Byli pracownicy Ubisoftu uznani za winnych molestowania seksualnego i nękania podwładnych
Finał sprawy ciągnącej się od kilku lat.
Pamiętacie jeszcze, jak kilka lat temu przez całą branżę przetoczyły się nierzadko bardzo ciężkie oskarżenia o molestowanie seksualne? Jedną z moich ulubionych spraw z tego okresu jest przypadek Chrisa Avellone’a, oskarżanego o napaść, w konsekwencji czego rozwijający z nim ówcześnie Dying Lighta 2 Techland zerwał współpracę, natomiast sam developer doczekał się małego ostracyzmu ze strony całej branży. Rozwiązanie tego supełka zajęło kilka lat, ale ostatecznie Avellone został oczyszczony z wszelkich zarzutów, a kobiety kierujące w jego kierunku oskarżenia musiały się z nich wycofać. Ta sytuacja udowadnia to, co powinniśmy wiedzieć od początku: powinniśmy pamiętać o domniemaniu niewinności nawet bardziej, niż sądy przed wydawaniem wyroków. Niestety w przypadku byłych pracowników Ubisoftu ta zasada już obowiązywać nie może, bo winę właśnie im udowodniono.
Celem oskarżeń o mobbing, molestowanie i inne nieakceptowalnie społeczne zachowania stał się także Ubisoft. Firma stosunkowo szybko zareagowała, wykonując typowego w tej sytuacji fikołka: zwolniono lub zmuszono do odejścia problematycznych pracowników, z drugiej strony ogłaszając audyt mający na celu wykrycie wszelkich nieprawidłowości. Następnie okazało się, że kilka osób w toku śledztwa zostało aresztowanych, co z kolei ujawniło potencjalnie instytucjonalną wręcz przemoc w pracy. O ile wtedy były to tylko oskarżenia, tak teraz stały się faktem. Thomas François, były wiceprezes ds. redakcyjnych, Serge Hascoët, były dyrektor ds. kreatywnych i jednocześnie bliski przyjaciel braci Guillemot, a także reżyser Guillaume Patrux zostali uznani za winnych zarzucanych im czynów.
Patrux otrzymał karę 12 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 10 tysięcy euro kary. François dostał 18 miesięcy kary więzienia w zawieszeniu i 30 tysięcy euro grzywny, natomiast Hascoët także 18 miesięcy w zawieszeniu, jednak wyższą karę finansową, wynoszącą 45 tysięcy euro.
W trakcie procesu wyszło na jaw, że François zwracał się do podwładnych w nieodpowiedni sposób, próbował dotykać genitaliów pracowników w ramach jakiejś „gry”, całować z zaskoczenia męskich członków zespołu, a także stać na głowie pracownicy ubranej w spódnicę. Nie jestem pewien, czy pisząc to, jestem bardziej zażenowany, czy jednak zniesmaczony. François naturalnie się nie przyznawał, twierdząc, że traktował podwładnych z szacunkiem. Hascoët twierdził, że ze swojego biura niczego nie widział i przeoczył też wysyłanie swojej asystentki, by ta załatwiała za niego różne sprawy prywatne. W trakcie procesu, obrońcy oskarżonych twierdzili, że panowie nigdy nie otrzymali żadnego upomnienia od działu HR.
I to tutaj leży prawdziwy problem, bo, jak donosiło przy okazji aresztowania panów Libération, systemowość molestowania oraz nękania psychicznego sięgała różnych działów Ubisoftu. Pracownicy przychodzący ze skargą rzekomo odsyłani byli z kwitkiem oraz informacją, że to taki kreatywny styl bycia, a jeśli komuś się to nie podoba, to może zawsze zrezygnować z pracy. Może najwyższy czas, by francuskie władze wnikliwie przyjrzały się temu, co dzieje się bądź działo w Ubisofcie i podjęły działania w celu wyjaśnianie tego raz na zawsze?