Co daje konto w serwisie cdaction.pl?
Po założeniu konta otrzymujesz możliwość oceniania materiałów, uczestnictwa w życiu forum oraz komentowania artykułów i aktualności przy użyciu indywidualnego identyfikatora.
Po założeniu konta otrzymujesz możliwość oceniania materiałów, uczestnictwa w życiu forum oraz komentowania artykułów i aktualności przy użyciu indywidualnego identyfikatora.
Newsy | Artykuły | Magazyn | Galerie | Gry A-Z | Forum | Blogi | Konkursy |
Przed premierą The Vanishing of Ethan Carter tu i ówdzie przewijało się pojęcie “historii dziejącej się w głowie gracza”. Mimo sympatii dla environmental storytellingu nie wiedziałem do końca, co to pojęcie oznacza wprost – i dalej nie wszystko jest jasne, bo w grę Astronautów jeszcze nie grałem. Ale po Tales from the Borderlands mam jako takie pojęcie.
Od lat prowadzę krucjatę na rzecz Borderlands i choć nie dostaję profitów ze sprzedaży, jej wyniki mnie cieszą. Chociażby dlatego, że przez lejącą się z ekranu frajdę trzeba podstawiać kuwetę pod monitor. Albo dlatego, że przez brak trybu rywalizacji w multiplayerze trudno się wściekać na cokolwiek. Ale dziś o czymś jeszcze innym, bo bohaterką jest Tales from the Borderlands – produkcja dokonująca rzeczy praktycznie niemożliwej, czyli udanego bazowania na fabule shootera.
Można się przekomarzać i słusznie wyciągać kolejne przykłady FPS-ów z solidną historią, ale nie oszukujmy się – nie strzelamy dla dialogów czy moralnych rozterek. Fabuły shooterowe mają być na tyle płaskie, byśmy mogli je zdeptać w wyskoku, prując do wrogów z kałacha. Borderlands działa podobnie, ale próbuje się odwdzięczyć. Wali w oczy easter eggami, nawiązaniami i szwadronami barwnych postaci tak mocno, że nie ma siły – któryś pocisk w końcu trafia criticala.
I chyba dlatego zapowiedź Tales from the Borderlands nie dziwiła tak, jak news o przygodówce w świecie Minecrafta. Seria Gearbox dostarczyła po prostu mocnego materiału, z którego Telltale wyczarowało świetny start nowej serii. Przy okazji sprawdziła się niezawodna metoda – chcąc zadowolić każdego, sięgnij po znaną markę i ubierz ją tak, żeby nowi chcieli ją lepiej poznać, a wyjadacze pływali w nawiązaniach zrozumiałych tylko dla nich. I na tym opiera się moja historia w Tales.
Spoilerów brak, spokojnie
Scena w barze. Miejscowy wykidajło po bójce z niewygodnym klientem przyznaje, że (niech diabli wezmą wolne tłumaczenie) skubaniec miał tarczę Maliwana, co było porażające. Gdybym nie znał kontekstu, scenę widziałbym tak – większy chce stłuc mniejszego, tamten ma osłonę, co zaskakuje naszego pakera, bo intelektem nie grzeszy, a i brudnego konusa nie podejrzewa o stawianie oporu. Ale ja grałem w Borderlands! I wiem, że osłony Maliwana rażą prądem, więc widzę całe zamieszanie inaczej. Jedno zgrabne zdanie spójnie skleiło się ze stylem narracji Tales, w którym sceny regularnie są projekcjami wyobraźni bohaterów. Oczywiście, splatając się tak, że czasem nie ogarniamy, co jest prawdziwe.
W większości przypadków jednak nie ma z tym problemu
Gdzie indziej natykam się na wypchane ciała postaci, którym zdążyłem kiedyś odstrzelić głowy – eksponaty wywołują kolejne wspomnienia. Gdzieś pojawiają się przedmioty – odruchowo szukam fioletowego i pluję sobie w brodę, że na kupno najlepszego brakuje mi dychy. Zrzucają mi robota? No, przecież, że ma mieć rakiety! Tylko lamusy strzelają karabinem z pojazdu, kiedy mogą mieć nieograniczoną amunicję w wyrzutni.
Lecę już po łebkach, bo nie chcę wam psuć zabawy, tylko zwrócić uwagę na coś, co cały czas mną kieruje w grze…
Ja ten świat znam doskonale.
Wiem gdzie się podziać, wiem jak co działa i wszystko robię odruchowo. Setki godzin robią swoje. Nieco przewidywalne już chwyty Telltale (jednakowa forma designu kolejnych serii jest coraz bardziej dziurawa) rzucają się w oczy, ale można je przymknąć. W przeciwieństwie do The Walking Dead mam gdzieś, że to nie ja pociągam za sznurki. Wreszcie się czuję bohaterem w świecie skrojonym dla mnie na miarę. Tales from the Borderlands to moja historia.
Podziel się: | Tweetnij |
Więcej na temat: | Po mojemu, Telltale Games, |
niedziela, 1 marca 2015, 9:09 Raddenson11
@AnarkyPL |
niedziela, 1 marca 2015, 2:49 Siemankos12
Bardzo dobra GRA, tak to gra... szczerze mogę powiedzieć że jak na razie najlepsza z produkcji Telltale chociaż zobaczymy czy reszta episodów będzie trzymała tak wysoki poziom jak Episode 1 |
sobota, 28 lutego 2015, 22:48 AnarkyPL
Pisząc "te gry" miałem na myśli sezony. Dla mnie sezon to dopiero cała gra, a epizody ignoruję. Wolę przejść wszystko za jednym zamachem, a nie grać, czekać, grać, czekać, grać, czekać... |
sobota, 28 lutego 2015, 21:19 Raddenson11
@Down no, to chyba oczywiste że są w produkcji cały czas... :s |
sobota, 28 lutego 2015, 21:13 AnarkyPL
Ja nawet nie uznaję premier pojedynczych epizodów od Telltale. Dla mnie te gry wciąż są w produkcji. Zostaną skończone dopiero wtedy, gdy wydadzą cały sezon. |
sobota, 28 lutego 2015, 20:40 zadymek
Fajnie się w to "gra"? No jak "grać" to tylko na youtube - w tej roli "gry" Telltale, nie przeczę, się sprawdzają. I jeszcze jak tanio |
sobota, 28 lutego 2015, 20:10 KafarPL
Chciałem to kupić. Ale potem zobaczyłem że to nie gra tylko interaktywny serial. Postoję i poczekam, 100 zł piechotą nie chodzi |
sobota, 28 lutego 2015, 20:06 Raddenson11
A, jak to widać, Telltale zamiast robić po równo, robi to co się lepiej sprzedaje - Grę o Tron. Też mam kilkaset godzin w Borderlands 2 (150+ na piracie, reszta oryginał D:), i faktycznie - Każdy kto grał, detale widzi inaczej |
O autorze
Podobne newsy
Artykuły
Najczęściej czytane
Najczęściej komentowane
Wideo
Gry A-Z
Archiwum
Tagi