31
19.08.2025, 19:45Lektura na 8 minut

Za nic w świecie nie preorderujcie Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2. To materiał na najgorszą grę roku i branżowy skandal

Byłem gotów na średniaka z dobrą fabułą. Dostałem produkt poniżej wszelkiej krytyki. Demo Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 nigdy nie powinno trafić do ludzi w takiej formie.

Nie przesadzam. Nie dramatyzuję. Nie ragebaituję. Owszem, spory ze mnie fan „jedynki”, ale nie oczekiwałem po Bloodlines 2 ani pełnokrwistego erpega, ani zanadto złożonej gry, bo wiedziałem, że to cud, iż tytuł przetrwał wszystkie produkcyjne perturbacje. Zresztą teraz siedzi nad nim małe niezależne studio znane z walking simów, mierzące się z niewdzięcznym zleceniem od Paradoxu. Po prostu nie dało się oczekiwać zbyt wiele.

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2
Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2

Piszą dobre scenariusze, pomyślałem. Potrafią opakować swoje dzieła wizualnie, łudziłem się. Cóż, marzenia ściętej głowy. Spędziłem 3 godziny z demem nowego Vampire: The Masquerade i jestem w szoku. Nigdy w życiu nie dostałem do testów gorszej gry – to materiał na jeden z największych crapów ostatnich lat i „RPG” przegrywające na każdej płaszczyźnie ze starszym o ponad 20 lat, częściowo dalej popsutym pierwowzorem.


Wstyd

Vampire: Bloodlines 2 to na poziomie realizacyjnym i koncepcyjnym projekt niestety żenujący. Widać bowiem, że za otwarty świat oraz „erpega” wzięli się ludzie niemający żadnego doświadczenia w gatunku. Nie wykazali się oni jednak instynktem samozachowawczym i zamiast próby zakrycia ograniczeń oraz braku kompetencji, zaczęli się oni owymi wadami głośno chwalić.

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2
Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2

Kiepska walka oparta na wymachiwaniu łapskami na lewo i prawo bez żadnego ładu, składu i głębi? Pojawia się ona w każdej misji i nie mamy opcji załatwienia sprawy w subtelniejszy – skradankowy bądź retoryczny – sposób. Musimy prowadzić chaotyczne, toporne naparzanki z tępymi enpecami, jakbyśmy grali w Postala 2 w 2003 roku. Łażenie po szybach wentylacyjnych i korytarzach jak po sznurku bez żadnych alternatywnych ścieżek czy obiektów interaktywnych po drodze? Smutna norma, czyniąca z każdego questa pozbawioną wyzwania czy charakteru drogę przez nicość. No ale przecież wspinanie się po identycznych drabinach i rurach to właśnie to, za co wszyscy kochamy Świat Mroku, prawda?

A jeśli myślicie, że to zbyt pochopny osąd, a kształt misji zmieni się z biegiem fabuły, to rację macie tylko połowicznie. Po pierwsze całe drzewko umiejętności postaci – niezależnie od wyboru klanu – złożone zostało z bonusów pomagających albo w starciach, albo w poruszaniu się. Możemy choćby ulepszyć działanie naszej telekinezy czy zmusić przeciwnika do skręcenia sobie karku, ale całość progresji ogranicza się tu w zasadzie do dodatkowego kopniaka czy jeszcze jednej fali uderzeniowej.

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2
Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2

Po drugie wcielamy się tu również w drugą (poza wybraną na starcie) postać, która – bez wchodzenia w większe spoilery – dysponuje na samym starcie czterema zdolnościami mającymi wpływać na kształt dialogów oraz zachowanie enpeców podczas rozmowy. Problem polega na tym, że nie otrzymujemy żadnej swobody w zakresie doboru środków do aktualnej sytuacji. Jeśli NPC nie chce się przyznać do winy, to musimy kliknąć przycisk odpowiedzialny za uruchomienie siły sugestii, bo i tak żadna z pozostałych „umiejek” nie zadziała. Jestem przerażony, jak bardzo pozbawione „rolplejowego” pierwiastka jest Bloodlines 2. Prędzej znajdziecie tutaj śladowe ilości orzechów arachidowych niż pozostałości RPG.


Żenada

Miałem też okazję zwiedzić „żywy, otwarty świat” w formie paru przecinających się ze sobą ulic Seattle. Mogłem co prawda biegać po dachach, wspinać się po ścianach czy skakać po śmietnikach, ale to by było na tyle z szeroko pojętej swobody oferowanej przez nowego Vampire’a. Co prawda pada śnieg, choinki są przyozdobione i udziela się specyficzny świąteczny klimat, ale poza tym, że da się na owo otoczenie popatrzeć, w zasadzie nic tu ciekawego nie zrobicie.

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2
Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2

Jasne, w centrum miasta znajdziecie trochę enpeców. Jeśli jednak się im przyjrzycie przez chwilę, to zobaczycie, że albo stoją w miejscu, albo kręcą się w kółko bez celu. Z większością nie da się wejść w dialog, każą nam po prostu spadać. Istnieją jednak losowe osoby, do których możemy zagadać. Niezależnie jednak od tego, czy to prostytutka, czy to bezdomny, kwestie do wybrania zawsze są te same – możemy albo poderwać daną osobę, albo jej zagrozić. Decyzja ta jednak nic nie znaczy, bo po odklikaniu danego zdania, konwersacja automatycznie się kończy, nie ma żadnych konsekwencji i nie możemy jej kontynuować. Po raz kolejny pozdrawiają tanie gry z początku lat 2000.


Kompromitacja

Jeśli jednak chcemy zabawić się w wampirze GTA, nie ma problemu. Po tym, gdy zamordujemy bądź uderzymy losową osobę, zwykle tłum zacznie panikować i uciekać, a wówczas spośród grupy ludzi zawsze wyjdzie policjant z pukawką w dłoni. Ba, jeden z funkcjonariuszy posłał kule prosto przez innych przechodniów, przez co zastrzelił Bogu ducha winnych cywili na miejscu, próbując mnie złapać. Jak już się pewnie domyśliliście, AI stoi tu na żałośnie niskim poziomie.

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2
Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2

Da się też oczywiście „karmić” krwią ofiar – to jednak nie różni się absolutnie niczym względem zwykłej opcji mordu, poza tym, że odzyskujemy trochę punktów życia. Nie istnieje tu choćby znany z poprzednika pasek głodu – wszystko uproszczono, a my tak w zasadzie nie musimy, jeśli nie chcemy, wbijać się komuś kłami w żyły.

W trakcie łamania prawa oraz używania nadnaturalnych zdolności, jak np. superszybkość, rośnie oczywiście wskaźnik Maskarady, który fani uniwersum doskonale kojarzą. Nie możemy bowiem w świecie rzeczywistym zdradzić faktu, iż jesteśmy wampirami, bo może to przynieść przykre konsekwencje – to taki swoisty odpowiednik gwiazdek ze wspomnianego Grand Theft Auto. Tutaj jednak zbytnie psocenie doprowadza do tego, że w pewnym momencie materializuje się za nami inny krwiopijca, wbija nam w nóż plecy, umieramy i pojawiamy się w punkcie kontrolnym, jak gdyby nigdy nic. Polecam więc wykorzystywanie tej wiedzy do tego, by pędzić z prędkością światła do celu misji, bo nawet gdy zostałem zabity tuż przed wieżowcem, do którego miałem wejść, checkpoint odpalił się tuż przed drzwiami posiadłości. Tak oto naruszanie Maskarady staje się idealnym polem do exploitów. Ktoś tu tego w ogóle nie przemyślał.

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2
Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2

Ów open world nie pozwala nam także do zwiedzania wnętrz budynków, które nie są jakkolwiek powiązane z misją główną. Mimo faktu, że na mapie mamy oznaczonych czerwonym kolorem kilkanaście lokacji – czy to pub, czy kościół, czy klub nocny, to i tak do nich nie wejdziemy. Ba, w trakcie jednej z rozmów, pewna urocza pani zaprosiła do mnie do swojego przybytku i podała mi jego adres. Uznałem, że to logiczne, iż spróbuję udać się od razu na miejsce, zostałem przecież do tego zachęcony. Wy już domyślacie, co się stało. Pocałowałem klamkę i musiałem pójść tam, gdzie każe mi treść questa. Eksploracja, poznawanie świata na własną rękę, aktywności poboczne, enpece na ulicach mający coś do powiedzenia? A komu to potrzebne?


Oszustwo

Na sam koniec chciałbym podziękować nie tylko za kod na wersję demonstracyjną gry, ale i wysłany parę dni później klucz do dodatku Shadows and Silk, bo ten… umożliwia wybór dwóch innych klanów na starcie – Lasombra lub Toreador dla Phyre. Tak, dobrze przeczytaliście. Osobno płatny dodatek zawarty w wersji Premium Bloodlines 2 odblokowuje coś, co powinno być dostępne dla wszystkich od samego począku, czyli – cytując komunikat prasowy – „unikalne umiejętności, style gry i charakterystyczne stroje”. Ach, istnieje jeszcze edycja Deluxe oferująca kosmetyczne pierdoły umożliwiające przyozdobienie cyfrowego apartamentu na wzór tego z pierwowzoru.

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2
Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2

I co z tego, że ów podział na klasy nie ma w nowym Vampire: The Masquerade wielkiego znaczenia poza paroma dodatkowymi opcjami dialogowych i skillami bitewnymi (to jeden z największych grzechów tej gry)? Chowanie dodatkowej treści w dniu premiery za DLC, i to treści w tak fatalnej grze, uważam już nie tylko za nietakt, przesadę czy chciwość. To zwykłe chamstwo i próba oszukania ludzi na pieniądze. Drogi Paradoksie, przegiąłeś, a przez szereg twoich decyzji oberwą developerzy, którzy po prostu nie udźwignęli projektu od lat skazanego na porażkę.

W cuda nie wierzę – Bloodlines 2 nie da się naprawić przez październikową premierą, bo mowa o produkcji zła na poziomie fundamentalnym. To trzeba by było zburzyć i postawić raz jeszcze, ale nie ma na to czasu, nie ma na to hajsu, nie ma to też – powiedzmy sobie szczerze – sensu. Teraz pozostaje mi tylko wyrazić smutek, że tak się owa historia kończy i głośno apeluję, szczególnie do największych fanów Świata Mroku: POD ŻADNYM POZOREM nie decydujcie się na preorder. Nie tylko się zawiedziecie, a portfel Was znienawidzi, ale też wesprzecie i zalegitymizujecie produkt wadliwy i dysfunkcyjny pod każdym względem. Moje serce nie krwawiło tak od dawna.


Czytaj dalej

Redaktor
Karol Laska

Zacząłem od Disco Elysium, skończyłem w dziennikarstwie growym. Dziś zajmuję się publicystyką w CD-Action, wcześniej pracowałem w podobnym obszarze na łamach GRYOnline.pl. Sławię wszystko, co niezależne, ale bez „The Last of Us” i „Johna Wicka 4” życie straciłoby smak.

Profil
Wpisów47

Obserwujących6

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze