1
12.09.2019, 13:37Lektura na 2 minuty

Niespieszno: Nintendo a sprawa polska [FRAGMENT]

Właśnie piszę wstęp do czterostronicowego artykułu o historii Nintendo w Polsce. W największym magazynie dla graczy w tej części Europy. Mało tego – widziałem już ostatnie akapity i, spoiler, jest happy end! Pomyślelibyście?


Dawid „spikain” Bojarski

We wrześniu tego roku Nintendo obchodzi 130. urodziny. Słownie: sto trzydzieste. Choć profil firmy zmieniał się z czasem – w 1889 nie robiła przecież gier wideo – właściwie zawsze interesowało ją głównie dostarczanie rozrywki, nawet jeśli bardzo różnie rozumianej. Kilkadziesiąt lat temu zaś rozrosła się na tyle, że mogła zacząć dystrybuować tę swoją rozrywkę – już w formie gier – na zachód. Zanim jednak w szarym nintendobiurowcu w Kioto na poważnie zaczęto rozmawiać (no, bądźmy szczerzy – wciąż raczej „wspominać”) o Polsce jako o interesującym rynku zbytu, pomysły firmy trafiały do naszego kraju drogami, bardzo delikatnie mówiąc, nieoficjalnymi. A my byliśmy przeszczęśliwi.

Ну, погоди!

Wszyscy uwielbiają historie typu „Toru Iwatani zobaczył pizzę bez jednego kawałka i wymyślił Pac-Mana”. Pierwsze handheldy Nintendo też taką mają („Gunpei Yokoi zobaczył gościa bawiącego się kalkulatorem i wymyślił Game & Watch”), ale nie będę jej tutaj powielać z prostej przyczyny: starsi bracia Game Boya nie trafili do Polski. Niewątpliwie znalazłoby się kilka osób, które zaprotestowałyby: „a ja miałem Fire od wujka z Ameryki”, ale z oczywistych przyczyn przytłaczająca większość naszych rodaków była odcięta od tej, jak by nie było, przełomowej(*) technologii.

Szczęśliwie w latach 80. w ZSRR wydarzył się cud – taki, jakie przytrafiają się tylko w krajach z, <głośny kaszel>, najgłębszym poszanowaniem własności intelektualnej. W 1984 roku zadebiutowała tam seria IM (z rosyjskiego: игра микропроцессорна, czyli gra mikroprocesorowa) firmy Elektronika. Mógłbym tu trochę poowijać w bawełnę, mówiąc o „silnych inspiracjach”, ale wszyscy wiedzą, że były to dość bezczelne klony kilkuletnich już japońskich Game & Watchy (choć trzeba Elektronice oddać, że później kopiowała już głównie formę urządzeń, dorzucając do niej własne pomysły na rozgrywkę). Najpopularniejszym był, rzecz jasna, model IM 02 – Nu, pogodi!, w Polsce znane jako „ruskie jajka” – czyli japońskie Egg przerobione na produkt na licencji znanego rodzimym odbiorcom serialu animowanego „Wilk i zając”...

 

...o tym, jak Polska wygrzebywała się z marginesu zainteresowania Japończyków, skąd wziął się u nas Pegasus, dlaczego DuckTales 2 było nad Wisłą  odwrotnie niż na Zachodzie  popularniejsze niż poprzednika, czemu sporo z nas uważa Contrę nie za cykl, ale jedną grę, jak Polacy pokochali ROM-y i czemu warto być polskim fanem Nintendo - przeczytacie w CDA 10/2019.


Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3672

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze