CD-Action 10/2019: Polecamy publicystykę
W rolach głównych: Donald Trump, Alicja Bachleda-Curuś, Jacek Piekara. W pozostałych rolach: Adrian Chmielarz (niewymieniony w czołówce).
„Gry uczą zabijać” – alarmuje w „Wydarzeniu numeru” Witold. Nasz autor opisuje, w jaki sposób Stany Zjednoczone zareagowały na masakry w El Paso i Dayton. Z obu stron politycznej barykady popłynęły wówczas głosy, zgodnie z którymi młodych sprawców inspirowały brutalne gry wideo.
Wodą na młyn tego ostatniego oskarżenia były fragmenty antyimigranckiego manifestu zamachowca z El Paso, który trafił do internetu na chwilę przed atakiem. Oprócz wzywania do stawienia czoła „hiszpańskiej inwazji” zawarł w nim także swoje obawy przed robotami odbierającymi ludziom pracę (...) uwagę polityków przykuły jednak szczególnie zdania, w których napastnik odwoływał się do popularnego FPS-a.

Rajmund zastanawia się co robić, gdy producent gry staje przed widmem komercyjnej porażki. Na okoliczność „Gdy się nie sprzeda” dziennikarz CD-Action przyjrzał się posunięciom takich właśnie zespołów, wziął również na spytki Polaków (autorów Lichtspeera i My Memory of Us), którzy szczerze opowiedzieli mu o swoich doświadczeniach.
Twórcy (My Memory of Us – dop. red.) przyznają, że głównej przyczyny porażki upatrują w w szeroko pojętym nieprzygotowaniu marketingowym. – Wydawało nam się, że wszystko idzie bardzo dobrze –przyznaje w rozmowie z CDA Mikołaj Pawłowski, prezes Juggler Games. – Dzięki Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego byliśmy obecni na bardzo wielu targach, a reakcje publiczności były bardzo dobre. Autorzy (...) szybko przekonali się, że branżowe imprezy to zdecydowanie za mało.

W jaki sposób narodziły się cheaty? Kto upowszechnił ich istnienie? Czy początkowo rzeczywiście miały służyć oszustwom? Odpowiedzi na te (i wiele innych) pytań dostarcza (tekstem „Fakty i cheaty”) DaeL. Jak pisze we wstępie:
Ułatwiały życie zarówno twórcom gier, jak i ich odbiorcom. W czasach przedinternetowych wiedza na ich temat była niemal ezoteryczna, potajemnie przekazywana na przerwach między lekcjami, a kulisy ich powstania są niejednokrotnie równie ciekawe, jak gry, które mogliśmy dzięki nim ukończyć. Nie wstydźmy się cheatów!

130. urodziny Nintendo to dla spikaina okazja do nostalgicznej podróży. Przez cztery strony nasz redaktor naczelny, zresztą z typowym dla siebie humorem, przeprowadza czytelnika od debiutu w ZSRR klonów Game & Watchy, przez erę Pegasusa, okres radosnej emulacji, aż po ekspansję Nintendo na Wschód. Tekst kończy się radosną nutą
Do wykonania zostało jeszcze mnóstwo pracy. I PlayStation, i Xbox weszły do Polski właściwie od razu po swoich narodzinach – i z większym przytupem. Nintendo ma więc kilkunasto-, dwudziestoletnie zaległości. Na pewno nie da się ich nadrobić w jeden dzień, ale jak mogę nie być optymistą, kiedy jadąc przez Wrocław, mijam ludzi ze Switchami albo billboardy z Fire Emblem: Three Houses? Nie sądziłem, że kiedyś napiszę te słowa, ale dobrze jest być fanem Nintendo w Polsce.

Papkin rozmówił się z osobami odpowiedzialnymi za motion capture przy Wolfenstein: The Youngblood (recenzja w numerze). To – przekonuje – specjaliści "Z krwi i kości"... i taki właśnie nosi tytuł jego artykuł.
– Praca w studiu motion capture przypomina pracę na deskach teatru – twierdzi w rozmowie z CD-Action Alicja Bachleda-Curuś. Henrik Håkansson z MachineGames przekonuje z kolei, że choć w Wolfensteinie sporo jest akcentów gore, ważniejsze od krwi są podczas nagrań kości i stawy.

Tegoroczne E3 były dla People Can Fly okazją do zaprezentowania Outriders, shootera, którym Warszawiacy próbują wrócić na szczyt. O tym, co robili od czasu przejęcia przez Epic Games, jak radzą sobie bez Adriana Chmielarza, co wnieśli do Fortnite'a i jak funkcjonować na garnuszku dużego wydawcy – zapytał ich Papkin. Na okoliczność „Drugiego lotu” prezes studia wytłumaczył mu też, w jaki sposób Polacy przyczynili się do upowszechnienia Unreal Engine 4.
W latach 2012-2015 PCF przekształcił się w – de facto – firmę outsourcingową. Epic domykał wówczas czwartą wersję Unreal Engine'u i miał śmiałe plany na upowszechnienie silnika – udostępnienie go za darmo, a zarabianie na tantiemach. Tyle że – zauważa Wojciechowski: – Engine był na tamtym etapie goły. Możesz demokratyzować silnik, ale trzeba mieć coś, co ludzie będą mogli wykorzystać, dzięki czemu zrozumieją, jak się właściwie w nim buduje. Przez 9 miesięcy PCF produkuje więc tzw. sample games – shootery i platformery, które można sobie ściągnąć, ograć i pogrzebać w ich kodzie.
„Nikt nie spodziewał się polskiej inkwizycji” – nawiązuje do klasyki brytyjskiego kabaretu Witold. Dziennikarz CD-Action rozmówił się z Jackiem Piekarą oraz adaptującym jego „Cykl Inkwizytorski” studiem The Dust. To niezła okazja, by przeczytać o tytule jeszcze zanim zostanie on oficjalnie pokazany światu!
Jak twierdzi na naszych łamach pisarz – współpraca z developerami przebiega zgodniej, niż ta na linii Sapkowski-CD Projekt Red.
Zapytałem Jacka Piekarę, czy nie boi się, że poza Polską uniwersum będzie kojarzone głównie z grami, jak to jest w przypadku Andrzeja Sapkowskiego i „Wiedźmina”. – Myślę, że będziemy na tyle często mówić, iż tytuł jest oparty na cyklu powieściowym, że przebije się to do świadomości. A poza tym moja sytuacja jest o tyle inna, że w jakimś stopniu będę współuczestniczył w powstawaniu gry, a Sapkowski od początku wyrażał swoje niezainteresowanie tym rodzajem aktywności twórczej.
W kolejnym odcinku cyberpunkowych „Legend Night City” DaeL przedstawia postać Saburo Arasakiego, „ostatniego sioguna”, a zarazem założyciela korporacji Arasaka. Trudno jednak – twierdzi – wyrokować, czy ów pojawi się w nowej superprodukcji Redów.
Ale nawet jeśli Saburo Arasaka nie dożył do roku 2077, to jego spuścizna odegra w grze ogromną rolę. Megakorporacja Arasaka pozostaje jedną z najpotężniejszych sił działających w futurystycznej metropolii. A sam cyberpunkowy siogun jest – obok Johnny'ego Silverhanda i Morgana Blackhanda – jedną z trzech postaci, którą możemy uczynić młodzieżowym idolem protagonisty Cyberpunka 2077 – V.
Tradycyjnie mamy dla Was kilka felietonów. Dael pragnie doświadczać przed monitorem „Więcej polityki” (co wcale nie znaczy: „więcej propagandy”). W „Błędnym rycerzu” Papkin przyznaje się zaś do swoich (i kolegów!) błędów, a co więcej stara się omyłki zrehabilitować. W „Dowodzik proszę!” Krigore postuluje, by logowanie się do sieci było możliwe tylko za okazaniem e-dowodu (czemu daje odpór Chen Pi, autor polemicznego „A figę z makiem”).
W „Magazynie kulturalnym” nie brak serialowych hitów („Euforia”, „The Boys”, „Dom z papieru”), komiksowych wznowień („Batman Noir: Zabójczy żart”), świeżego kina („Pewnego razu w Hollywood”, „Plażowy haj”) i kina niby świeżego, ale w sumie zależy, jak na to patrzeć („Truposze nie umierają”).
Życzymy przyjemnej lektury!