Szpile: poczwórne A i podwójna cena
Twoja cotygodniowa dawka przekąsu.
📍 Kolejna aktualizacja Baldur’s Gate 3 jest tak wielka, że twórcy zalecają w celu zaoszczędzenia miejsca… usunięcie gry i pobranie jej od nowa, już w załatanej wersji. Po takim newsie jakakolwiek pointa jest zwyczajnie zbędna.
PS Patch liczy tylko (?) 21 GB, ale do jego rozpakowania potrzeba 150 GB miejsca na dysku. To jeden z tych przypadków, kiedy możecie powiedzieć „ale on duży!” bez ryzyka, że będą na was ludzie dziwnie patrzeć.
📍 Ubisoft ogłosił konkurs dla speedrunnerów na przejście Prince of Persia: The Lost Crown, z pulą nagród rzędu 10 tys. dolarów. Zwycięzca „dobiegł do mety” w 30 minut. Po wszystkim producent podziękował i… załatał w grze „dziury” wykorzystywane przez uczestników. Hm, perfidne, ale chociaż ludziom zapłacono. Bo ostatnimi czasy podobnego rodzaju beta-testy polegają na tym, że to testerzy płacą twórcom za przywilej wychwytywania błędów. To się zwykle nazywa „premiera gry”.
📍 Najnowszy patch do Helldivers 2 na PC został wycofany po tym, jak okazało się, że powoduje u sporej części graczy znaczne problemy z płynnością gry. Patch ma powrócić, gdy dostanie patcha. Ten i ów wzruszy teraz ramionami – no, wielkie mi halo, to się przecież często dzieje, czego się czepiasz? Otóż właśnie tego, że takie sytuacje uważamy już za całkiem normalne i w efekcie nie budzą żadnych emocji.
📍 Pewien fan zapłacił 30 tys. złotych, wygrywając aukcję WOŚP. Za te pieniądze weźmie udział w sesji mocap do Wiedźmina 4 i pojawi się w grze. „…Patrz! To ja tam jestem, ten czwarty utopiec od lewej!”. Ale złośliwości na bok – generalnie to „zazdraszczam” i szanuję gest.
📍 Jak wynika z opublikowanego niedawno raportu Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), skala internetowego piractwa w UE z roku na rok maleje. A wiecie, kto piraci najmniej? My! Polacy! Hm, albo więc jesteśmy najporządniejsi na Starym Kontynencie, albo najlepiej potrafimy łgać w żywe oczy ankieterom. Tak czy inaczej – #duma.
PS A tak poza tym 70% piractwa internetowego w Unii Europejskiej to korzystanie z nielegalnego dostępu do kanałów telewizyjnych, 20% stanowią bezprawnie nabyte filmy, kolejne 10% zaś muzyka. Czyli nikt już praktycznie nie kradnie gier?! Jakich dziwnych czasów dożyłem… Hmmm. Pamiętacie jeszcze, którą produkcję spiraciliście jako ostatnią?
📍 Jeśli narzekacie na ceny gier, pomyślcie o argentyńskich graczach, którzy ostatnio nie dość, że muszą płacić w dolarach, to jeszcze wedle „amerykańskich” cen. W efekcie np. podstawowe wydanie Dragon’s Dogmy 2 kosztuje u nich ok. 120 dolarów / 100 tys. peso*. A pensje są tam rzędu 250 tys. peso.
Wszystko przez to, że bardzo nasilił się proceder nadużywania usług VPN przez graczy z innych krajów, którzy kupowali gry za argentyńskie, znacznie niższe niż gdzie indziej, ceny. Jak to mówią w Argentynie: „Gracias, hijos de puta cebolla”.
* Argentyńczycy płacą bowiem jeszcze dodatkowy podatek (60%) przy konwersji peso na inną walutę.
📍 Polski Inkwizytor na motywach prozy Jacka Piekary ma na Steamie niewiele recenzji, i to niezbyt entuzjastycznych. Podobnie jest z wersjami na konsole, tzn. zainteresowanie tą grą okazało się raczej nieduże, by nie rzec mierne. Autor powinien był naśladować Andrzeja Sapkowskiego, czyli wziąć kasę z góry…
📍 Ponoć jednak Starfield NIE trafi na PS5. Nie wiem, czy współczuć posiadaczom tej konsoli, czy raczej pogratulować, że ich ta „atrakcja” ominęła.
📍 À propos: w ciągu półrocza Starfield stracił na Steamie 97% graczy. Gra w niego obecnie trzy razy mniej osób niż w Skyrima. Ale za to średnia ocen wzrosła z „w większości negatywne” do „mieszane”. Hm. To się chyba nazywa syndrom sztokholmski.
PS Podobno jak grasz w Starfielda dłużej niż pół roku, to odblokowujesz bardzo trudne do zdobycia osiągnięcie „Masochista”.
📍 Dlaczego Skull and Bones kosztuje dość sporo (70 dolarów, a w Polsce 250-320 zł)? Zdaniem szefa Ubisoftu dlatego, że jest tego warte. „Zobaczysz, że Skull and Bones to pełnoprawna gra. Jest bardzo duża i czujemy, że gracze zrozumieją, jak ogromna i wykończona jest to produkcja. To kompletna produkcja z kategorii potrójne…poczwórne A, która obroni się na dłuższą metę.
Nie wiedziałem, że za pomocą literek „A” mierzy się teraz czas opóźnienia gry względem pierwotnej premiery oraz poziom rozczarowania graczy. Ale skoro tak, to w sumie dałbym jej o jedno „A” więcej w ciemno.
📍 Premiera Homeworlda 3 ponownie przesunięta – już w sumie czwarty raz, jeśli dobrze liczę. I to przez opinie testerów. Jak kwieciście określili producenci: „Pojawiły się nowe perspektywy, które zostaną uwzględnione w celu uczynienia z Homeworlda 3 pełniejszego doznania. (…) chcemy upewnić się, że ostatnimi poprawkami zagwarantujemy jakość, na jaką zasługujecie”. W tłumaczeniu na ludzki: „Wykryliśmy taką masę bugów, że nie zdążymy ich usunąć przed ustaloną datą premiery”. Nie żebym z tego kpił, bo lepiej poprawiać usterki przed premierą niż po, ale czy naprawdę nie da się tego wyrazić krócej, prościej i bez marketingowych ściem?
📍 Dla odmiany twórcy survivalu Nightingale przyśpieszają jego premierę. O całe dwa dni! „Nightingale” to po angielsku „słowik”, ale zdaje się, że autorzy gry – swoją drogą, ekipa pracowała kiedyś nad Mass Effectem – to najwyraźniej jednak ranne ptaszki.
📍 Jak na przykładzie gier wytłumaczyć, co to są „ambiwalentne uczucia”? To coś, co przeżywają np. autorzy Palworlda, gdy okazuje się, że w ich dzieło na Steamie tnie naraz aż 750 tys. ludzi. Wow! …Co jednocześnie znaczy, że liczba graczy spadła aż o dwie trzecie w ciągu zaledwie 15 dni – w rekordowym dniu były ich dwa miliony…
Byt teoretycznie wirtualny. Fan whisky (acz od lat więcej kupuje, niż konsumuje), maniak kotów, psychofan Mass Effecta, miłośnik dobrego jedzenia, fotograf amator z ambicjami. Lubi stare, klasyczne s.f., nie cierpi ludzkiej głupoty i hipokryzji, uwielbia sarkazm i „suchary”. Fan astronomii, a szczególnie ośmiu gwiazd.