15.01.2019, 15:24Lektura na 3 minuty
Sponsorowany

MSI PS63 – pierwsze wrażenia z obcowania z notebookiem dla twórców

Jest lekki, świetnie wykonany i wydajny. Ma też baterię wystarczającą na cały dzień pracy, niewielki zasilacz, a do tego jeszcze jest zgodny z systemem ładowania Quick Charge 3.0.


Aleksander „Allor” Olszewski

Oczywiście to wszystko to obietnice MSI, nie wszystkie mogłem podczas kilkuminutowego obcowania z notebookiem zweryfikować. Na to przyjdzie czas podczas normalnych testów, tutaj będzie o pierwszych wrażeniach. Żeby nie było – bardzo pozytywnych.

Pierwsza sprawa to gabaryty. Nie jest to wprawdzie najlżejszy model z piętnastocalową matrycą, ale i tak z zewnątrz wygląda jak typowa trzynastka, maksymalnie czternastka. To zasługa cienkich ramek, które po bokach mają po 5,6 mm, a u góry niewiele więcej. Dzięki temu stosunek powierzchni ekranu do powierzchni pokrywy wynosi 86%, tyle co w „bezramkowych” smartfonach. Co ważne, mimo tego kamerkę udało się umieścić na górze, a nie pod matrycą czy wręcz w klawiaturze. To pozytywnie wpływa na jakość przekazu wideo, bo filmowany od spodu każdy wygląda... no, powiedzmy, że komicznie, rzecz jasna o ile nie masz nic przeciwko powiększonemu nosowi i ogromnemu podbródkowi (swojemu).

Bardzo dobre wrażenie robi nie tylko matryca, ale także jakość wykonania. PS63 waży 1,65 kg – na tyle mało, że bez problemu nosi się go w plecaku, ale jednocześnie na tyle dużo, że po pierwsze nie sprawia wrażenia zabawki, a po drugie – jest na tyle solidny, że spełnia założenia normy MIL-STD 810G. Nie znaczy to wprawdzie, że można nim rzucać, a w razie problemów oddać sprzęt za darmo do serwisu (bo gwarancja nie obejmuje uszkodzeń mechanicznych, co firma jasno podkreśla na swojej stronie). Z drugiej strony nie trzeba się jednak zbytnio obawiać, że codzienne noszenie odbije się na trwałości. A to w przypadku notebooków przeznaczonych dla zwykłych konsumentów wcale nie jest takie oczywiste. Wręcz przeciwnie – lekkie modele dla zwykłych konsumentów są dużo delikatniejsze niż te przeznaczone do użytku w firmach. A skoro już o pracy mowa: bardzo dobre wrażenie robią wbudowana klawiatura (z opcjonalnym białym podświetlaniem) oraz duży touchpad z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych.

Oczywiście sprzęt dla twórców, zwłaszcza jeśli zajmują się obróbką zdjęć czy wideo, powinien być nie tylko lekki, ale przede wszystkim wydajny. W PS63 znajdą się czterordzeniowe niskonapięciowe procesory Intel Core 8. generacji, do 32 GB RAM-u (w dwóch slotach), do dwóch dysków M.2 (1 x SATA, 1 x SATA lub NVMe), a także (co w lekkich notebookach zdarza się rzadko) dedykowana karta graficzna. I to nie jakiś tam MX150, a GeForce GTX 1050 w wersji Max-Q. To wystarcza nie tylko do pracy, ale także zabawy – i to przy wymagających grach! Oczywiście o ile chipy się nie przegrzeją, ale pod tym względem powinno być bardzo dobrze, o co dba Cooler Boost 3, jak w MSI nazywa się system chłodzący składający się z dwóch dedykowanych wentylatorów i trzech heat pipe’ów. Dla przypomnienia – tak, nadal piszę o lekkim notebooku dla twórców, a nie maszynie dedykowanej graczom.

Ostatnia sprawa to akumulator i zasilanie. Ten pierwszy wystarczyć ma na 16 godzin pracy. Nie łudzę się, że chodzi o ciągłe kodowanie wideo, ale jeśli uda się to osiągnąć podczas typowej pracy biurowej, i tak będzie świetnie. Zwłaszcza że zmniejszono zasilacz, który ma podobne wymiary, jak kompaktowe modele dodawane do notebooków bez dedykowanej karty graficznej. I jeszcze jedno – PS63 jest zgodny z QC 3.0, dzięki czemu podłączony do niego smartfon zostanie naładowany równie szybko, co przy wykorzystaniu dedykowanej ładowarki, dzięki czemu można nosić o jedną rzecz mniej.

MSI P63 Modern do sklepów trafi już w lutym, a ceny w Europie zaczynać się będą od 1299 euro, czyli około 5579 zł.


Czytaj dalej

Redaktor
Aleksander „Allor” Olszewski
Wpisów723

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze