Co daje konto w serwisie cdaction.pl?
Po założeniu konta otrzymujesz możliwość oceniania materiałów, uczestnictwa w życiu forum oraz komentowania artykułów i aktualności przy użyciu indywidualnego identyfikatora.
Po założeniu konta otrzymujesz możliwość oceniania materiałów, uczestnictwa w życiu forum oraz komentowania artykułów i aktualności przy użyciu indywidualnego identyfikatora.
Newsy | Artykuły | Magazyn | Galerie | Gry A-Z | Forum | Blogi | Konkursy |
Runda pierwsza: napieranka! I to naprawdę mistrzowska, bo Ultra Street Fighter IV to nie tylko godny spadkobierca legendarnej serii, ale też gra uznawana powszechnie za jedną z najlepszych w swoim gatunku. Wydana została pierwotnie w 2008 jako powrót do korzeni serii na wzór kultowego Street Fightera II i wtedy, po 11 latach przerwy, na nowo przywróciła chwałę marki. Nasza wersja zaś, Ultra Street Fighter IV z 2013, stanowi ostateczną iterację tej znakomitej produkcji, której zdaniem większości fanów serii nie przebił nawet Street Fighter V. Ultra Street Fighter IV zawiera wszystkich oryginalnych „ulicznych wojowników”, jednak w grze znalazło się miejsce dla łącznie 44 grywalnych postaci, w tym znanych ze Street Fighter x Tekken Rolento, Eleny, Poison i Hugo oraz zupełnie nowej Decapre. W naszym zestawie znajdziecie także dodatkowo dziewięć DLC, zawierające m.in. alternatywne kostiumy dla postaci (polecamy zwłaszcza zestawy Femme Fatale). Wersja Ultra wprowadziła także sporo poprawek i usprawnień sugerowanych m.in. przez zawodowych graczy, również w trybie online. Walki w Ultra Street Fighter IV wykorzystują klasyczny sześcioprzyciskowy schemat sterowania, których kombinacje pozwalają aktywować kontry i ultry. Do gry najlepiej wykorzystać Arcade Sticka, ale także zwykły pad daje radę. Sama gra traktowana jest jako 2,5D, tj. postacie i areny są trójwymiarowe, ale walki toczą się tradycyjnie na planie 2D przy użyciu ultraprecyzyjnych dwuwymiarowych hitboksów. W grze istnieje też tryb treningowy i osiem poziomów trudności AI. Podobać się może wreszcie oprawa naśladująca japońską technikę sumi-e i konturowanie cel-shadingiem. gem
Runda druga: roguelite! I to taki w stylu retro zarówno pod względem pikselartowej formy, jak i w losowej treści. Tym jednak, co wyróżnia Pixel Heroes: Byte & Magic spośród innych naśladowców klasycznego Rogue’a, jest lekkość prezentacji, przeplatającej klikanie na potworach z mniej i bardziej wysublimowanymi szpilami wymierzonymi w popkulturę. Wprawne oko wypatrzy więc tutaj nawiązania nie tylko do filmów czy gier (gdzieś już widziałem tę fioletową mackę...), ale także literatury i mitologii... Cthulhu. Pixel Heroes, jak na bohaterów fantasy przystało, rozpoczynają swe kariery standardowo – w karczmie. Do złożenia jest trzyosobowa drużyna z dostępnych w niej, wylosowanych przedstawicieli 30 różnych klas. Po jej sformowaniu pozostaje wyruszyć w kierunku najbliższych lochów i... nie zginąć już po drodze, w trakcie spotkań losowych. Na miejscu zaś czekają nas lochy składające się z ośmiu komnat, a w ostatniej – boss. Ten naturalnie trzyma się życia znacznie mocniej niż jego sługusy, ale za to rzuca lepszy zwykle łup. Same starcia toczą się w turach i bazują na starej jak świat idei papier-nożyce-kamień, tj. należy być gotowym na wszystko i wykorzystywać ataki, które działają. Temu sprzyja nie tylko zróżnicowanie fizyczno-magiczne drużyny, ale także stosowne wyposażenie naszych pikselowych bohaterów, w postaci łupów i zakupów. Walki zazwyczaj nie są trudne (ale bierzcie uzdrowicieli!), więc gra sprawdza się raczej w krótkich sesjach. Niemniej równie łatwo w nią wsiąknąć, bo jest równie niepowtarzalna, jak zdarzenia w niej. gem
Runda trzecia: survival. Tym razem zadanie zdaje się proste – należy zejść z 100. piętra na dół. Jedyny problem – tytułowy hotel opanowany został przez potwory, polujące na nielicznych ocalałych. Każde starcie z nimi jest śmiertelnie groźne, bo nawet jeśli zdołasz je przetrwać, to poniesione straty na pewno zemszczą się w przyszłości. Niestety, zwykle stoją na drodze, czy to ucieczki, czy losowych łupów rozrzuconych w pomieszczeniach, i perspektywa śmierci z ich łap z każdym kolejnym piętrem w dół staje się coraz bardziej prawdopodobna. Jest zresztą coś jeszcze groźniejszego niż one, a jest tym czymś upływający bezlitośnie czas. Każde przejście pomiędzy pomieszczeniami oznacza utratę energii, którą uzupełnić może jedynie pożywienie. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak ryzykować zdrowiem i życiem w celu odnalezienia zapomnianego jajka, karmy dla zwierząt czy nadpsutej brukselki. Swoje szanse można zwiększyć, zdobywając doświadczenie i znajdując lub wytwarzając ekwipunek, niemniej nawet one nie gwarantują wcale zwycięstwa. Powodzenia! gem