Pracownicy Bungie martwią się o przyszłość studia po aferze plagiatowej. „Nastroje jeszcze nigdy nie były tak złe”
Morale w Bungie spadają po przyznaniu się studia do kradzieży assetów artystki Antireal.
Ostatnie prezentacje Marathonu może i nie spotkały się z ciepłym odbiorem ze strony graczy, ale jednego nie dało się odmówić nowej grze Bungie – unikatowego i wyrazistego stylu. A przynajmniej tak się do tej pory wydawało. W tym tygodniu okazało się jednak, że nawet ten element produkcji budzi spore kontrowersje. Artystka Antireal pokazała bowiem na platformie X (dawniej Twitter), że spora część jej grafik została w zasadzie po prostu przekopiowana do gry.
Bungie już przyznało się do kradzieży assetów i twierdzi, że winnym całej sytuacji jest były pracownik studia. Oprócz tego firma przeprosiła też Antireal i zapewnia, że odpowiednie osoby skontaktowały się już z artystką. Bungie przekazało również, że nie dopuści do powtórzenia się takiej sytuacji w przyszłości, choć warto tu podkreślić, że nie jest to bynajmniej pierwsza sprawa związana z kradzieżą grafik, jaka spotkała amerykańskie studio.
Natomiast dziennikarz Forbesa, Paul Tassi, zdradził teraz, że morale w Bungie jeszcze nigdy nie było na tak niskim poziomie. Jak twierdzi, rozmawiał on z kilkoma osobami ze studia, które martwią się obecnie o jego przyszłość.
Nastroje jeszcze nigdy nie były tak złe. Wszyscy mają takie same obawy co do tego, co stanie się z Bungie, jeśli Marathon okaże się klapą, na co absolutnie nie mogą sobie pozwolić.
Cała ta sprawa każe się zastanowić, czy wrześniowa data premiery Marathonu nie stoi przypadkiem pod znakiem zapytania. W końcu developerów czeka teraz dodatkowa praca związana z usuwaniem z gry skradzionych assetów i zastępowaniem ich innymi grafikami. Można się domyślać, że może to być niezwykle długa i skomplikowana robota, jako że właściwie cała estetyka gry bazuje na pracach Antireal. Ponadto Bungie miało już zrezygnować z publikacji nowego trailera Marathonu, który studio planowało nam pokazać w czerwcu.
Czytaj dalej
Za dzieciaka miłość do świata gier zaszczepiły we mnie erpegi (głównie pierwsze Baldury, Fallouty i Gothiki). Dziś mogę śmiało powiedzieć, że choć wciąż jest to mój ulubiony gatunek, to potrafię znaleźć coś dla siebie w niemalże każdym typie rozgrywki. Poza tym uwielbiam wciągać w medium gier osoby, które zupełnie go nie znają.