29.07.2025, 13:33Lektura na 7 minut

Turtle Beach Afterglow Wave. Przyjemnie i kolorowo, acz na kablu

Jeśli szukamy nowego pada do peceta lub Xboksa, a przy tym nie przeszkadza nam wymóg podpięcia kontrolera do urządzenia za pomocą kabla, powinniśmy rzucić okiem na nową propozycję ze stajni Turtle Beach.

W przeszłości miałem już okazję testować sprzęt tytułowej marki i ani myszka Burst II Air, ani słuchawki Atlas Air, w obu przypadkach bezprzewodowe, nie zawiodły moich oczekiwań. Tym razem przyszła pora na zapoznanie się z urządzeniem, które to akurat kabla pozbawione nie zostało.


Uniwersalny kontroler

Afterglow Wave, a dokładniej Afterglow Wave Wired Controller, bo tak brzmi pełna nazwa sprzętu, to kontroler przeznaczony dla komputerów z systemem Windows 10/11 i Xboksów One oraz Series X/S. Jako że nie należę do wąskiego grona posiadaczy konsoli Microsoftu w naszym kraju, z padem spędziłem nieco czasu przy pecetowych grach i muszę mu oddać, że – jak na swoją półkę cenową – sprawuje się naprawdę dobrze. Oczywiście nie obyło się bez kilku mankamentów, o których wspomnę w dalszej części tekstu. Ten zaś rozpocznę od przybliżenia konstrukcji Afterglow Wave i przedstawienia, czego możemy się spodziewać po kosztującym niespełna 200 złotych kontrolerze przewodowym.

Pierwszym, co rzuca się w oczy po podpięciu i włączeniu pada, jest podświetlenie RGB, któremu sprzęt zawdzięcza nazwę. Zostało ono podzielone na osiem w pełni dostosowywalnych stref, które obejmują swoim zasięgiem nie tylko faliste kształty na uchwytach, lecz także wysepki pod drążkami analogowymi. Ba, światło przebija się nawet w okolicy triggerów i dodatkowych przycisków ulokowanych na spodzie urządzenia, dzięki czemu Afterglow Wave prezentuje się naprawdę niesamowicie w ciemnych pomieszczeniach. Oczywiście w innych warunkach efekt podświetlenia również jest dobrze widoczny, niemniej nie daje budującej klimat poświaty.

Turtle Beach Afterglow Wave
Turtle Beach Afterglow Wave

Światełka światełkami, lecz większego wpływu na użytkowanie rzeczonego sprzętu one nie mają. Warto więc rzucić okiem na to, jak urządzenie sprawdza się w tym, do czego zostało stworzone – w grze. Przyznam się bez bicia, że lwią część życia spędziłem, korzystając z padów Sony lub tych z układem przycisków charakterystycznym dla produktów Japończyków. Co prawda kontrolery Microsoftu wielokrotnie miewałem w dłoniach, acz w przypadku tych od Xboksów 360 i One odpychała mnie ich przesadna waga i gabaryty. W tym miejscu chcę zaś zaznaczyć, że odetchnąłem z ulgą w momencie, gdy okazało się, że pad Turtle Beach jest lekki i korzystanie z niego w żadnym razie nie męczy.


Jak się na tym gra?

Afterglow Wave sprawdziłem w boju w trzech produkcjach: drugiej odsłonie Hadesa, Ender Lilies oraz Assassin’s Creed Shadows. Pad nie zawiódł mnie ani razu, chociaż przyzwyczajenie się do innego rozlokowania elementów zajęło mi nieco czasu. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, padłoby na ulokowane pod palcami wskazującymi przyciski LB i RB. Otóż nazwane zostały one nieco na wyrost, jako że swoim zachowaniem bardziej przypominają spusty. Wciskają się bowiem jedynie na skrajnych częściach, co oczywiście ogromnym problemem nie jest, acz w związku z moim nawykiem (i dość długimi palcami) odruchowo próbowałem wduszać je bliżej środka. Odniosłem także wrażenie, że po wciśnięciu drążka analogowego ma on tendencję do lekkiego „podjechania” w górę, aczkolwiek im bardziej starałem się upewnić, że problem występuje, tym rzadziej zacząłem go odnotowywać. Do tej pory nie wiem, czy powinienem określić to mianem pecha, czy wręcz przeciwnie.

Turtle Beach Afterglow Wave
Turtle Beach Afterglow Wave

Prócz tego kontroler sprawował się zdecydowanie przyzwoicie. Kabel nie przeszkadzał aż tak, jak się spodziewałem, acz spory w tym udział tego, że siedziałem na fotelu przed ekranem monitora. W przypadku kanapowej sesji, z dala od konsoli, przewód mógłby dawać się już bardziej we znaki. Na pocieszenie napiszę, że załączony w zestawie kabel do krótkich nie należy, jako że mierzy trzy metry.

Wibracje satysfakcjonowały, drążki analogowe działały bez zarzutu i nie uświadczyłem efektu dryfowania, a Afterglow Wave leżał w moich dłoniach całkiem nieźle. Całkiem – ponieważ celem zagwarantowania pełni komfortu urządzenie mogłoby być nieco szersze. Tak czy siak, to moje subiektywne zdanie, a ilu ludzi, tyle opinii (i dwukrotnie więcej dłoni, w zaokrągleniu). Niewykluczone więc, że posiadacze nieco drobniejszych „chwytaczy” i nie znajdą większych powodów do narzekań.

5
zdjęć

Garść dodatków i kwestia softu

Miłym dodatkiem jest trzystopniowa regulacja spustów, osobna dla każdego z nich. Jeśli nie podoba nam się domyślny pułap spadu, możemy go bez problemu zmniejszyć, przesuwając blokadę z tyłu pada. Na odwrocie sprzętu znajdziemy również dwa przyciski ekstra, które, zresztą podobnie jak wszystkie pozostałe, da się dowolnie zaprogramować, korzystając z software’u Turtle Beach – PDP Control Hub.

Turtle Beach Afterglow Wave: software
Turtle Beach Afterglow Wave: software

To zaś oferuje naprawdę sporo opcji. Za jego pośrednictwem możemy m.in. dostosować martwą strefę drążków analogowych (maksymalnie do 50%), zmienić ustawienia dźwięku Afterglow Wave, wyznaczyć wartości minimalne i maksymalne martwych stref na wyzwalaczach, regulować siłę wibracji, a także dokonać pełnej konfiguracji podświetlenia. Możemy własnoręcznie wybrać kolor dla każdej z ośmiu stref lub zdecydować się na jeden z czterech przygotowanych przez producenta profili. Wypada wspomnieć, że bawić się da nie tylko barwami, lecz także prędkością ich zmiany, jasnością, ustawimy nawet warunek aktywacji. W skrócie: fani RGB poczują się jak w niebie.

Turtle Beach Afterglow Wave: software
Turtle Beach Afterglow Wave: software

To jednak nie wszystko, jako że w PDP Control Hub wbudowano funkcje diagnostyczne pozwalające upewnić się, że wszystkie części naszego egzemplarza działają poprawnie. Dzięki nim możemy sprawdzić działanie m.in. każdego z przycisków, spustów, drążków, wbudowanego złącza audio, wibracji i przeprowadzić rekalibrację w przypadku dostrzeżenia nieprawidłowości.


Podsumowanie

Turtle Beach Afterglow Wave muszę oddać jedno – pomógł mi się przekonać do xboksowych kontrolerów. Pewnie, mógłbym wymienić (i nawet to zrobiłem we wcześniejszych akapitach) kilka rzeczy, które bym w opisywanym urządzeniu poprawił, jednak w ogólnym rozrachunku wypada ono naprawdę dobrze. Dodatkową zachętę stanowi cena – choć oficjalnie producent życzy sobie za swoje dzieło niespełna 50 dolarów, w polskich sklepach uda nam się dorwać pada w cenie poniżej 200 zł, w zależności od tego, która spośród wersji kolorystycznych nas interesuje. Tych znajdziemy zaś aż pięć: czarną, białą, fioletową, niebieską i szarą.

5
zdjęć

Podsumowując: jeśli szukamy nowego kontrolera do peceta lub Xboksa i nie oczekujemy pełnej bezprzewodowości, a przy tym lubimy, jak wszystko w naszym otoczeniu się świeci, Afterglow Wave Wired Controller może okazać się strzałem w dziesiątkę. Na plus da się zaliczyć solidną jakość wykonania i opcję sterowania dźwiękiem, minusem jest zaś – rzecz jasna – wspomniany kabel. Pozostałe wymienione przeze mnie w tekście bolączki wynikają w znacznej mierze z subiektywnych odczuć, a oczywistych mankamentów podczas obcowania z padem nie uświadczyłem.

Kontroler jest dostępny m.in. w ofercie sklepu Media Expert.

Turtle Beach Afterglow Wave
Turtle Beach Afterglow Wave

Cena: 199 zł

PARAMETRY Zastosowanie: PC (Windows 10/11), Xbox One, Xbox Series X/S • Liczba przycisków: 18, programowalne • Wibracje: tak, podwójne silniki Rumble • Sposób połączenia z komputerem/konsolą: przewód z końcówkami USB-A (komputer) i USB-C (kontroler) • Długość dołączonego kabla: 3 m • Inne: ośmiostrefowe konfigurowalne podświetlenie RGB, trzystopniowa regulacja triggerów z efektem Halla, gniazdo mini-jack, przycisk sterowania mikrofonem, instrukcja • Wymiary: 160 × 120 × 65 mm • Waga: 300 g

 Artykuł powstał we współpracy z partnerem.


Czytaj dalej

Redaktor
Partner
Wpisów180

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze