Twórcy Road 96 robią grę o kolorowej postapokalipsie. Tides of Tomorrow to multiplayerowy eksperyment, w który zagramy z ludźmi z całego świata
Przekombinowany gameplay czy powiew świeżości w prowadzeniu narracji?
Poszukiwanie nowych dróg dotarcia do klientów jest domeną każdej branży, a w grach wideo z roku na rok jest to coraz trudniejsze. Decentralizacja jej rozwoju po rozkwicie gier niezależnych sprawia, że praktycznie każdego tygodnia powstaje coś nowego i nigdy nie możemy być pewni trendu, który zostanie akurat zapoczątkowany. Developerzy z Digixartu próbowali już nowości narracyjnych w Road 96, gdzie śledziliśmy historię opowiadaną z różnych perspektyw, a w swoim najnowszym projekcie próbują nas przekonać, że multiplayer i odpowiedzialność zbiorowa są fajne.
Tides of Tomorrow pozwala wcielić się w śmiałków żyjących w świecie po Wielkiej Powodzi. Plastyfikacja zagraża całemu życiu w oceanicznym świecie, a naszym zadaniem jest znalezienie lekarstwa. Z wierzchu jest to lekka historyjka o zmianach klimatu, ale pod powierzchnią kryje się ciekawy, acz trudny do zrozumienia bez „żywego” przykładu system. Rozgrywka każdego będzie polegała na chodzeniu śladem innego gracza lub graczy i doświadczania skutków ich decyzji na własnej skórze. Przed popchnięciem historii naprzód będziemy mogli zmienić to, za kim podążamy – za kimś znajomym, losową osobą z internetu albo znanym streamerem. Sami też podejmujemy decyzje, które wpłyną na zabawę innych graczy. Twórcy chwalą się tym, że w teorii ten system pozwala na mnóstwo ścieżek rozwoju sytuacji i zapewnia solidne podstawy do regrywalności, jednak z takimi deklaracjami poczekałbym do premiery – w takim eksperymencie wiele może pójść nie tak i nie chciałbym wyciągać z grobu Silent Hill: Ascension, ale oprócz absurdalnych mikrotransakcji w tamtej grze także mieliśmy mieć historię kształtowaną przez wybory społeczności… A skoro o fabule mowa, to pomimo nastawienia na dziwaczny, asynchroniczny multiplayer, Tides of Tomorrow ma przedstawiać konkretną opowieść, której zgłębienie zajmie od 8 do nawet 20 godzin. Rzućcie okiem na zwiastun, udowadniający, że postapokalipsa nie musi być szara, bura i ponura:
Tides of Tomorrow ukaże się dopiero w przyszłym roku. Zagramy 24 lutego 2026 roku na pecetach.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.