7
18.09.2023, 16:00Lektura na 5 minut

[Sprawdzam] Trzy twarze 9kier

Każdego tygodnia, podobnie jak Mr. Coo, rozpadam się na trzy części, a potem składam je do kupy i opisuję w „Sprawdzam”.


Iza „9kier” Pogiernicka

The Many Pieces of Mr. Coo

Gammera Nest | PC, PS5, PS4, XSX, XBO, NS | point’n’click



Nie ukrywam, że z króciutkiego The Many Pieces of Mr. Coo najbardziej podobał mi się początek – dziwaczne, surrealistyczne sceny trochę rodem z Chuchela, a trochę Cupheada, pełne dynamiki, absurdalnych animacji i pomysłów. Jedna z moich widzek na Twitchu opisała to jako „sen podczas gorączki” i myślę, że to bardzo celne skojarzenie. Tu Punch i Judy, jakaś wielka ręka, prezent, tam próby wydostania się z jajka, wreszcie szalona jazda i zabawa otoczeniem. Wszystko przeplata się, przenika, przechodzi metamorfozę, mruga, lata, pojawia się, znika, skacze, dziobie. Przez pierwsze 40% gry nie ogarniałam, co się dzieje, i było mi z tym fantastycznie – odczuwałam faktyczną radość z fabularnych i opcjonalnych animacji. A potem… zaczęła się „poważna” fabuła, tytułowy Mr. Coo przestał być całością i od tej pory jego części szukały siebie wzajemnie. To niestety moment, w którym gra przestała mnie interesować, bo zmieniła się w tradycyjnego point’n’clicka z łażeniem po lokacjach i używaniem przedmiotów, w dodatku z takim sobie sterowaniem i oznaczeniem interaktywnych obiektów. Magia początku niestety uleciała i od tej pory było już tylko w porządku. Nie licząc może szalonego finału, który niestety musiałam już obejrzeć na YouTubie – śpieszyłam się, bo potrzebowałam wyjść z domu, i przez przypadek zamiast wyjść z gry skasowałam sejwa pięć, może siedem minut przed końcem fabuły. A przynajmniej 5-7 według półgodzinnego internetowego walkthrough, co oznacza, że mogłoby mi to zająć znacznie dłużej, gdybym się zacięła na jakiejś łamigłówce – zdarzyło mi się to w The Many Pieces of Mr. Coo parę razy. To krótka, całkiem przyjemna, ładna i dobrze brzmiąca gra na jedno popołudnie, która prawdopodobnie doczeka się zresztą sequela.


Escape Simulator: Portal Escape Chamber

Pine Studio | PC | logiczna • Portal • darmowe DLC



Portal Escape to pojedyncza, 1,5-godzinna mapa w klimacie hitu Valve, dodana do Escape Simulatora na zasadach darmowego DLC. Ci, którzy tęsknią za Aperture Science, uśmiechną się, widząc sterylne komnaty, testy, znajome wieżyczki, sześcienne kostki, pewnego ziemniaka czy tort czekający za przeszklonymi ścianami (to opcjonalna łamigłówka, ale gwarantuję, że do ciacha da się dostać!). Sama rozgrywka to oczywiście więcej tego samego co zwykle – czytanie rozmaitych instrukcji, otwieranie zamków, przeszukiwanie szuflad. Kapelusza z głowy nie zdmuchuje, ale gra się przyjemnie. Portal Escape, podobnie jak inne misje, da się pokonać zarówno samodzielnie, jak i w co-opie, i to nawet w dziesięć osób, choć nie ukrywam, że nie wyobrażam sobie zabawy w takim tłoku. Zwłaszcza że – i pełna dumy mówię to z doświadczenia – nawet w duecie da się bez problemu wyjść z mapy przed czasem.

This was a triumph

I'm making a note here,

"Huge success"

It's hard to overstate my satisfaction ♪


The Isle Tide Hotel

Wales Interactive, Interflix Media | PC, PS5, PS4, XSX, XBO, NS, And, iOS | interaktywny film FMV




Miałam na dysku już sporo interaktywnych filmów Wales Interactive – The Bunker, Late Shift, The Complex, Night Book, Five Dates i Ten Dates – i The Isle Tide Hotel znajduje się w topce najciekawszych. Zaintrygowało mnie szukanie porwanej córki w dziwnym, pełnym kultystów hotelu otwieranym raz na trzy lata; zainteresowały rytuały i zasady panujące w tej tajemnej organizacji oraz atmosfera rodem z „Twin Peaks”. Przede wszystkim jednak nieczęsto mam podczas ogrywania gier Wales poczucie, że moje wybory faktycznie coś znaczą – tu jednak fabułę zobaczyłam dwa razy i każdorazowo poszła w kompletnie inną stronę. Raz zdecydowałam się na ścieżkę, powiedziałabym, tradycyjną, w której wyświadczałam przysługę pewnej sprzątaczce i szłam przez dziwaczny labirynt, a za drugim razem pociągnęłam wątek administracyjny, ze zbieraniem podpisów pod petycją i roznoszeniem dokumentów. W obu przypadkach moje doświadczenie okazało się zaskakująco różne. Podoba mi się to, że gra nie wykłada od razu wszystkich kart na stół i faktycznie potrzebowałam tej drugiej rozgrywki, żeby zrozumieć pewne fabularne zawijasy. A pewnie sporo miałaby jeszcze do pokazania, gdybym zdecydowała się (czego nie planuję) na podejście numer trzy. Jedyne, do czego mogę się przyczepić – oprócz oczywiście tego, że jak zwykle nie jest to scenariusz wysokich lotów, tylko historia typu fast food – to przydługie animacje, które potrafią zmęczyć podczas przeszukiwania pomieszczeń czy eksploracji, a także niewystarczająco dużo muzyki w tle.

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI.

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do soboty po 12). Do zobaczenia!

Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów356

Obserwujących25

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze

Polecane