76
10.04.2017, 13:18Lektura na 11 minut

G2A vs Gearbox: Giełda z kluczami odnosi się do zarzutów

Przedstawiciele G2A twierdzą, że zarzuty TotalBiscuita i Gearbox Publishing są w dużej części wyssane z palca, a developerzy mają problem z zaakceptowaniem tego, że ludzie odsprzedają ich gry.


Mateusz Witczak

Pod koniec minionego tygodnia informowaliśmy, że tzw. influencer John "TotalBiscuit" Bain skrytykował fakt podjęcia przez Gearbox współpracy z rodzimym G2A (której efektem miała być specjalna kolekcjonerska edycja gry Bulletstorm: Full Clip Edition). Jutuber odwoływał się do licznych publikacji prasowych, których autorzy zarzucali rzeszowskiemu targowisku między innymi dopuszczanie do obrotu kluczy kupionych z wykorzystaniem kradzionych kart kredytowych czy działanie na szkodę niezależnych developerów. (Pełną listę tekstów wraz z komentarzem TotalBiscuita znajdziecie pod tym adresem).

Gearbox nie pozostał głuchy i wystosował listę czterech żądań wobec G2A, których efektem miało być zwiększenie bezpieczeństwa kupujących i sprzedawców. Sęk w tym, że na ich spełnienie Polacy mieli raptem 24 godziny. Jak się można było spodziewać, dobę później Gearbox Publishing ogłosił zerwanie umowy, a Randy Pitchford wystosował komentarz, w którym niejako przy okazji oberwało się polskiemu People Can Fly.


Dzięki za pomoc, Totalbiscuit! Dowiedziałem się o całej sprawie godzinę temu. (...) Z tego, co rozumiem, to developerzy (People Can Fly) chcieli jakiejś współpracy z tymi gośćmi. To nie była inicjatywa Gearbox Publishing.


Dziś do sprawy oficjalnie odnieśli się przedstawiciele G2A. Jak czytamy w oświadczeniu przesłanym nam przez szefa działu PR firmy Macieja Kuca (dla uczciwości nadmieńmy: byłego redaktora naczelnego CD-Action):


Poprzedni tydzień przyniósł wiele zamieszania i sprawił, że w sieci pojawiły się nieprawdziwe informacje na temat G2A. Jest nam z tego powodu bardzo przykro (...) Nasz partner, Gearbox Publishing, niestety zdecydował się na opublikowanie listu z ultimatum publicznie, nie konsultując z nami tego, ile ze sformułowanych przez Johna Baina zarzutów jest prawdziwych. (...) Wszystkie z żądań wystosowanych w stronę G2A.COM od dawna są bowiem częścią marketplace’u.


W nader obszernym oświadczeniu G2A "z całą stanowczością" stwierdza, iż bezpieczeństwo kupujących i sprzedawców nie jest zagrożone (o co dbają wewnętrzne mechanizmy weryfikacji oraz ponad 100 osób zajmujących się tropieniem oszustów), a w przypadku wadliwego klucza nie ma problemu z jego reklamacją bądź otrzymaniem zwrotu pieniędzy.

PR firmy prostuje, iż G2A Shield to nie zabezpieczenie, ale program lojalnościowy, który zapewnia abonentom rozmaite profity. (Użytkownik, który nie wykupił "Tarczy", może czekać na rozpatrzenie reklamacji dłużej, jak jednak podkreśla G2A, "to najczęściej kwestia paru godzin"). Przedstawiciele rzeszowskiej giełdy twierdzą też, iż nie stosują ukrytych opłat, a jedynie doliczają do kwoty transakcji stawkę VAT i (niekiedy) opłatę uzależnioną od metody płatności. Podkreślają nadto:


Obie nie są zależne od G2A.COM, o obu marketplace czytelnie informuje przed dokonaniem zakupu. 


Obrywa się też sprawcy zamieszania.


Niektórzy developerzy i część wpływowych youtuberów (z Johnem Bainem na czele) chcieliby roztoczyć wizję G2A.COM jako miejsca, które żyje z pośrednictwa w sprzedaży nielegalnie pozyskanych kluczy. To wizja najbardziej jak to możliwe oddalona od prawdy. Rzeczywistość jest zupełnie inna: klucze na G2A.COM pochodzą z legalnych źródeł. Marketplace jest liderem bezpieczeństwa i szczyci się jednym z najniższych współczynników oszustw. 


W oświadczeniu czytamy, iż duża część kontrowersyjnych kluczy pochodzi z bundli, które są później odsprzedawane na G2A.


Problem w tym, że część developerów nie chce zaakceptować, iż ludzie odsprzedają ich gry. Chciałoby kontrolować rynek i każdy kanał sprzedaży, narzucając wyższe ceny i zakazując odsprzedaży nieużywanej gry. Na to G2A.COM nie wyraża zgody.


Jak jednak podkreśla Kuc, w przypadku, w którym developer zgłosi, iż na giełdzie pojawiły się klucze szemranego pochodzenia, firma współpracuje z nim (oraz z policją) celem wykrycia, czy przestępstwo faktycznie miało miejsce. Zaufane studia (czyli np. takie, które nie walczą z redystrybucją kodów z bundli) mogą również skorzystać z programu Direct, który daje im nieograniczony dostęp do bazy kluczy.


Większość stawianych nam zarzutów bierze się z niewiedzy i braku chęci poznania racji drugiej strony.


Przypomnijmy, iż nie jest to pierwsza kontrowersja wokół G2A. W lutym tego roku redditowa AMA firmy zakończyła się oskarżeniami o dziury w systemie bezpieczeństwa.

Z pełną wersją oświadczenia G2A możecie się zapoznac na kolejnych stronach.


Redaktor
Mateusz Witczak

Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.

Profil
Wpisów3462

Obserwujących20

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze