicy danych teorii często podchodzą bezkrytycznie do wszelkich treści potwierdzających ich słuszność i z zadowoleniem akceptują słowa pochwały odnośnie do wyznawanych wartości. Co jednak, kiedy w końcu spotkają się z krytyką swoich poglądów? Prawdopodobnie potraktują takie argumenty jako nieracjonalne i zakłamane – i to bez jakiejkolwiek weryfikacji ich zasadności. W końcu nikt nie chce, aby jego poglądy zostały nagle wywrócone do góry nogami.

Oprócz tego istnieje szereg innych efektów socjologicznych, które mogą sprzyjać rozprzestrzenianiu się fałszywych informacji i szkodliwych przekonań wśród mas. Weźmy na tapet choćby efekt zakotwiczenia. Polega on na działaniu w oparciu tylko i wyłącznie o posiadane już informacje – wszelkie inne treści będą interpretowane przez pryzmat tego, co już wiemy. Może to doprowadzić do wyparcia sporej ilości prawdziwych danych tylko dlatego, że zaprzeczają temu, czego dowiedzieliśmy się wcześniej i co przez sporo czasu uznawaliśmy za pewne. Na podobnej zasadzie funkcjonuje także efekt konfirmacji. Charakteryzuje się on tendencją do wybiórczego poszukiwania wyłącznie takich danych, które chcielibyśmy znaleźć. Zbliżony jest także efekt zaprzeczenia. Wszelkie informacje, które mogłyby poddać w wątpliwość zasadność postawionej przez nas tezy są ignorowane i spychane na bok, aby zrobić miejsce dla treści, które utwierdzą nas w naszych przekonaniach.


Ilość nie idzie w parze z jakością

Warto również wspomnieć o efekcie iluzorycznej prawdy. Rzeczony efekt zakłada, że im częściej spotykamy się z daną informacją, tym bardziej jesteśmy skłonni uznać ją za prawdziwą. Z tego też powodu osobom odpowiedzialnym za sianie dezinformacji zależy na tym, aby jak najwięcej ludzi „połknęło haczyk” i przekazało ją dalej. Przykładowo, jeśli dowiemy się z jednego źródła, że GTA VI nigdy nie ukaże się na komputery osobiste, możemy podejść do tej rewelacji sceptycznie. Jeśli jednak powielona zostanie ona przez kilku tysięcy użytkowników mediów społecznościowych, istnieje większe prawdopodobieństwo uznania, że coś może być na rzeczy.

Na szczególną uwagę zasługuje heurystyka dostępności. Objawia się ona traktowaniem ogólnodostępnych i często powierzchniowych informacji jako wystarczających do wyrobienia sobie opinii na dany temat. Dogłębna analiza treści oraz weryfikowanie ich w kilku źródłach jest szczególnie ważne, tym bardziej, że obecnie sieć boryka się z zalewem treści tworzonych pod kątem SEO. Tworzone są one nie z myślą o czytelnikach, jak to drzewiej bywało, a o botach indeksujących wyszukiwarek. W całym tym procesie chodzi o to, by strona pokazywała się wyżej w wynikach wyszukiwania. Jakość i poprawność przedstawionych w nich informacji nie ma znaczenia – wszak jedyne co się liczy, to kliknięcia i związane z nimi wyświetlenia reklam.

Poświęćmy także chwilę błędowi teksańskiego snajpera. Jego nazwa wywodzi się z krążącego w Stanach Zjednoczonych dowcipu o Teksańczyku, który po oddaniu kilku strzałów w ścianę stodoły, narysował tarczę strzelniczą w miejscu, w które trafiło najwięcej pocisków, ogłaszając przy tym wszem wobec, że jest niezrównanym snajperem. Błąd ten polega na skupianiu się na podobieństwach, przy jednoczesnym ignorowaniu różnic i jest bezpośrednio związany z pozorną spójnością przyczynowo-skutkową. Nie trzeba przy tym nadmienić, że takie podejście do interpretacji zazwyczaj prowadzi do wyciągania niepoprawnych wniosków.


Błędy się zdarzają

Osobną kwestią pozostaje to, dlaczego po tym, jak daliśmy nabrać się na fałszywą informację, tak trudno nam się do tego przyznać. Sporą zasługę ma w tym dysonans poznawczy, czyli, według Encyklopedii PWN, „stan wywołujący przykre napięcie emocjonalne, motywujące jednostkę do usunięcia lub przynajmniej ograniczenia stopnia postrzeganej niezgodności”. Trudno się dziwić, że wiele osób woli żyć w wyparciu niż zaakceptować fakt, że mogło się mylić. Objawiać się on może w racjonalizacji swoich działań poprzez np. stwierdzenie, że palenie wcale nie szkodzi, ponieważ nasz dziadek pali od przeszło 60 lat, a wczoraj obchodził swoje 90 urodziny i nadal nieźle się trzyma.

Spora część osób przejawia także tendencję do uzasadniania swoich błędów, obarczając odpowiedzialnością za nie czynniki zewnętrzne. Usprawiedliwianie własnego zachowania przed samym sobą, szukając przy tym winnych wszędzie wokół, nie jest niczym nadzwyczajnym.

Słowem podsumowania – w naszej naturze leży akceptowanie faktów. W końcu od młodości jesteśmy przyzwyczajani do akceptowania niektórych informacji jako oczywistości, a nikt z nas raczej nie ma zamiaru kwestionować zasadności stwierdzenia, że dwa plus dwa równa się cztery, a Ziemia jest okrągła (choć to już nie dla wszystkich takie oczywiste). W postępującej dobie cyfryzacji wiele osób o wątpliwych intencjach pragnie wykorzystać naszą wrodzoną tendencję do uznawania wszelkich napotkanych informacji za prawdziwe oraz niechęć do przyznawania się do błędu. Tow naszej kwestii leży, aby wypracować w sobie zdolność krytycznego myślenia i nie stać się kolejną ofiarą dezinformacji.

***

Nasz cykl przygotowanych z NASK artykułów to suplement do gry Fake Off autorstwa Jakuba Ćwieka, stworzonej wspólnie przez CD-Action, NASK i Pulpbooks. Paragrafowa gra w formie interaktywnego słuchowiska dostępna jest za darmo na smartfony z iOS i Androidem.

Tymczasem zapraszamy do zapoznania się także z naszymi artykułami:

  1. Czym jest dezinformacja i kto się na nią łapie?
  2. Zgniły śledź i kolega z firmy. Czyli o technikach dezinformacji
  3. Naiwność czy nieuwaga? Czemu nabieramy się na dezinformację
  4. Prawda czy fałsz. Jak nie dać się nabrać na dezinformację?
  5. Na tropie fejków. Narzędzia ułatwiające samodzielną weryfikację informacji

Tekst powstał we współpracy z NASK.


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.

Profil
Wpisów875

Obserwujących2

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze