5
19.09.2017, 13:16Lektura na 4 minuty

„Wojny konsolowe”: Jak Sonic z Mario wojował [RECENZJA]

Jeśli myślicie, że dzisiejsze przepychanki na rynku konsolowym są zacięte, to musicie sięgnąć po „Wojny konsolowe” Blake’a J. Harrisa. Obszerna lektura to karkołomna, ale udana próba przybliżenia najbardziej zaciętej rywalizacji w historii branży. Rywalizacji, z której tylko jedna strona mogła wyjść zwycięsko.


Tomasz „Ninho” Lubczyński

Mowa oczywiście o batalii między Segą a Nintendo w latach 80. i 90. XX wieku. Nim jednak zajmiemy się samą historią, należy zaznaczyć, że choć okładka sugeruje, że mamy do czynienia z literaturą faktu („Jedna z najlepszych książek non-fiction, jakie kiedykolwiek czytałem” – Paul Tassi, Forbes), to nie powinniśmy spodziewać się ani nudnej, suchej opowieści, ani przesadnej wierności faktom.

W odautorskiej notce Blake J. Harris zaznacza, że wszystkie sytuacje przedstawione na łamach książki są zrekonstruowane na bazie setek rozmów, ale każda z zainteresowanych stron miała swoje racje i wersje wydarzeń. Stąd też pisarzowi zdarzało się sięgać po inne, obiektywne źródła, a później naginać przebieg narracji pod kątem prawdopodobieństwa wynikającego z porównania wszystkich dostępnych materiałów, niejednokrotnie różniących się od siebie. Kluczowe przed rozpoczęciem lektury są jednak inne słowa Harrisa:


Niekiedy pozwoliłem sobie zmienić, zrekonstruować oraz wymyślić dane sytuacje i szczegóły przebiegu wydarzeń. (…) większość dialogów zawartych w książce została napisana na podstawie relacji przepytywanych osób odnośnie do ich treści, przebiegu i tonu. Niektóre konwersacje były w rzeczywistości rozciągnięte w czasie, odbyły się w różnych miejscach, ale zostały skondensowane. (…) Zawsze jednak pozostają wierne atmosferze oryginalnych wypowiedzi i zawierają jej kwintesencję.


Koniecznie trzeba mieć to w pamięci, biorąc "Wojny konsolowe" jako jedyne źródło wiedzy na temat starcia Segi z Nintendo. Nie zostało zaznaczone, gdzie Harris podkręcił historię, gdzie ją skondensował, a gdzie trzymał się niepodważalnych faktów. Bez problemu da się jednak wyczuć momenty "pewniejsze" – książka jest podzielona na dwie części: powieściową i opisową, które przeplatają się na 572 stronach. Taka dynamiczna budowa (do spółki z krótkimi rozdziałami) sprawia, że lektura nie nuży. Inna sprawa to polskie wydanie, w którym czcionka mogłaby być nieco większa, choć z drugiej strony mielibyśmy wówczas do czynienia z prawdziwą cegłą. Z drugiej strony także teraz książce dużo do tego miana nie brakuje, a przycięcie tu i ówdzie mogłoby jej tylko wyjść na zdrowie.

Rozpoczynająca się w 1987 roku historia opowiada, jak Tom Kalinske – człowiek bez większego pojęcia na temat rynku gier i konsol, za to genialny marketingowiec stojący za sukcesami Barbie czy He-Mana – doprowadza do, zdawałoby się, niemożliwego – staje do walki z Goliatem Nintendo, pokazując, że można zdetronizować Mario i spółkę. Przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, gdzie Sega wraz z sympatycznym jeżem Sonikiem zawładnęła na początku lat 90. wyobraźnią młodzieży. Bo taki był też plan na sukces: nie sposób zabrać rywalowi zapatrzonych w NES-a dzieci? Sprawmy, by konsole zostały uznane za sposób spędzania wolnego czasu niezależny od wieku. Skierujmy nasz produkt do buntujących się przeciwko regułom nastolatków i studentów. Tym właśnie była konsola Sega Genesis – buntem przeciwko monopolowi Nintendo.

Nie sposób znaleźć na polskim rynku wydawniczym pozycji przedstawiającej bardziej wyczerpująco ten barwny, ale niekoniecznie znany u nas okres w historii gier. Harris pokazuje w "Wojnach konsolowych" brudną walkę o panowanie w branży elektronicznej rozrywki. Nawet pomimo (znanego choćby z genialnych reportaży Kapuścińskiego) "pudrowania" narracji książkę wciąż należy uznać za skarbnicę wiedzy. Wiedzieliście chociażby, że zabezpieczenia konsol łamało się już 30 lat temu i nie zajmowali się tym hakerzy, lecz poważane firmy, by poznać tajemnice technologii konkurencji? Próżno w polskiej sieci szukać tak szczegółowych informacji o wszystkich nieczystych zagrywkach na linii Sega-Nintendo, Sega-Electronics Arts czy... Sega-Sega. Tak, japoński oddział firmy, poza jej właścicielem Hayao Nakayamą, niejednokrotnie starał się podstawić nogę przedsiębiorczym amerykańskim kolegom.   

Ja natomiast nie zamierzam sabotować wydania "Wojen konsolowych" w Polsce. Choć wciąż uważam (a pogląd ten podziela część redakcji zaznajomiona z tytułem wypuszczonym przez SQN), że użyta czcionka mogłaby być ciut większa, to jako wzrokowiec nie mogę przemilczeć, że książka jako całość wygląda świetnie. Nie tylko dobrze prezentuje się na półce, ale również w środku nie ma do czego się przyczepić. Tłumacz Bartosz Czartoryski wykonał dobrą robotę – od razu widać, że jest obeznany z branżą. Wrażenie wysokiej jakości wydania dopełniają znajdujące się w środku archiwalne zdjęcia będące doskonałym zobrazowaniem walki między Segą i Nintendo.

Słowem podsumowania – o ile nie straszna wam grubaśna lektura i chcecie poszerzyć swoją wiedzę na temat historii gier, to sięgajcie po "Wojny konsolowe" bez obaw. Jeśli natomiast nie wyobrażacie sobie każdego kolejnego numeru CD-Action bez tekstu retro Smugglera, to książkę Blake’a Harrisa mieć po prostu musicie.

PS: Nie dajcie się zniechęcić pseudozabawnej przedmowie napisanej przez Setha Rogena i Evana Goldberga. To zdecydowanie najsłabsza część książki, spokojnie zresztą można ją pominąć.


Czytaj dalej

Redaktor
Tomasz „Ninho” Lubczyński

W CD-Action jestem od 2016 roku, wcześniej publikowałem m.in. w Przeglądzie Sportowym. W redakcji robiłem chyba wszystko – byłem sprzętowcem, prowadziłem działy info i zapowiedzi, szefowałem newsroomowi, jak i całej stronie. Następnie bezpieczną przystań znalazłem w social mediach, którymi zajmowałem się do końca 2022 roku, gdy odszedłem z CDA. Nie przestałem jednak pisać – wciąż możecie mnie więc czytać: zarówno na stronie www, jak i w piśmie.

Profil
Wpisów730

Obserwujących7

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze