NASA: Koniec misji Ingenuity na Marsie. Awaria śmigła
Jak podała amerykańska agencja kosmiczna, Ingenuity zakończył swoją misję. Powód jest prozaiczny: awaria śmigła tego jedynego w swoim rodzaju kosmicznego śmigłowca.
Był to siedemdziesiąty drugi lot – i jak się okazało, niestety ostatni.
Czym był Ingenuity?
Ingenuity był nowatorską, testową konstrukcją. To śmigłowiec-dron, który został wysłany na Marsa w 2020 roku i stał się pierwszym w historii astronautyki urządzeniem, które odbyło lot na planecie innej niż Ziemia.
Wiropłat nie był duży: korpus miał wymiary 13,6 x 19,5 x 16,3 cm i wyposażony został w wirniki o średnicy 1,2 m, które wraz z silnikiem o mocy 350 W pozwalały mu odbywać krótkie, trwające w założeniach do 90 sekund loty w rzadkiej marsjańskiej atmosferze. Było to możliwe, gdyż przyspieszenie grawitacyjne Marsa jest mniejsze i wynosi 0,379 ziemskiego, urządzenie zaś było lekkie – całość miała masę 1,8 kg.

Od startu swojej misji 3 kwietnia 2021 roku i pierwszego lotu 16 dni później Ingenuity odbył w sumie 72 loty, łącznie przebywając w powietrzu przez 2 godziny 8 minut i 55 sekund i przemieszczając się w tym czasie na dystans ponad 17 km. Podczas lotu mógł osiągać maksymalną prędkość 36 km/h. W istocie był konstrukcją testową, jednak wielokrotnie przekraczał wyznaczone specyfikacją bariery, np. wznosząc się na wysokość do 24 metrów, kiedy planowany początkowo pułap miał wynosić ledwie 5 metrów. W założeniach miał się również oddalać od towarzyszącego mu łazika Preservance na dystans 50 metrów, najdalej jednak udało mu się odlecieć na ponad 700 metrów. Potrafił się też utrzymać w powietrzu dłużej niż zakładano – do 167 sekund. Ogółem zaś misja mająca trwać w założeniach miesiąc w praktyce trwała 33 razy dłużej, planowane 5 lotów zamieniło się zaś w 72 loty. Z pokładanych w nim oczekiwań Ingenuity wywiązał się więc z olbrzymią wręcz nawiązką.

Podczas swojej misji Ingenuity wykonywał zdjęcia powierzchni Marsa, a konkretnie – fotografował powierzchnię krateru Jezero o średnicy 45 km, gdzie wiropłat wylądował wraz z łazikiem. Wyposażony był w dwie kamery – jedną nawigacyjną, drugą – przeznaczoną do badań i zdolną robić zdjęcia w rozdzielczości przekraczającej 4K. W praktyce obydwie kamery były źródłem danych na temat Czerwonej Planety, zarejestrowany materiał był zaś po zakończeniu każdego lotu przesyłany na Ziemię za pośrednictwem Preservance i sieci Deep Space Network. Jako ciekawostkę można dodać fakt, że choć wiropłat nie był wyposażony w obiektywy stereoskopowe, robił również zdjęcia z uwzględnieniem niewielkiej zmiany pozycji, przez co potem można było je „składać” w obrazy 3D. Niestety, to już historia.
zdjęć
Bo lądowanie było złe
Jak przekazało NASA, podczas ostatniego lotu, który miał miejsce 18 stycznia, wiropłat uległ uszkodzeniu. Lądując, stracił łączność z łazikiem Preservance. Łączność została wznowiona następnego dnia, kilka dni później zaś do NASA dotarło zdjęcie, które pozwoliło ocenić, że wskutek lądowania końcówka jednej z łopat śmigła została ułamana.
Historyczny helikopter NASA Ingenuity Mars Helicopter zakończył swoją misję na Czerwonej Planecie po tym, jak przekroczył oczekiwania i wykonał dziesiątki lotów więcej niż planowano. Chociaż helikopter pozostaje w pozycji pionowej i komunikuje się z kontrolerami naziemnymi, zdjęcia jego lotu 18 stycznia przesłane na Ziemię w tym tygodniu wskazują, że jedna lub więcej jego łopat wirnika uległy uszkodzeniu podczas lądowania i Ingenuity nie jest już w stanie latać.
Loty, które odbywał wiropłat, były w pełni autonomiczne. Ze względu na dystans dzielący Marsa i Ziemię oraz wynikające z niego opóźnienia, zdalne sterowanie siłą rzeczy nie było możliwe.

Fotografie: NASA/JPL-Caltech/ASU/MSSS; NASA/JPL-Caltech
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.