5
7.08.2014, 16:10Lektura na 3 minuty

Adventurezator: When Pigs Fly - już graliśmy

Jeśli macie w portfelu 20 ojro, już teraz możecie się przekonać, czy trzoda potrafi unieść się w powietrze. Niejako przy okazji ogracie baśniową przygodówkę lub stworzycie niewielkim nakładem pracy własne dziełko. Tyle w teorii, bo w praktyce ktoś podłożył graczom niezłą świnię.


Mateusz Witczak

Zaczyna się przesympatycznie – gra parafrazuje intro do Day of the Tentacle, a pierwsze uwagi względem jej scenariusza wygłasza nieodrodny brat bliźniak Tima Schafera. Nawiązań do klasyki gatunku i szeroko pojętej popkultury znajdziecie tu zresztą na pęczki. Niestety – pomimo śmichów-chichów prędzej świnie zaczną latać niż będzie z tego przyzwoity kawałek kodu. 

Akcję obserwujemy w rzucie izometrycznym (choć kamerę da się oczywiście powykręcać), a we wczesnej wersji możemy zaliczyć cztery fragmenty kampanii. Trzy z nich to następujące po sobie historyjki o Edmundzie, kupcu handlującym podróbkami magicznych wywarów, którego to pewien rozeźlony oszustwem czarodziej przemienia w warchlaka. Lokacje są niewielkie, a cele każdorazowo wyszczególnione w lewym górnym rogu ekranu, stąd konia (świnię?) z rzędem temu, kto poświęci na zaliczenie edycji early access więcej niż godzinę. Zwłaszcza że zadania typu „znajdź zwój” (ten leży na ziemi, kilka metrów pod naszymi racicami), albo „porozmawiaj z niedźwiadkiem i zjedz rybę” trudno uznać za konkurencję dla Mystów.

Irytuje opóźnienie w ruchach kamery i kuriozalne niekiedy kąty zbliżeń, jakimi raczeni jesteśmy chcąc obejrzeć przedmioty oraz niezbyt wyjściowa oprawa. Wszystko jest tu kolorowe, ale w ten czy w inny sposób pokraczne i nieładne. Zupełnie bez sensu są też elementy zręcznościowe, a już zwłaszcza walki. Ok, postacie opisane są kilkoma statystykami, jakie można zwiększać ekwipując broń i tarczę, ale same obijanie ryjków to jakaś koszmarna enigma. Na mapie pojawia się kłębowisko rodem z Looney Tunes, a nasza rola ogranicza się do bezmyślnego wyszukiwania pogrążonej w dymie sylwetki wroga, rozwijaniu kółeczka interakcji i ciągłego zaznaczania opcji „wal aż padnie”. Zalecam autorom kupno dużego nocnika, bo dokładnie tam powinien trafić ten patent.

30 deko bez kości
Druga z odnóg gry, edytor pozwalający samemu odnaleźć się w roli Rona Gilberta czy Jane Jensen, razi natomiast prostotą. Osobno tworzymy postacie, wśród których - niestety – pojawić się mogą tylko orkowie, ludzie, krasnoludy i świnioczłeki (w planach są jeszcze szkielety, gremliny i psy), które możemy ubrać (wspomniani zielonoskórzy mają całe dwie zbroje do wyboru) i zdecydować się na jeden ze zdefiniowanych wcześniej wzorów twarzy/fryzur/zarostu. Jeśli dobrze pamiętam, to nawet Kingdoms of Amalur oferował większe możliwości personalizacji tworzonego bohatera.

Mało jest też „klocków”, z jakich możemy składać lokacje. Ot – kilka mebli, parę tekstur podłoża, ścian, szczypta flory i fauny (tu do dyspozycji mamy zresztą wyłącznie wiewiórki). Lepsze zabudowania dało się zaprojektować w pierwszych Simsach. Poskąpiono aktywności (nie da się nawet zmusić postaci, by posadziła gdzieś swój wielce szanowny kuper), a kreator cutscenek pozwala wyłącznie na uraczenie potencjalnych graczy ciągiem statycznych plansz. Wypada jeszcze wytyczyć naszym odbiorcom cele, sklecić dialogi oraz opisy przedmiotów i tu faktycznie barierą jest wyłącznie własna kreatywność. Summa summarum Adventurezator nie pozwoli Wam stworzyć przygodówki, o jakiej zawsze marzyliście, a raczej prostą baśniową powiastkę. W dodatku średnio wygodną w obsłudze i zwyczajnie brzydką.

Facet to świnia
Chociaż tytuł jest prosty w obsłudze i nijak nie wymaga od nas ślęczenia nad podręcznikami programowania, na tym etapie wstrzymałbym się z zakupem, bo gra z niego marna, a „kreator” ubogi, zwłaszcza na tle konkurencji. Jakaś część mnie chce wierzyć, że twórcy dodadzą mnóstwo zawartości i przemyślą sobie to i owo, ale szczerze wątpię, czy ich tucznik daleko zaleci.

 

Wstępny werdykt: no way!


Redaktor
Mateusz Witczak

Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.

Profil
Wpisów3462

Obserwujących20

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze