Udało się. Stop Killing Games osiągnęło upragnione 1,4 miliona podpisów
Ruch jest teraz po stronie Komisji Europejskiej.
Jeszcze miesiąc temu zdawało się, że z inicjatywy Stop Killing Games nic już nie będzie. Do miliona brakowało wtedy ponad pięciuset tysięcy podpisów, a termin zbliżał się nieubłaganie. Słowa autora kampanii, Scotta Rossa, brzmiały wtedy jak ponure pożegnanie:
Problemem nie jest przekonanie graczy, by zaczęli przejmować się grami, tylko sprawienie, żeby ludzi cokolwiek obchodziło, a to szczerze mówiąc, jest całkowity szach-mat.
A jednak w tym mrocznym tunelu pojawiło się światełko optymizmu; ludzi zaczęło coś obchodzić. Dziś sytuacja Stop Killing Games wygląda zgoła inaczej. Będąc dokładnym, inicjatywie udało się przebić 1,4 miliona podpisów, w które celował autor. Choć wymagany jest „tylko” milion, dodatkowe wyrazy poparcia miały być zabezpieczeniem przed bezlitosnym procesem weryfikacji, który z różnych przyczyn może odrzucić dużą część podpisów.
Nie jest sekretem, że Stop Killing Games nabawiło się wielu wrogów. Między innymi organizacja zrzeszająca europejskich wydawców wypowiedziała się przeciw inicjatywie, a dużo wcześniej zrobił to także brytyjski rząd. W całym tym bałaganie znaleźli się jednak również przyjaciele. Mowa tu nie tylko o zwykłych graczach, którzy głośno i wyraźnie wyrażają swoje poparcie, ale także bardziej wpływowych osobach. Kimś takim jest chociażby wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, który sam podpisał petycję i w relacji na Instagramie zachęcał do tego innych.
Co stanie się teraz? Cóż, jeśli proces weryfikacji podpisów przebiegnie pomyślnie, sprawa trafi do Komisji Europejskiej. Będzie ona miała maksymalnie sześć miesięcy na wystosowanie odpowiedzi na inicjatywę, w której będzie musiała opisać dokładnie, co zamierza zrobić (jeżeli coś zamierza) i w jakim czasie. Jeżeli przez Komisję zostaną zaproponowane jakieś działania, sprawa pójdzie do Parlamentu Europejskiego, który będzie debatował nad wprowadzeniem sugerowanych rozwiązań.
Na tym etapie niewiele możemy już zrobić – pozostaje nam czekać i trzymać kciuki, że Europa pochyli się nad kwestią nieuczciwego traktowania konsumentów gier. Gracze wykazali się wielką determinacją i pasją – zobaczymy, czy Komisja Europejska ją podzieli.
Czytaj dalej
Graczka, twórczyni gier, kawał nerda. Kiedy nie gram, najczęściej piszę, czytam, programuję albo researchuję niszowe tematy, które akurat się nawiną. Rodzina i znajomi mają już dość słuchania o tym, dlaczego powinni zagrać w Pathologic 2, Disco Elysium i The Stanley Parable.