72
5.11.2011, 21:12Lektura na 5 minut

[By the way] Postal, czyli Uwe Boll rządzi

Podobno już w grudniu tego roku w wirtualnych sklepach pojawi się Postal 3, kontynuacja jednej z najbardziej kontrowersyjnych gier w historii. Oczywiście nie mogę się doczekać, więc podkręcony ostatnimi informacjami o premierze podstanowiłem po raz kolejny obejrzeć zainspirowany tą grą film, którego reżyserem był Uwe Boll. Nadal twierdzę, że jest świetny.


Berlin

###

Kilka dni temu monotonna zielono-szara paleta obrazków przy newsach w internecie na chwilę rozbłysła prawdziwym, choć przyznam że trochę mizernym, płomieniem. Oto obok kolejnej fascynującej wiadomości o czołgach w Battlefieldzie pojawiła się informacja, że Postal 3 trafi na Steam już w grudniu. Jeżeli Running With Scissors dotrzymają słowa... Wygląda na to, że święta prawdopodobnie nie będą tak nudne, jak co roku.

Chociaż może nie powinienem tak mówić. Jeżeli nowocześni gracze naprawdę oburzają się z powodu wokalisty zespołu pieśni i tańca Cannibal Corpse oferującego garść mądrości na temat Przymierza w World of Warcraft, to strach się bać, co powiedzą na temat nowego Postala w dniu premiery. Jeżeli człowiek, który z uśmiechem na ustach “śpiewa” w swoich piosenkach o “gwałceniu zwłok bez kończyn” (polecam ten utwór w wersj lounge), to co ma niby powiedzieć o blond rycerzykach zakutych w lśniące zbroje? Czy naprawdę nikt nie zauważył i nie docenił żartu?

Moja konkluzja jest następująca: Postal chyba nie należy już do naszego nowego, wspaniałego świata, dlatego też dalszą lekturę polecam tylko ludziom, których chociażby Bluźnierczy Czyn Nergala rozśmieszył, zamiast obrazić. Reszcie dedykuję za to ten wspaniały obrazek, który przeżywa ostatnio swoje pięć minut sławy w internecie:

Przechodząc do rzeczy: przyznaję się otwarcie, że czekam na Postala 3 bardzo. Pierwsze dwie gry z serii uważam za prawdziwe dzieła sztuki i chcę się przekonać, w którą stronę poszło Running With Scissors i czy na zdrowie wyszło im przerzucenie się na engine Source. Gry powspominamy jednak w grudniu, kiedy temat będzie ciepły i świeżutki, tymczasem lepiej zająć się materiałem o wiele bardziej kontrowersyjnym - dziełem niemieckiego reżysera, którego możecie znać pod nazwiskiem Uwe Boll.

W 2007 roku nakręcił film Postal, który można nazwać jedynym w pełni strawnym produktem w jego sporym dorobku artystycznym. Jest to najlepszy obraz, jaki stworzył, a jednocześnie jedna z najciekawszych komedii ostatnich lat. Nie, żeby zaraz istniała jakaś wielka konkurencja, bo w departamencie kinowego śmiechu wciąż tkwimy w komediach romantycznych 3D i imprezowych filmach dla Amerykanów, ale jednak: naprawdę nie jest źle. Uwe zrobił coś, na co rzadko kto sobie w ogóle pozwala.

W półtorej godziny udało mu się pogwałcić bowiem wszystkie świętości naszego nowoczesnego społeczeństwa. Nakręcił coś, co pruderia i poprawność polityczna nazywa “najgorszym filmem wszechczasów”, a ludzie z dystansem do świata “doskonałą komedią”. Przez te kilkadziesiąt minut Boll śmieje się z Murzynów, Arabów, Żydów, Amerykanów, Azjatów, Niemców, karłów, dzieci, imigrantów, policjantów, faszystów, gwiazd, ludzkich hipopotamów, rednecków, kobiet, niepełnosprawnych, sprawnych, fanatyków religijnych i siebie samego. Dostaje się wszystkim po kolei, a perfidne żarty nie omijają nawet tabu pokroju Holocaustu, by za sekundę zmieszać je z banałami prosto z przygłupich filmów akcji i kompleksem mesjańskim głównego bohatera. Boll wszedł na wyżyny, z których boleśnie stoczył się Borat i inne “kontrowersyjne” zjawiska medialne, a wykpił się z ewentualnych konsekwencji chyba tylko dlatego, że stężenie absurdu w jego filmie przekroczyło granice zdrowego rozsądku.

Od samego początku - rozmowy dwóch terrorystów, którzy rezygnują z rozbicia samolotu o wieże World Trade Center, bo Osama może zagwarantować im maksymalnie dwadzieścia dziewic do podziału - do samego końca Postal jest niekończącą się listą banałów i schematów, na której można odhaczyć coś średnio co minutę. Co najważniejsze, Boll nie ograniczył się tylko do oklepanych motywów filmowych: sięgnął we wszystkie możliwe miejsca, czyli - co paradoksalnie w ekranizacjach tego akurat medium rzadko się zdarza - nawet po gry. Dzięki temu obok głupoty pokroju sceny na kiblu (która musiała doprowadzić Amerykanów do prawdziwych spazmów śmiechu jednocześnie bezlitośnie ich wyśmiewając) można postawić typowo “growy” smaczek: terroryści próbujący najechać niemiecki festyn muszą szukać innej drogi, bo drzwi są atrapą, której nie da się otworzyć. Obok typowych scen akcji można postawić też homoseksualne objawienie, czy oklepany do granic możliwości motyw zdrajcy-fanatyka pozbywającego się swojego mistrza... I tak dalej, i tak bez końca.

Niepozorny niemiecki reżyser zmontował w tym filmie prawdziwy kolaż koszmarnych inspiracji i zmontował go na tyle dobrze, że wyszło z niego coś całkiem porządnego. To nie jest zły obrazek, bo zrealizowany został na poziomie zaskakująco wysokim - zatrudnieni aktorzy radzą sobie bardzo dobrze z tym, co mają do ogrania, a do czysto technicznej reżyserki ciężko się przyczepić. Złe są za to elementy, z których został złożony, czyli właśnie to, z czym mamy do czynienia we wszystkim, co oglądamy - we wszystkim, czym karmi nas telewizja i zbyt drogie kino.

Vladimir Propp rozbił kiedyś rosyjskie bajki na części pierwsze (na elementarne części mitów, “mitemy”, wymyślone przez Claude Levi-Straussa) i zauważył, że we wszystkich można znaleźć powtarzające się motywy. Wielu “badaczy kultury” postanowiło rozbić na części pierwsze filmy, które oglądamy i książki, które czytamy... okazało się, że wbrew pozorom daleko od starego “Za górami, za lasami” się nie ruszyliśmy. Wciąż słuchamy tych samych historii, tyle że ubranych w inne fatałaszki.

Dlatego też krytykowanie Bolla za operowanie oklepanymi schemacikami jest w przypadku Postala po prostu niewłaściwe. To komedia podobna do Nagiej Broni, która też wyśmiewa oklepane motywy kina akcji, ale znacznie bardziej skomplikowana i wyrafinowana: nie składa się głównie z serii powiązanych głupotą i odniesieniami do kultury masowej gagów, ale składa się z nich tylko i wyłącznie. Jedyne, co można zarzucić Postalowi, to przeładowanie - ułożone w niekończącą się linię żartów motywy nie mają takiej mocy, jaką mogłyby mieć rozstawione w odpowiednich odstępach. Nie ma to jednak znaczenia, bo w oczywisty sposób nie taka była wizja artystyczna twórcy.

Wbrew wszystkiemu, co można przeczytać o Bollu i jego filmach - polecam Postal, któremu akurat warto dać szansę. Nie jest to próba tworzenia “ambitnego kina” w postaci BloodRayne i Dungeon Siege przypominających kioskowe początki City Interactive. To naprawdę dobry sposób na spędzenie tych stu minut z piwem w ręce i pizzą na kolanach... Ale tylko po sprawdzeniu, czy żadnego kija z jelita grubego nie trzeba sobie wcześniej wyciągnąć, żeby nie uwierał. 


Redaktor
Berlin

Everybody wants to be a Master — everybody wants to show their skill. Everybody wants to get there faster, make their way to the top of the hill. Each time you try you're gonna get just a little bit better. Each day we climb one more step up the ladder. It's a whole new world we live in — it's a whole new way to see. It's a whole new place, with a brand new attitude. But you've still gotta catch 'em all... And be the best that you can be!

Profil
Wpisów1396

Obserwujących9

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze