8
26.11.2019, 12:52Lektura na 2 minuty

Pokémon Sword/Shield: Twórcy pozywają anonimowe źródła listopadowego wycieku zdjęć

Domagają się też od 4chana i Discorda zdradzenia ich prawdziwej tożsamości.


Witold Tłuchowski

Japoński producent konsol znany jest dobrze z tego, że do kwestii prawnych podchodzi śmiertelnie poważnie (nie tak dawno walczył chociażby z ROM-ami retro gier). Nie jest również tajemnicą, jak ważną marką dla firmy są Pokémony. Dlatego nikt nie będzie chyba zdziwiony poniższą wiadomością.

Na początku listopada doszło do dość obfitego wycieku informacji i zdjęć ze Sword i Shield, najnowszych odsłon serii. Mogliśmy na nich zobaczyć m.in. startery czy powiększone wersje znanych potworków. Nintendo dość szybko ruszyło do boju i zaczęło czyścić internet z nieupilnowanych obrazów. Wielkie N na tym jednak nie skończyło – spółka postanowiła pozwać anonimowych leakerów (wyciekaczy?).

Firma oskarża nieznane osoby* (jedną, dwie lub trzy) pochodzące ze Stanów Zjednoczonych o kradzież sekretów handlowych i narażenie jej na znaczne straty. Tożsamość sprawców jest jak na razie nieznana, jednak Japończycy robią wszystko, aby się to zmieniło – wtedy treść pozwu zostanie zmieniona. Jak twierdzi The Pokémon Company, 2 listopada o 4:28 (naszego czasu) oskarżeni zaczęli publikować niepokazywane wcześniej zdjęcia z poradnika do gry na Discordzie. Już 17 minut później trafiły one na 4chan, a po 27 minutach także na Reddicie. Spółka naliczyła 300 stron, które linkowały do wymienionych źródeł i szybko wysłała prośby do nich o usunięcie wycieków. Źródłem najpewniej jest jeden z pracowników, który złamał tym samym zapisy umowy poufności.

The Pokémon Company domaga się od oskarżonych zadośćuczynienia za wszystkie szkody (konkretnej sumy nie podano). W drugim pozwie możemy przeczytać, że firma zatrudniła zewnętrznych śledczych, którzy pomagali w poszukiwaniu źródła wycieków. Ostatecznie dotarli oni do trzech użytkowników Discorda. Jeden z nich miał zrobić zdjęcia do własnego użytku, ale później współpracował z pozostałymi dwoma w celu ich rozpowszechnienia. Teraz spółka stara się znaleźć ich prawdziwe dane i domaga się w sądzie pomocy od Discorda oraz 4chana w zidentyfikowaniu sprawców (w tym m.in. podania numerów IP).

*W oryginale Johnów/Jane'y Doe jak w USA tradycyjnie określa się ludzi o nieznanej tożsamości.


Czytaj dalej

Redaktor
Witold Tłuchowski

Czytelnik CD-Action od prawie 25 lat, redaktor od 2018. Kocham Soulsy i zrobię wszystko, by inni też je pokochali. Szef działów zapowiedzi i recenzji.

Profil
Wpisów5501

Obserwujących13

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze