6
4.08.2014, 19:39Lektura na 5 minut

Indyk po japońsku, czyli kulisy relacji Nintendo z twórcami niezależnymi

Z Nintendo odszedł właśnie Dan Adelman, główny człowiek od kontaktów z niezależnymi developerami, który pracował nad tymi relacjami przez niespełna 9 lat. Kotaku przeprowadziło z nim wywiad, który ciekawy jest nie tylko dlatego, że to ciekawa postać – możemy dzięki niemu zaczerpnąć trochę zakulisowych informacji na temat japońskiego koncernu.


Dawid „spikain” Bojarski

Jakiś czas temu z "publicznego życia branży growej" zniknął Dan Adelman. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że złożył on wymówienie w Nintendo – firmie, w której przesiedział ostatnie 9 lat życia, zajmując się kontaktami z twórcami niezależnymi. Wyjaśnienie jest dość proste, ale zacznijmy "od głowy strony". Po pierwsze, Adelman nie był zawsze "rzecznikiem Nintendo do spraw indie". Mimo takiego stażu, dopiero pod koniec 2012 roku zaczął rozmawiać bezpośrednio z prasą. Sam podaje główny tego powód:


Nintendo jest – i powinno być – bardzo ostrożne jeśli chodzi o ich wizerunek, a ja mam bardzo zły zwyczaj mówienia tego, co mam na myśli! Nigdy nie miałem cierpliwości dla polityki korporacyjnej, więc jeśli podejmowana była decyzja, z którą się nie zgadzałem, mówiłem o tym bez ogródek.


Krótko mówiąc: Dan Adelman nie pobył długo niezależną twarzą indie japońskiego koncernu. Szybko przydzielono mu ludzi od PR, którzy kontrolowali to, co mówi w wywiadach, a zaraz potem zupełnie zrezygnowano z tej części jego kompetencji, ponownie pozwalając mu skupić się na jego głównym zajęciu – rozmowach z mniejszymi twórcami gier. Nie wszystko jednak powróciło do pierwotnej formy – przez to, że na ten krótki czas stał się postacią rozpoznawalną, zyskał zainteresowanie branży i nowych followerów na Twitterze, którzy skorzy byli uznawać jego wypowiedzi za oficjalne stanowisko Nintendo lub – w razie rozbieżności – znak niezgody wewnątrz firmy.


Przez lata byłem dość znany w społeczności developerów, ale nie publicznie. Miałem konto na Twitterze, ale ludzie, którzy mnie na nim śledzili, byli twórcami gier. Więc mogliśmy żartować dość swobodnie bez obaw o to, że nasze wypowiedzi zostaną obrócone w newsy branżowe. Gdybyście poszukali głęboko w mojej twitterowej przeszłości, jestem pewien, że znaleźlibyście tuzin wypowiedzi, za które zostałbym wyrzucony z Nintendo, gdyby uważano mnie wtedy za rzecznika firmy.


Stopniowo zaczynało być jednak źle – najpierw Adelmanowi wymsknęło się, że Nintendo rezygnuje z kretyńskiego wymogu posiadania biura, by tworzyć na ich konsolę*, potem mimochodem wyraził niezgodę z decyzją o niewydaniu Binding of Isaac**. Wtedy zasugerowano mu, żeby powstrzymał się od komentarzy. Gwoździem do publicznej trumny była wypowiedź, w której Adelman zgodził się z fanem, że blokada regionalna powinna zostać zniesiona. Co ciekawe, oprócz tego, że oczywiście zabroniono mu w ogóle dotykać Twittera, zaproponowano też, by jego kontem zajęła się osoba od PR, co uznał za najgorszy pomysł świata.

dan-adelman1_4bgs.jpg

Wygląda jednak na to, że taki stan rzeczy bardzo mu nie odpowiadał (choć twierdzi, że relacja z Nintendo nie była bezpośrednią przyczyną odejścia) – mówi zresztą, że odcięło mu to szybki i wygodny dostęp do wielu twórców gier. Postanowił więc zrezygnować, by nadal móc robić to, co kocha. W powyższym tweecie napisał, że:


Z radością ogłaszam, że doszedłem do porozumienia z Nintendo of America, w efekcie którego znowu mogę tweetować. Jednym z warunków porozumienia jest to, że już tam nie pracuję.


Co dalej? Dan Adelman zajmie się tym, czym do tej pory, czyli grami indie, ale już poza Nintendo. Jak mówi, ma pełne wsparcie ze strony Japończyków. Natomiast jego rolę w firmie prawdopodobnie przejmie ktoś inny, a jego odejście pod żadnym pozorem nie oznacza powrotu koncernu do stanu z czasów absurdalnych modeli biznesowych na WiiWare***. Z tonu jego wypowiedzi wynika też, że choć chciałby prawdziwego systemu kont na konsolach Nintendo, takowe nie jest w produkcji... albo przynajmniej jemu nic na ten temat nie wiadomo. Możliwe też, że zgrabnie udaje, że nic nie wie****.

Życzymy więc Danowi wszystkiego dobrego na nowej drodze i obserwować będziemy z uwagą zarówno jego dalsze poczynania, jak i przyszłość relacji Nintendo z twórcami indie.

~~~

*Jeśli dopiero się o tym dowiadujecie – tak, taki zapis naprawdę istniał i był egzekwowany. Jak wspomina Adelman, Nintendo miało ludzi, których praca polegała na sprawdzaniu adresów na Google Maps, żeby ustalić, czy podany przez developera adres to biuro czy dom prywatny. Jeśli były wątpliwości, proszono o zdjęcia, a wtedy na przykład ustalano, czy kanapa w biurze służy wyłącznie do pracy, czy też bywa, że ktoś na niej śpi. Absurd gonił absurd.

**Jeśli dopiero się o tym dowiadujecie – gry nie wydano na 3DS-ie, bo zawierała zbyt sugestywne symbole religijne. Tutaj również możemy zobaczyć zmianę postawy – wystarczy wspomnieć Bayonettę. Chociaż w sumie i w pierwszej Zeldzie Link miał krzyż na tarczy, a jakoś nie przypominam sobie, żeby Nintendo wstrzymało dystrybucję cyfrową tego tytułu.

***Jeśli dopiero się o tym dowiadujecie – twórcy wydający grę cyfrowo na Wii musieli najpierw sprzedać określoną ilość kopii, a dopiero wtedy otrzymywali wynagrodzenie. Sam Adelman w wywiadzie wyjaśnia, że choć zamysł był szczytny (chodziło o zapobieżenie wydawaniu kompletnych crapów), w efekcie wielu twórców nie otrzymywało pieniędzy za dobre gry, które po prostu nie znalazły na konsoli Nintendo odpowiednio licznej grupy nabywców. System ten wycofano już na DSiWare oraz oczywiście na eShopach, choć WiiWare funkcjonuje do tej pory i nadal obowiązuje nań ten sam model. Dziś wydawanie tam gier jest już zupełnie bez sensu, o czym jakiś czas temu boleśnie przekonał się na przykład twórca Retro City Rampage, dwuwymiarowej parodii GTA i innych dzieł popkultury. Ale to już zupełnie inna historia.

****Czyli ostatecznie na temat systemu kont na Wii U i 3DS-ie nie dowiedzieliśmy się niczego.


Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3672

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze