1
14.12.2023, 16:02Lektura na 9 minut

Recenzja Last Train Home. W tej wojnie nie chodzi o to, by wygrać

Siarczysty mróz, czerwonoarmiści czający się po lasach i widmo podróży przez calutką Syberię. Nie ma czego zazdrościć żołnierzom z Legionu Czechosłowackiego.


Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska

Ileż to było wariacji na temat legendarnego XCOM-a? Gier, które w zgrabny sposób łączyły wątek ekonomiczny, czyli zarządzanie bazą, z elementami RTS-owymi? To hybrydowy gatunek lubiany m.in. ze względu na różnorodność. Krótkie, intensywne misje, w których dowodzimy oddziałem żołnierzy, przeplatają się z całymi godzinami wypełnionymi szkoleniami, rozbudową huba i leczeniem podwładnych. W moim odczuciu ogromnym plusem takiej konstrukcji rozgrywki jest balans między chwilami oddechu i momentami maksymalnego skupienia na taktyce. Czasami różnice sprowadzają się tylko do settingu.

Akcja tegorocznego Aliens: Dark Descent toczyła się w znajomych popkulturowo realiach, uwielbianych przez rzesze fanów. Można by zatem spodziewać się wysypu podobnych produkcji science fiction, ale na szczęście znaleźli się developerzy, którzy nie chcą iść utartymi ścieżkami. Na przykład czeskie studio Ashborne Games – jego debiutancki tytuł przenosi nas w czasy I wojny światowej. A konkretnie w okres tuż po jej zakończeniu.

Last Train Home
Last Train Home

Najdłuższa możliwa podróż

Kres wojny miał oznaczać kres zmartwień. A już na pewno dla żołnierzy należących do Korpusu Czechosłowackiego (zwanego też Legionem Czechosłowackim), czyli formacji pomagającej carskiej Rosji w wielkiej wojnie. Legionistami byli jeńcy i dezerterzy z armii austro-węgierskiej, którzy po zakończeniu konfliktu żywili nadzieję na dołączenie do nowo formującej się Czechosłowacji. Liczyli na to, że władze rosyjskie pozwolą im szybko i bezkonfliktowo przebyć opancerzonym pociągiem całą Syberię, we Władywostoku wsiąść na pokład statku i opuścić ten niegościnny kraj. Wszystko wskazywało na to, że tak się właśnie stanie, zwłaszcza gdy władze Rosji zawarły porozumienie w sprawie ewakuacji Legionu do Francji.

Niestety ogromne mocarstwo było dalekie od puszczenia wspomnianych żołnierzy wolno, szczególnie że widmo wojny domowej z każdym dniem stawało się coraz bardziej realne. W czasach, gdy między bolszewikami i mienszewikami (albo czerwonymi i białymi) iskrzyło, uzbrojony po zęby oddział przemieszczający się przez środek kraju stanowił zbyt łakomy kąsek. W końcu w Czelabińsku doszło do walk między Czechosłowakami a bolszewikami oraz zerwania porozumienia.

Last Train Home
Last Train Home

Tytuł Ashborne Games prowadzi gracza przez wszystkie etapy tej niełatwej odysei: od drogi w stronę Czelabińska, kiedy to legioniści mieli jeszcze nadzieję na neutralność bolszewików, po coraz cięższą przeprawę przez ogromną połać Syberii. Każdy z dziewięciu rozdziałów poświęcony jest jakiemuś odcinkowi podróży i różni się poziomem trudności oraz głównym celem. Czasami jest to po prostu przebicie się do stacji docelowej, innym razem sprawdzenie, czy w okolicznych miejscowościach nie zatrzymali się jacyś zagubieni legioniści albo… przejęcie pociągu pełnego złota.


Gorzej niż w PKP

Całą grę ogląda się jak fabularyzowaną kronikę wojenną. Dla lepszego przedstawienia historii każdy rozdział poprzedzony został krótkim filmem, w którym narratorem jest nasz doradca, kapitan Langer. Wizyty w miastach często wiążą się ze zdobyciem wiadomości z dalekich stron. Kurierzy informują nas np. o tym, że Rząd Tymczasowy negocjuje z Armią Czerwoną zapewnienie bezpiecznego przejazdu dla Czechosłowaków. Innym razem czytamy w lokalnej gazecie, że Lew Trocki wydał rozkaz rozbrojenia Legionu. Gracz nie dostaje zatem wieści z powietrza, dzięki czemu jest tak samo zagubiony jak jego podwładni, którzy czują się nieswojo w obcym kraju.

Last Train Home
Last Train Home

Obszerna encyklopedia zawierająca liczne szczegóły z epoki – pojazdy, broń, ubiór itd. – to kolejny z wielu świetnych sposobów na budowanie naprawdę doskonałego klimatu. Warto też ustawić język dialogów na „pełną immersję”, co oznacza, że zamiast wszechobecnego angielskiego będziemy słyszeć rosyjski, czeski i ukraiński (acz z polskimi napisami). Grafika, mimo że raczej oszczędna, też dobrze oddaje ducha epoki. Rosyjskie wsie są odpowiednio biedne, zewsząd wieje beznadzieją i strachem. Chcemy, podobnie jak nasi żołnierze, opuścić tej kraj jak najszybciej.

Niestety nie można po prostu walić w linii prostej aż do samego Władywostoku. Co i raz trafimy na kręcących się po kraju innych legionistów, przy czym niektórych należy wydobyć z niewoli. W międzyczasie staramy się unikać białych i czerwonych, a przynajmniej szybko storpedować ich starania, jak już nie da się ich ignorować. Niekiedy miejscowym przyda się nasza pomoc, ale zdarzy się również tak, że przyjdzie nam coś im ukraść. Misje okażą się trudne, często też moralnie dwuznaczne, co nasuwa skojarzenia z This War of Mine. Nie jesteśmy tu jednak po to, by wygrać wojnę, my chcemy tylko uciec stąd w jednym kawałku.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE


Czytaj dalej

Redaktor
Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska

Operuję padem jak nunchako, chociaż wolę chińskie sztuki walki. Nie ma gatunku gier, którego bym nie lubiła – są tylko takie, które szybciej mnie nudzą. Cenię dobrą opowieść, chociaż czasami wystarczy mi piękne uniwersum albo jak postać się przekonująco drapie. Pisałam wcześniej w Ja, Rock! i Polygamii, a gram od zeszłego wieku, co brzmi, przyznacie, poważnie.

Profil
Wpisów105

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze