12.12.2023, 20:01Lektura na 8 minut

Zgniły śledź i kolega z firmy. Czyli o technikach dezinformacji

Każdego dnia ludzie rozpowszechniają w sieci fałszywe informacje. Jedni robią to nieumyślnie, inni celowo. W partnerstwie z NASK przygotowaliśmy serię tekstów uświadamiających, jak bronić się przed manipulacją oraz dezinformacją w sieci.


Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Dowiedzieliśmy się już, czym jest, a czym nie jest, dezinformacja. Przyszła więc pora na to, aby poznać jej techniki. Pozwoli nam to wyczulić się na ich obecność, a co za tym idzie  skuteczniej się przed nimi bronić. Osoby odpowiedzialne za szerzenie dezinformacji uciekają się do stosowania wielu sztuczek i to w naszej kwestii leży, aby być w stanie je rozpoznać i nie dać się nabrać.


Popularne techniki dezinformacji

Nad wyraz często, szczególnie w mediach społecznościowych, możemy spotkać się z manipulacją na poziomie źródeł. W jej zakres wchodzi wiele różnych technik, poczynając od podszywania się pod konkretne instytucje, przez powoływanie się na fałszywe badania, aż po stawianie na piedestale autorytetów, które nie mają nic wspólnego z dziedziną, na temat której się wypowiadają.

Celebryci i influencerzy są osobami, które cieszą się autorytetem i posłuchem wielu ludzi. Niestety często wypowiadają się na tematy, na których zupełnie się nie znają, szerząc tym samym dezinformację. Takim niechlubnym przykładem może być jedna ze sławnych piosenkarek. W trakcie pandemii koronawirusa nie stroniła od wzmianek, że w szpitalach leżą nie chorzy, a opłaceni statyści. Z kolei wisienką na torcie okazały się słowa rzeczonej celebrytki, w których wyraziła swoje przekonanie co do tego, że wśród nas żyją reptilianie oraz „biologiczne roboty”. Jej słowa i poglądy nie przeszkadzają niektórym ludziom w stawianiu takich osób w roli autorytetu w wybranych kwestiach – skoro dana postać jest sławna, to musi mieć rację, prawda?

Na porządku dziennym jest także manipulowanie danymi. Najczęściej polega ono na wyciąganiu niepoprawnych wniosków z badań i nierzadko jest to działanie niezamierzone, acz wciąż szkodliwe. Zdarza się również natknąć na powoływanie się na badania naukowe, które nie przeszły odpowiedniej weryfikacji. Określono je mianem „predatory journals” i są żywym dowodem na to, że nawet powołując się na pozornie rzetelne informacje, należy się mieć na baczności i dwukrotnie upewnić, że udostępniane przez nas dane nie zostały zmanipulowane lub, co gorsza, wyssane z palca.

Niezwykłą popularnością cieszą się także materiały przejawiające manipulację na poziomie faktów. Ile razy zdarzyło wam się natknąć w sieci na zdjęcie pochodzące sprzed kilku lat, z podpisem sugerującym, że odnosi się ono do bieżącej sytuacji? Zajście takie miało miejsce choćby na początku wspomnianej już w tekście pandemii SARS-CoV-2, kiedy to sieć obiegła fotografia przedstawiająca rzędy trumien rzekomo zawierających zmarłych z powodu wirusa we włoskim mieście Bergamo. Jak zostało udowodnione przez agencję Reuters, zdjęcie to pochodziło z 2013 roku, a w trumnach tak naprawdę spoczywali afrykańscy migranci, którzy utonęli w wyniku katastrofy statku u wybrzeży Lampedusy. Mimo to manipulacja zdążyła obiec świat w rekordowym tempie, a wiele mediów wykorzystało ją celem zobrazowania powagi sytuacji. Wykorzystanie zdjęć w fałszywym kontekście jest groźnym przejawem dezinformacji.


Dezinformacja wokół nas

Pandemia była także polem do wykorzystania techniki fałszywych powiązań. Polega ona na przedstawianiu dwóch, niezwiązanych ze sobą materiałów, insynuując przy tym, że w rzeczywistości istnieją pomiędzy nimi zależności. Swego czasu popularne było przekonanie, że noszenie masek może prowadzić do poważnych zmian dermatologicznych na twarzy. Rewelacje te okraszane były fotografiami osób, u których to maski rzekomo wywołały liczne wypryski. Jak się szybko okazało, problemy widniejących na zdjęciach osób nie wynikały z obecności maseczek, a co więcej – ich wizerunki zostały wykorzystane bezprawnie.

Innymi szkodliwymi metodami są cherry-picking i złośliwe wiadomości. Pierwsza z nich to tak naprawdę wybiórcze korzystanie z danych na potwierdzenie postawionej tezy przy jednoczesnym ignorowaniu informacji, które mogłyby ją obalić. Złośliwe wiadomości z kolei mają to do siebie, że wcale nie muszą być ani fałszywe, ani zmanipulowane. Złośliwość w nazwie nawiązuje do kontekstu, w którym są one przytaczane. Najczęściej wykorzystywane są one celem wyrządzenia krzywdy lub podkopania cudzego autorytetu.

Dotarliśmy do etapu, na którym dowiadujemy się o istnieniu manipulacji na poziomie języka. Zaliczyć do niej możemy nie tylko określenia-utrwalacze pokroju haseł „Stop ukrainizacji Polski”, ale też wszelkie przejawy emocjonalnego języka, którym nierzadko nacechowane są treści propagujące dezinformację. Wzbudzenie w czytelniku silnych emocji zwiększa siłę oddziaływania na niego, a obecność w tekście wykrzyknień, pejoratywnych określeń i zwrotów pisanych wielkimi literami potęguje ten efekt.

Warto również dorzucić trzy grosze w temacie manipulacji przekonaniami. Co możemy zaliczyć w ich ramy? Przede wszystkim wszelkiej maści plotki oraz teorie spiskowe, nierzadko bazujące na dowodach anegdotycznych. Ileż to razy natknęliśmy się na historię rozpoczynającą się od słów „mam znajomego, który usłyszał, że…”, albo „mój kolega pracuje w Nintendo i mówi, że…”? Teorie spiskowe są oczywiście na o wiele wyższym poziomie, a stopień ich złożoności może oscylować pomiędzy ziarnkiem prawdy a ostatecznym odlotem. Maszty 5G rozsiewające koronawirusa? Gołębie jako roboty szpiegowskie na usługach rządu? A może kojarzycie Alexa Jonesa i jego teorię o chemikaliach oraz homoseksualnych żabach? Co ciekawe, w 1994 roku Wright Laboratory, poprzednik Laboratorium Badawczego US Navy ze Stanów Zjednoczonych, rzeczywiście zwróciło się z prośbą o dofinansowanie projektu, którym okazała się być broń zmieniająca orientację seksualną żołnierzy wroga. Pracującym w rzeczonym laboratorium badaczom z pewnością nie można odmówić wyobraźni, jako że pragnęli oni pozyskać fundusze również na takie ambitne przedsięwzięcia, jak „bomby wzdęciowie”, „bomby śmierdzącego oddechu” i „bomby wabiące komary”. Nie trzeba chyba wspominać, że żaden z tych projektów nie został zrealizowany.


Deepfake'i i ich ubodzy kuzyni

Ostatnią z technik dezinformacji jest manipulacja obrazem. Ta odmiana manipulacji niezwykle skorzystała na rozwoju sztucznej inteligencji i jej generatywnych modeli. Dowodem na potwierdzenie tego twierdzenia mogą być „zdjęcia” z przebiegu rzekomego aresztowania Donalda Trumpa. Przedstawiały one byłego prezydenta USA uciekającego przed oddziałem policji i jak się szybko okazało, nie miały one nic wspólnego z prawdą. Każdy z obrazów przedstawiających to zajście jest mistyfikacją wygenerowaną przez AI. Swego czasu wiralem stała się także wygenerowana grafika przedstawiająca papieża Franciszka w białym, puchowym i designerskim płaszczu. Głowa kościoła rzymskokatolickiego oczywiście nigdy tak naprawdę nie miała go na sobie, a całość była inwencją algorytmu sztucznej inteligencji i osoby odpowiedzialnej za sformułowanie podanego promptu.

Wraz z popularyzacją AI oraz bazujących na niej narzędzi, deepfake’i stają się coraz powszechniejszym problem. Aktualnie nie jest żadnym problemem natrafić na filmy przedstawiające Marszałka Sejmu zapowiadającego posiedzenia w formie patostreamów lub polityków wykrzykującego inwektywy po niemiecku w stronę swoich oponentów. Materiałów takich z pewnością będzie jeszcze więcej i możemy mieć pewność, że nie wszystkie z nich powstaną w celu wywołania uśmiechu na twarzy. Sam serwis YouTube zapowiedział już zresztą walkę z dezinformacją i wprowadzenie oznaczeń filmów zawierających treści generowane przez sztuczną inteligencję.

Nim doszło do popularyzacji sztucznej inteligencji, wiele osób i tak parało się prowadzeniem manipulacji poprzez korzystanie z obrazów zmodyfikowanych przy pomocy odpowiednich programów. Przeróbki, których określenie mianem „porządnie wykonanych” byłoby stwierdzeniem znacznie na wyrost, nazywamy cheapfake. „Cheap” w nazwie nie zostało zawarte bez powodu – niedociągnięcia i nieścisłości rażą oczy przy dłuższym kontakcie. Nie zmienia to jednak faktu, że osoby mające tendencję do pobieżnego rzucania okiem, są w stanie się na nie nabrać. Na honorową wzmiankę zasługuje także fotomontaż, który to, według definicji zawartej w Słowniku Języka Polskiego, jest obrazem uzyskanym poprzez zmontowanie kilku fotografii, ich wycinków lub innych elementów graficznych. Może się on objawiać pod postacią zmodyfikowanych napisów, kolorów, a nawet przeklejania danych osób w zupełnie inną scenerią. Świetnym przykładem może być osławione zdjęcia Lecha Wałęsy w koszulce z ogromnym napisem „Konstytucja”, które doczekało się tylu przeróbek, że nie sposób ich wszystkich zliczyć.


Jedna z wielu

Na koniec pora zmienić klimaty na nieco bardziej swojskie i porozmawiać o zgniłych śledziach i stawianiu chochołów. Zgniły śledź w kontekście dezinformacji nie odnosi się do ryby, a do formułowania fałszywych oskarżeń. Wywołują one w podświadomości odbiorców konkretne skojarzenia, w wyniku czego nierzadko wybucha zagorzała dyskusja, a osoby, którym podrzucono takiego zgniłego śledzia, znajdują się na świeczniku, czy tego chcą, czy nie. Stawianie chochoła z kolei polega na wyśmiewaniu poglądów lub słów danej osoby. Problem w tym, że tak naprawdę nigdy ich ona nie wypowiedziała. Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia, jako że fałszywa informacja zazwyczaj została już puszczona w eter. Chochoły wykrzywiają przekaz i wprowadzają zbędne emocje do dyskusji, co zazwyczaj jej nie służy.

Oczywiście technik dezinformacji jest znacznie więcej. Niektóre z nich nie wpasowują się w żadne z przytoczonych powyżej ram, z kolei jeszcze inne można zaliczyć do kilku z nich jednocześnie. Dezinformacja stale ewoluuje i dostosowuje się do bieżących trendów, a rozwój sztucznej inteligencji i bazujących na niej narzędzi oddał w ręce niecnych osób zupełnie nowe możliwości tworzenia i rozprzestrzeniania nieprawdziwych informacji. Pamiętajcie, aby zawsze mieć się na baczności i weryfikować istotne treści w wielu źródłach.

***

Nasz cykl przygotowanych z NASK artykułów to suplement do gry Fake Off autorstwa Jakuba Ćwieka, stworzonej wspólnie przez CD-Action, NASK i Pulpbooks. Paragrafowa gra w formie interaktywnego słuchowiska dostępna jest za darmo na smartfony z iOS i Androidem.

Tymczasem zapraszamy do zapoznania się także z naszymi artykułami:

  1. Czym jest dezinformacja i kto się na nią łapie?
  2. Zgniły śledź i kolega z firmy. Czyli o technikach dezinformacji
  3. Naiwność czy nieuwaga? Czemu nabieramy się na dezinformację
  4. Prawda czy fałsz. Jak nie dać się nabrać na dezinformację?
  5. Na tropie fejków. Narzędzia ułatwiające samodzielną weryfikację informacji

Materiał powstał przy współpracy z NASK.


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.

Profil
Wpisów851

Obserwujących2

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze