18
22.01.2016, 21:00Lektura na 2 minuty

Destiny ma kłopoty, druga część opóźniona

Dziennikarz Jason Schreier dowiedział się, czemu od wydania dodatku The Taken King studio Bungie milczy na temat przyszłości Destiny.


Cross

Kiedy dowiemy się, co z następnymi raidami, strike'ami i lokacjami w pierwszym Destiny? Kiedy zaczniemy słyszeć o kolejnej części zaplanowanej na 10 lat sagi? Jak się okazuje, najwyraźniej nawet Bungie tego nie wie. Po bardzo problematycznej i wyczerpującej pracy nad wydaną w 2014 roku grą i dodatkami do niej (ciągłe zmiany wizji, kłótnie na temat historii, przekładanie zawartości z gry do gry) w studiu zapanował chaos. Pamiętacie aferę z wprowadzeniem płatnych boostów po tym, jak pracownicy Bungie zaprzeczyli pogłoskom o wprowadzeniu tego typu mikropłatności? Prawdopodobnie naprawdę wierzyli, że takie DLC nie ujrzy światła dziennego - źródła Jasona Schreiera z Kotaku twierdzą, że szefostwo samo nie jest w stanie określić, jakie mają plany na przyszłość, co ma być płatne, a co nie, co opublikują jako DLC do jedynki, a co zachowają do dwójki. Przez to zawodzi komunikacja, a wielu pracowników nie ma pojęcia, co się dzieje nad ich głowami. Wczoraj wybuchł kolejny mały skandal, gdy okazało się, że matchmaking PVP wbrew zapewnieniom projektanta Dereka Carolla rzeczywiście uległ zmianom - Caroll usprawiedliwiał się, że nie miał pojęcia o tym, że zaszły jakiekolwiek zmiany.

Ba, możliwe, że niektórzy pracownicy Bungie dowiedzą się o opóźnieniu Destiny 2... z internetu. Tak - choć "dziesięcioletni plan" zakładał premierę kolejnej części serii we wrześniu, będziemy musieli najprawdopodobniej czekać na nią do 2017. Wierchuszka studia teraz usiłuje stworzyć plan, który pozwoli im utrzymać przy życiu pierwszą grę, a jednocześnie bez problemu pracować nad drugą. Jest to ciężkie, bo potrzebują jak najwięcej zawartości w "dwójce", a konflikt między wymaganiami Activision i wadliwymi narzędziami developerskimi (przesunięcie pojedynczego przedmiotu na mapie w oryginalnym Destiny potrafiło zająć 9 godzin) nakłada na nich dużą presję. Obecny plan zakłada, że mały team odpowiedzialny za aktualizacje zbuduje w tym roku kilka paczek DLC - Schreier zauważa jednak, że to ogromne wyzwanie i może okazać się nie do zrealizowania, zważywszy na to, że pracownicy Bungie czuli się wypaleni już po zakończeniu niesamowicie obciążających prac nad Destiny, nie mówiąc już o The Taken King.

Co będzie dalej? Nie wiemy, poza tym, że w Walentynki pojawi się mała aktualizacja do gry. Bungie odmówiło Schreierowi komentarza na temat jego artykułu - jeśli wierzyć źródłom dziennikarza, nie chcą obiecać szerokiej publice niczego, czego nie będą w stu procentach pewni.


Redaktor
Cross
Wpisów2216

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze