2
15.02.2022, 12:57Lektura na 7 minut

Recenzja Dynasty Warriors 9 Empires. Znowu trzeba zjednoczyć Chiny

Pisząc recenzję Samurai Warriors 5, rozważałem, czy Dynasty Warriors 9 Empires zwyczajnie sobie nie odpuścić. Gdy ogrywa się w półtora roku cztery niemal identyczne produkcje jednego studia, można bowiem odczuć zmęczenie.

Podobnie jak kilka poprzednich odsłon, Dynasty Warriors 9 wydane zostało na raty. Pozbawiona podtytułu wersja z 2018 roku to gra bardziej liniowa, kolejny raz reinterpretująca „Opowieść o Trzech Królestwach” – średniowieczną chińską powieść opartą na wydarzeniach historycznych, traktującą o rozłamie cesarstwa i jego ponownym zjednoczeniu. Empires(*) to natomiast coś na wzór odrębnego trybu sandbox, dającego nam nieco więcej swobody w dyplomacji i prowadzeniu kolejnych podbojów, których celem jest scalenie Państwa Środka. Gra umożliwia też wreszcie tworzenie własnych oficerów. 

dynasty warriors 9 empires

Mimo całego szeregu zmian poważne wątpliwości budzi jednak sprzedawanie Empires niemal w cenie pełnoprawnej gry. Trudno bowiem oszukiwać się, że mamy do czynienia z czymś więcej niż rozbudowanym DLC do „dziewiątki”.

(*) W Azji ukazało się w listopadzie 2021 roku i teoretycznie można było je kupić na Steamie również w Europie. Tyle że dotychczas nie było wersji anglojęzycznej – do wyboru były tylko języki azjatyckie: chiński, japoński czy koreański.


Wolność i swoboda

W Empires mamy do wyboru kilka kampanii. Żadna z nich nie oferuje jednak rozbudowanego scenariusza, a jedynie odmienny rozkład sił. W jednej wcielamy się w pomniejszych władców, posiadających zaledwie po dzielnicy, i stopniowo nawiązujemy sojusze lub podbijamy ziemie, którymi rządzą podobni nam słabeusze. W innej stajemy na czele bardziej złożonych już tworów państwowych, mierząc się w wojnach o nieco większej skali. W każdej rozgrywce możemy wybrać zarówno stronnictwo, jak i własną postać, którą sterować będziemy podczas potyczek.

dynasty warriors 9 empires

Dynasty Warriors 9 często opisywane jest jako strategia, ale to określenie nieco naciągane. Nie liczcie na pewno na głębię rodem z Total Wara. Jakiekolwiek decyzje to bardziej urozmaicenie dość monotonnej mimo wszystko łupanki. Podejmowane w turach wybory strategiczne są tu raczej proste i stanowią tło dla kolejnych bitew. Co sześć rund odbywa się rada wojenna, podczas której dowódca wyznacza nam zadania do zrealizowania przed następnym zebraniem. Gracz może równie dobrze proponować własne plany, ale nie muszą one zostać zatwierdzone. Zazwyczaj chodzi o wybór terytorium do podbicia oraz trzech questów, które mogą nam ułatwić zajęcie go (np. nabór do armii, przygotowanie racji żywnościowych czy sabotaż danego obszaru i osłabienie obrony). Parcie na nowe tereny nie jest jednak obowiązkowe, równie dobrze możemy skupić się chwilowo na niwelowaniu poniesionych strat, co ma znaczenie zwłaszcza na wyższych poziomach trudności.

dynasty warriors 9 empires

Na piśmie brzmi to wszystko jak strategia pełną gębą, problem jednak w tym, że ten aspekt rozgrywki ogranicza się do wybierania opcji z listy. Czasami pobiegamy też po naszej bazie wypadowej, by przeklikać jedną z kilku często powtarzających się rozmów z naszymi oficerami, względnie kandydatami na nich. Żadnego realnego wpływu na wydarzenia tryb strategiczny nam jednak nie daje. Ot, buduje klimat i pozwala nieco wczuć się w przedstawione wydarzenia, ale w praktyce zarządzanie sprowadza się do bilansowania trzech zasobów: pieniędzy, żywności i żołnierzy.


Mózg może wypocząć

Sednem zabawy jest to, bez czego żadna gra z gatunku musou nie mogłaby istnieć, czyli gigantyczne bitwy, w których udział biorą jednocześnie tysiące jednostek. Empires nieco odmienia typową dla serii formułę, stawiając na oblężenia twierdz zamiast starć w otwartym polu. By zająć dzielnicę, musimy sforsować za pomocą machin oblężniczych bramy położonego w niej zamku i wygrać ostateczne starcie na centralnym placu. W tym czasie trzeba też strzec swojego obozu, położonego na skraju pola bitwy. Kiedy z kolei atakuje przeciwnik, role odwracają się i to gracz musi bronić murów przed najeźdźcą.

dynasty warriors 9 empires

Nowe oblicze bitew wprowadza sporo ożywienia, ale mimo wszystko trochę irytuje za sprawą masy niedoróbek. Nasz sprzęt i wojska pojawiają się w pomniejszych punktach kontrolnych właściwie z powietrza, często irytując glitchami graficznymi, gdy np. balista zmaterializuje się na zbyt stromej skarpie i gra ma problem z dokładnym obliczeniem jej położenia. Nie liczcie też na wielki wpływ taktyki na przebieg wydarzeń. Każda będzie skuteczna, o ile tylko dopilnujemy pojawiających się dynamicznie questów, których (nie)wykonanie zazwyczaj zmienia proporcję sił. Raz będzie to wybicie wszystkich prowadzących modlitwę kapłanów (wywołują groźny dla naszej armii czar obszarowy), kiedy indziej zaś przejęcie wskazanych punktów mapy. Jeżeli przed walką wybierzemy plan taktyczny, możemy też zostać poproszeni np. o ochronę konkretnych oddziałów. Zalecenia te można olewać, ale nie zdziwcie się, jeżeli później wskaźnik siły waszej armii nagle zacznie maleć w zastraszającym tempie.


Wszystko jak chcecie

AI nie do końca radzi sobie niestety z nowymi założeniami rozgrywki, czasami zdarzają się więc sytuacje iście absurdalne. Nieraz bywało, że przeskoczyłem mur fortecy nieprzyjaciela i chciałem zapolować na dowódcę, ale nie mogłem ukończyć oblężenia, bo... ta kluczowa postać wybrała się w tym momencie pod obóz mojej armii. Mógłbym zatem w nieskończoność tłuc podwładnych wrogiego oficera za murami, gdyby nie to, że moja wojsko zaczęło nagle ponosić ogromne straty na tyłach. I cóż zrobić w takiej sytuacji, jak nie wycofać się sprintem, by zabić gada... i natychmiast wygrać bitwę. Przez tego typu absurdy trudno odczuć, że towarzysząca nam armia ma jakikolwiek realny wpływ na zabawę. I nie wiem przez to, jak Dynasty Warriors 9 Empires sprawiedliwie ocenić. Z jednej strony potrafiłem spędzić przy tej grze 20 godzin w ciągu pierwszych trzech dni, z drugiej zaś napotkałem problemy szalenie irytujące.


Zarządzanie własnym państwem nie jest tak ciekawe, jak mogłoby się wydawać.


Sporą zaletą Empires jest za to całkiem rozbudowany edytor pozwalający stworzyć własnych dowódców. Domyślnych bohaterów jest tu ponad 90, a gracz może zarówno pobawić się ich powierzchownością, jak i stworzyć własne, unikatowe kombinacje umiejętności (opierając się na istniejących skillach), dobrać broń czy ustalić początkowy tytuł wojskowy herosa. Edytor wyglądu jest naprawdę rozbudowany i jeżeli będzie się wam chciało chwilę w nim posiedzieć, z łatwością wykreujecie dowolnego cudaka. Wpływ autorskich postaci na rozgrywkę jest jednak nieznaczny.

dynasty warriors 9 empires

Grałem w ostatnim czasie w Age of Calamity, Personę 5 Strikers czy Samurai Warrior 5, podczas ostatniego Directa śliniłem się zaś do Three Hopes – wszystkie wymienione produkcje stanowią dowód na to, że w 2022 roku przedstawiciel gatunku musou wcale nie musi być koszmarnie brzydki. Po kontakcie z wyżej wymienionymi patrzenie na Empires po prostu boli. Kanciaste modele, rozpaćkane tekstury, dalszy plan animowany w jakichś 5-10 klatkach na sekundę... strona wizualna to jakaś masakra. Nawet skala wydarzeń nie usprawiedliwia tego, że Omega Force ponownie postanowiło cofnąć się w rozwoju i zaserwować nam tytuł żywcem wyrwany z wczesnej epoki PlayStation 2. 


Regres w postępach

Koniec końców dostaliśmy więc grę zarówno rozwijającą gatunek, jak i mocno zapóźnioną, z AI niekoniecznie dobrze radzącą sobie z nowymi regułami pola walki. Do tego opartą na średnio przyjętej przez społeczność „dziewiątce”. W zasadzie rozum podpowiada mi, że nie powinienem polecać wam zakupu Dynasty Warriors 9 Empires, ale sam potrafiłem zmarnować przy niej sporo czasu i pomimo licznych wad bawić się bez obsesyjnego myślenia o tym, że chwilę po oddaniu tekstu ją odinstaluję. Pograć zatem można, zwłaszcza jeżeli wzorem wyżej podpisanego zdążyliście już wyrobić sobie solidny syndrom sztokholmski. Rozpoczynającym przygodę z gatunkiem radziłbym jednak zacząć od jakiegoś mocniej fabularyzowanego, bardziej zachęcającego wizualnie tytułu autorstwa Omega Force. Przykłady takie jak Hyrule Warriors: Age of Calamity, Persona 5 Strikers czy Fire Emblem Warriors nasuwają się same.

Ocena

W przeciwieństwie do Dynasty Warriors 9 z 2018 roku Empires kładzie nacisk głównie na swobodną rozgrywkę. Bitwy przyjęły tu formę podboju wrogich twierdz – to powiew świeżości, tyle że AI słabo radzi sobie z nowymi założeniami. Rozczarowuje też oprawa graficzna, ale pomimo wielu wad gra uzależnia jak narkotyk.

6
Ocena końcowa

Plusy

  • zabawa swobodniejsza niż w Dynasty Warriors 9
  • toczenie kolejnych bitew mimo wszystko wciąga jak cholera
  • podbijanie zamków stanowi lekki powiew świeżości
  • rozbudowany edytor, pozwalający stworzyć własne postacie

Minusy

  • AI zachowuje się nieraz absurdalnie
  • brzydka jak garaże na wrocławskich Krzykach
  • mikrozarządzanie własnym państwem to straszna nuda
  • kilka bolączek silnika fizycznego
  • jest to trochę skok na kasę


Czytaj dalej

Redaktor
Krzysztof „Otton” Kempski

Gracz, redaktor, inżynier i podróżnik w jednym. Lubię gry, które po prostu sprawiają przyjemność i nie silą się na udowadnianie, że są sztuką.

Profil
Wpisów52

Obserwujących7

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze