The Culling powraca, ale za darmo rozegramy tylko jeden mecz dziennie [WIDEO]

Studio Xaviant zasłużyło sobie na wiele słów krytyki od fanów. Po całkiem udanym Lichdom: Battlemage zabrali się za tworzenie The Culling, jak mówią sami twórcy, „oryginalnego battle royale”. Oferująca szesnastoosobowe starcia obecna we wczesnym dostępie gra radziła sobie całkiem nieźle aż do momentu debiutu PUBG-a – wtedy okazało się, że niewielka skala wcale nie służy produkcji. Developerzy szybko więc dokończyli projekt (zdaniem sporej części społeczności psując go z patchu na patch) i po dwóch miesiącach od premiery oficjalnie porzucili go na rzecz sequela.

Wydane w połowie 2018 The Culling 2 nie poradziło sobie na rynku, na którym królował Fortnite i PUBG. Swoją rolę miał w tym stan, w jakim znajdowała się gra – była po prostu niedokończona. Przełożyło się to na popularność tytułu, w który w ciągu kilku dni od premiery grały już tylko pojedyncze osoby. W związku z tym Xaviant... wycofał produkcję ze sprzedaży i wrócił do prac nad „jedynką”. Reakcji fanów możecie się domyślać.

Teraz twórcy chcą, abyśmy zaufali im raz jeszcze. The Culling: Origins powróci już jutro na Xboksa One, ale... Jej, od czego zacząć. Osoby, które zakupią nową lub posiadają wcześniejszą wersję produkcji, będą mogły zagrać za darmo wyłącznie raz dziennie. Za kolejne będzie trzeba zapłacić żetonami – te zdobędziemy za wygranie meczu lub kupimy za prawdziwe pieniądze (3 żetony za dolara, 20 za 5 dolarów). Alternatywnym wyjściem jest specjalna przepustka, dzięki której nie ograniczą nas żadne limity – jej cena wynosi jednak od 2 dolarów (na tydzień) do 6 dolarów (za miesiąc).

Nie wróżę więc The Culling: Origins świetlanej przyszłości. Model biznesowy gry nie sprawdziłby się nawet przy największych hitach, a co dopiero przy tytule o tak kontrowersyjnej historii.