Neverdark: Nowy RTS pokaże nam postapokaliptyczne krajobrazy Paryża, Tokio i Nowego Jorku [WIDEO]
To może być jedyna okazja w życiu, by w Luwrze urządzić targowisko.
W niszy strategii czasu rzeczywistego nigdy nie jest dość ciasno, dlatego z radością przyjmiemy każdą kolejną grę z tego gatunku. Szczególnie taką, która obiecuje wnieść do gatunku nieco nowości. Studio Simteract postanowiło nie bawić się w projektowanie własnych map, a po prostu przeniosło do swojej gry istniejące światowe metropolie. W ten sposób mieszkańcy Tokio, Paryża lub Nowego Jorku grając w Neverdark, rozpoznają ulice i skrzyżowania, które mijają na co dzień, a gdy nadejdzie taka potrzeba, zaadaptują znajomy budynek na farmę lub magazyn.
Pretekstem do przearanżowania okolicy będzie światowy blackout, który w wigilię 2030 pozbawił całą ludzkość prądu. W jego wyniku doszło do rozpadu społeczeństwa, którego szacowni dotąd przedstawiciele zamienili się w żądne lekarstw, broni, jedzenia oraz krwi bestie, tak dobrze nam znane z wszelkich postapokaliptycznych scenariuszy. Gracz przejmie kontrolą nad grupką nieco bardziej rozsądnych osób i spróbuje przywrócić zrujnowane miasta na łono cywilizacji. Na jego drodze staną nierozłączni towarzysze każdej apokalipsy – głód, choroby, bandyci czy gangi motocyklistów (mają być jedną z wrażych frakcji). Naszym zadaniem będzie odbijanie z ich rąk wspomnianych metropolii ulica po ulicy, przy okazji podejmując ważne decyzje, zarówno natury politycznej, jak i moralnej.
(Kliknij, aby powiększyć)
Pomysł na wykorzystanie map istniejących w rzeczywistości miast może nam się skojarzyć z polskim World War 3, w którym wykorzystało podobny zabieg. Czy sprawdzi się on także w strategii przekonamy się już w tym roku, gdy gra zawita na pecety. Nie wiemy niestety kiedy dokładnie, ponieważ twórcy nie podali jeszcze daty premiery.
Czytelnik CD-Action od prawie 25 lat, redaktor od 2018. Kocham Soulsy i zrobię wszystko, by inni też je pokochali. Szef działów zapowiedzi i recenzji.