3
około 22 godziny temuLektura na 5 minut

Drugi zwiastun GTA 6 jest przewidywalny, ale nie spodziewałem się niczego więcej

Stało się. Po raz drugi.


Hubert „Huwer” Pomykała

Jest godzina 15.31. Przypadkowo zauważam na stronie głównej YouTube’a miniaturkę z podpisem „Grand Theft Auto VI Trailer 2”. Biję na alarm w newsroomie. Chłopaki zaczynają pisać. Jako social media manager CD-Action już chwilę później klecę grafikę do posta plus obowiązkowy kafelek relacji na Facebooka oraz Instagram. Obcując z tak ważną dla gamingu informacją, trzeba działać najszybciej, jak się da, więc od razu wchodzimy na najwyższe obroty.


Rabini się wypowiedzieli

Między redaktorami i współpracownikami naszego magazynu wywiązuje się zaś zażarta dyskusja o drugim zwiastunie szóstej odsłony Grand Theft Auto. Szybko zauważam, że na zdecydowaną większość wypowiadających się wówczas osób nie zadziałał tzw. efekt łał. Ba, niektórzy sprawiają wrażenie nieco rozczarowanych. Pojawiają się kolejne głosy brzmiące w zasadzie identycznie: otrzymaliśmy przewidywalny materiał nakręcony na silniku RAGE, strzępki fabuły, a także krótkie przedstawienie Jasona Duvala, partnera Lucii Caminos, znanej jeszcze z pierwszych scenariuszowych przecieków o GTA VI.

Zabrakło jakiegokolwiek gameplayu, topografii nowożytnego Vice City (acz widzimy mnóstwo terenów Flory…, tfu, Leonidy) i nakreślenia motywów stojących za działaniami duetu mającego dopuszczać się procederów godnych Bonnie i Clyde’a, ale internet i tak kompletnie oszalał. Wystarczy wspomnieć, iż opublikowany znienacka trailer „popsuł” na jakiś czas licznik wyświetleń YouTube’a, w chwili pisania tych słów zwiastun dobija zaś do 74 mln odsłon.


Tak, to już było

Pomińmy jednak redakcyjne oczekiwania i skupmy się na tym, co w ogóle zostało nam pokazane. Wspomniany wcześniej Jason idealnie wpisuje się, przynajmniej na pierwszy rzut oka, w moje wyobrażenie opalonego cwaniaczka z Florydy (no dobra, Leonidy). To osoba z marginesu, i to nie od dziś, a niniejszy, wybitnie subiektywny opis potwierdzają niejako informacje zamieszczone na oficjalnej stronie internetowej nadchodzącego hitu.

Zupełnie nie spodziewałbym się po Grand Theft Auto antybohatera kierującego się czymś więcej niż bliżej niesprecyzowanym kodeksem moralnym, który z czasem i tak przyjdzie nam powyginać w każdą ze stron róży wiatrów. Cóż, taki już urok lwiej części mężczyzn ze światów Rockstara.

GTA VI
GTA VI

Ale nie wszystko

Wspólniczka Jasona, femme fatale imieniem Lucia, już od pierwszego trailera (przypomnicie go sobie TUTAJ) zapowiada się przecież na nie mniejsze ziółko. W obu materiałach wideo Latynoskę widzimy zresztą na terenie zakładu penitencjarnego. Co ważne, zwiastun numer dwa dobitnie pokazuje, że relacja protagonistów nie będzie sprowadzać się wyłącznie do prowadzenia brudnych interesów, ponieważ para przeżyje sytuacje o zabarwieniu romantycznym.

Spójrzcie tylko na kadry ze szczerze rozbawioną dwójką wygłupiającą się na pomoście w świetle zachodzącego słońca albo z dwiema dłońmi splatającymi się ze sobą w ważnym momencie. Ciepłe, przyjemne emocje, jednoznacznie kojarzące się z miłością, stanowią swoiste novum; coś, czego wcześniej w GTA po prostu nie było. Celowo pomijam kwestie związane z seksem, pożądaniem i fizycznością: do wymownych scen uprzedmiotowionego oblicza relacji damsko-męskiej seria zdążyła nas przyzwyczaić.


Pakiet wrażeń: Vice City, Los Santos i Liberty City

Poza romansem (lub związkiem, na doprecyzowanie będzie trzeba poczekać) w drugim trailerze Grand Theft Auto VI widzimy typowo miejskie zepsucie (kluby, napoje wyskokowe, romanse jednonocne[*]), broń palną (Phil Cassidy powraca!), enpeców (ich opisy również dodano do wspomnianej wcześniej strony internetowej) oraz pojazdy (żelazny standard, czyli motocykle, samochody, samoloty, łodzie). I to by było na tyle.

GTA VI
GTA VI

Wróćmy na chwilę do rozgrywki. Oczywiście sam również chciałbym ją ujrzeć już teraz, ale nie spodziewam się po niej żadnych większych rewolucji względem GTA V, „czwórki” czy nawet tak klasycznych odsłon jak te opatrzone dopiskami Vice City tudzież San Andreas, o przygodach Claude’a Speeda nie wspominając. Chodzi o to, że Grand Theft Auto od ponad ćwierćwiecza oferuje z grubszą tę samą, choć stale usprawnianą formułę zabawy, każda kolejna część cyklu robi zaś po prostu wystarczająco długi sus z przeszłości do teraźniejszości, by nadążyć za czasami, w których się ukazuje.

Rozumiem powszechne zainteresowanie wyczekiwanym wprowadzeniem nowych mechanik, aczkolwiek nikt z nas nie spodziewa się chyba nagłego odejścia od ucieczek przed radiowozami, odbywających się przy akompaniamencie świstu kul, nieprawdaż?


Banknot do wycierania łez

Czy więc to, co przyszło nam właśnie obejrzeć, to stanowczo za mało? Nie do końca, wszak twórcy, jak zwykle zresztą, zostawili na poszczególnych ujęciach masę zakamuflowanych ciekawostek. Te na przestrzeni najbliższych dni będą rozszyfrowywali w pocie czoła m.in. „redditowicze” (news o tym, co udało się wyłapać naszej ekipie, przeczytasz TUTAJ).

GTA VI
GTA VI

Warto jednak postawić zgoła inne pytanie. Brzmi ono: Jak odczucia oglądających mają się do biznesu? Można pokusić się o stwierdzenie, iż decydenci przygotowali względnie bezpieczny pod kątem giełdowym obrazek, lecz czy kogokolwiek to dziwi, skoro do premiery jeszcze wiele miesięcy(**), a produkcja i tak sprzeda się zapewne w setkach milionów egzemplarzy, trafiając po drodze na co najmniej dwie generacje konsol? W tak komfortowej sytuacji trudno przejmować się niezadowoleniem fanów, mając jednocześnie na uwadze niegasnące wyniki finansowe.

Jak powszechnie wiadomo, pieniądz rzadko lubi radykalne zmiany, więc wspominając gigantyczne kwoty trzepane na GTA Online, ruch Rockstara wydaje się jedynie konsekwentną realizacją dopracowanego planu marketingowego, jakim zapewne dysponuje ten ogromny konglomerat firm. Zwracam uwagę na datę wypuszczenia drugiego trailera – otrzymaliśmy go cztery dni po publikacji oświadczenia informującego o przesunięciu premiery słynnego open worlda. Zwiastun numer dwa ma na celu zatem przede wszystkim podtrzymanie wykreowanej ledwie pół tygodnia temu wrzawy, co w dodatku przełoży się na huczną przedsprzedaż. No bo umówmy się, kto z czytających niniejszy tekst z ręką na sercu może powiedzieć, że nie kupi sobie GTA VI?

(*) Pozdrawiam fanów Oskara i Steeza.

(**) Osobiście w datę 26 maja 2026 nie wierzę, obstawiam raczej jesień tego samego roku.


Czytaj dalej

Redaktor
Hubert „Huwer” Pomykała

W CD-Action ogarniam przede wszystkim socjalki, ale czasem napiszę coś do kwartalnika, na "sajta" i do Retro. Kocham pierwsze Soulsy, Big Bossa, Silent Hille, Rezydenty, FPSy i rogaliki. Współtworzę także redakcję portalu KVLT, gdzie publikuję recenzje płyt i relacje z koncertów.

Profil
Wpisów15

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze