10
15.09.2020, 20:55Lektura na 5 minut

SimFabric pod ostrzałem. Wątpliwości wokół niedawnego ulubieńca giełdy

Nazwa spółki zapewne niewiele mówi graczom, ale jej studium może nas wiele nauczyć na temat polskiej branży.


Witold Tłuchowski

Niewyobrażalny sukces CD Projektu przetarł szlak kolejnym gamingowym firmom notującym w ostatnich latach coraz lepsze wyniki na giełdzie. Prócz twórców Wiedźmina szczególnym zainteresowaniem cieszą się jednak nazwy niekoniecznie znane „hardkorowym graczom” – Ten Square Games czy PlayWay. Na przeznaczonym dla młodych spółek NewConnect ambitni inwestorzy szukają zaś nieustannie kolejnych CD Projektów, których kursy wystrzelą w przyszłości w górę. Jednym z takich Graalów do niedawna było SimFabric, autorzy... no, tu właśnie zaczynają się schody.

Producent i wydawca należący do grupy PlayWay zawitał na giełdę dopiero w kwietniu, a już na początku lipca był wart pięciokrotnie więcej niż w chwili debiutu (za jedną akcję płacono wtedy 100 zł, co przekładało się na kapitalizację wynoszącą ponad 600 milionów zł*). Choć kurs zdążył do września spaść poniżej 40 zł, spółka zwróciła na siebie uwagę bloga Bycze Gierki. W opublikowanym artykule autor wskazywał na uskuteczniany przez SimFabric komunikacyjny spam (np. zalew marketingowych wiadomości w nadzorowanym przez KNF Elektronicznym Systemie Przekazywania Informacji czy próby przedstawiania inwestorom stosunkowo nieistotnych informacji jako ważnych wiadomości).

SimFabric zareagowało właściwie natychmiast, publikując oświadczenie zarzucające kłamstwa autorowi tekstu i zapowiadając „stosowne kroki prawne w obronie jej interesu”. Choć firma zarzekała się później, że chodziło wyłącznie o żądanie sprostowania, jej działania skrytkował m.in. Tomasz Jóźwik, naczelny PAP Biznes. Współpracę ze spółką zakończyła też agencja InnerValue, doradzająca jej do tej pory w kwestii relacji inwestorskich Z samego bloga omawiany artykuł zniknął, a zamiast niego pojawił się tekst opisujący całą sytuację (znajdziecie go TUTAJ). Poniżej sam wstęp:


Jako akt dobrej woli tymczasowo ograniczyłem dostęp do kontrowersyjnego wpisu. To nie jest przyznanie się do czegokolwiek – wręcz przeciwnie. Wyciągam rękę by osiągnąć porozumienie w „sporze”, który jest burzą w szklance wody. Codziennie spółki akcyjne spotykają się z krytyką, sytuacja w której znalazłem się po wyrażeniu swojej opinii jest czymś niespotykanym.


Temat SimFabric kontynuował jednak PolskiGamedev.pl (piórem Mateusza Witczaka, którego kojarzycie lepiej jako Papkina). W opublikowanym artykule (o TUTAJ) możemy chociażby przeczytać, że powstała przed czterema laty firma zapowiedziała 11 produkcji, z których do dziś nie ukazała się ani jedna. Nie do końca jest też jasne, kto konkretnie pracuje w spółce. Jej prezeską jest Julia Leszczyńska, a jej ojciec Emil (notabene znany graczom jako Emilus z Secret Service) przewodniczącym rady nadzorczej. Z jednej strony zarząd wspomina o 66 osobach w 16 zespołach, z drugiej – właściwie wszyscy są anonimowi i nikt z branżowych rozmówców portalu nie kojarzył żadnej osoby tam zatrudnionej.

Z artykułu wynika tez, że i działalność wydawnicza nie wygląda tak dobrze, jak można by stwierdzić na podstawie komunikatów. Firma regularnie chwali się w materiałach prasowych sięgającą 2,5 miliona sztuk sprzedażą wydanego przez nią Farm Expert 2018, gdy w rzeczywistości ma to być liczba pobrań darmowej wersji. Płatna edycja miała – według analitycznej strony AppAnnie – skusić co najwyżej kilka tysięcy osób. SimFabric odpowiedziało na ten zarzut następująco:


Farm Expert rozprowadzany był w kilku wersjach, Premium, Mobile oraz w wersji Chińskiej i do tego na dwóch platformach sprzedażowych: Google Play oraz AppStore. Dane o nakładzie dotyczą łącznie egzemplarzy wszystkich wersji, w obu sklepach.


Dodatkowo pomimo regularnego informowania o rozpoczęciu certyfikacji kolejnych portów na nowe platformy (m.in. Farm Mechanic Simulator, Lust for Darkness czy Driftland) części wspomnianych tytułów nie da się znaleźć w sklepach, a z powodu przedłużania się tego procesu dwa studia rozwiązały w przeszłości umowy. W najbliższych dniach na Switchu ukaże się za to Saboteur SiO. Wcześniej na konsolę Nintendo zawitały chociażby dwie pierwsze odsłony Saboteur czy Preventive Strike – wszystkie rozeszły się w naprawdę dużej liczbie (od 100 do nawet 500 tysięcy nabywców), czym nie omieszkano się pochwalić. Zabrakło jednak wzmianki o promocyjnej cenie na premierę wynoszącej 4 eurocenty, co mogło mieć wpływ na popularność omawianych gier.

Firma tak skomentowała kwestię wydłużającej się certyfikacji:


Ze względu na pandemię procesy certyfikacji i kolejnych tzw. pass-ów certyfikacyjnych wydłużyły się. Po kolei powyższe tytułu będą wychodzić z certyfikacji do pełnego wydania na poszczególne platformy. Będziemy informować o wyznaczeniu finalnych dat wydania poszczególnych tytułów po ich definitywnym ustaleniu ze sklepami cyfrowymi.


SimFabric traci już od jakiegoś czasu na wartości, a po ostatnich publikacjach spółka postanowiła zareagować „aktualizacją polityki informacyjnej i medialnej”:

Choć sytuacja samego SimFabric być może się jeszcze wyjaśni (13 listopada opublikowany zostanie raport za trzeci kwartał 2020), to dobry moment, by zastanowić się nad stanem polskiej branży gier. Prócz wielu świetnych rodzimych zespołów nie brakuje też takich, które zarabiają nie na tworzeniu nowych tytułów, a ich zapowiadaniu. Samym graczom to teoretycznie nie szkodzi, ale gdy inwestorzy parokrotnie się sparzą, rykoszetem mogą dostać takie studia jak 11 bit studios czy Creepy Jar.

*Nawet po spadkach spółka warta jest mniej więcej tyle co doświadczone CI Games.


Redaktor
Witold Tłuchowski

Czytelnik CD-Action od prawie 25 lat, redaktor od 2018. Kocham Soulsy i zrobię wszystko, by inni też je pokochali. Szef działów zapowiedzi i recenzji.

Profil
Wpisów5501

Obserwujących13

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze