[Magazyn kulturalny] Cisza jako kluczowy element muzyki
Cisza to nieobecność dźwięków - ich brak. Czy zastanawialiście się jednak kiedykolwiek, jak istotna jest cisza dla muzyki, składającej się przecież z tych właśnie dźwięków? Bez ciszy wasze ulubione utwory nie brzmiałyby tak, jak je zapamiętaliście.
Cisza jest ważna - powie wam to każdy muzyk i kompozytor. Muzyka jej potrzebuje. Bez niej byłaby tylko nieprzerwanym hałasem. To na niej “maluje się” swoje dzieło, w postaci pauzy obecna jest właściwie w każdym utworze, a ten, kto opanował ciszę, bliższy jest opanowaniu muzyki.
Na nią zwróćcie więc uwagę:
Spróbujcie wyobrazić sobie ten utwór bez przerw, które słychać już na początku. Cisza jest jego nierozłączną częścią - nadaje wyrazu sąsiadującym jej dźwiękom. Dzięki niej spotęgowany jest charakter muzyki - może być więc bardziej agresywna, jak w Psychosocial właśnie, ale też weselsza albo bardziej narkotyczna. Czy bez ciszy ścieżka dźwiękowa z Crimson Shroud chwytałaby za serce z taką siłą?
Muzyka potrafi się z ciszy wyłaniać, na przykład kiedy - patrząc na strukturę utworu - nabiera mocy i tempa. Idealny tego przykład znajdziecie poniżej:
Umiejętnie posługując się kontrastem, jaki pojawia się, kiedy zestawimy ciszę z dźwiękiem, kompozytor “wyważa” poszczególne elementy utworu. Jednym z najbardziej wyraźnych efektów takiego ważenia jest ściana dźwięku. Uzyskuje się ją poprzez jednoczesne “wejście” wielu instrumentów. Dobrze zrobiło to na przykład Deftones:
Ale mistrzem w tej kwestii jest Devin Townsend:
Jeśli porównać album muzyczny do galerii, to cisza jest tą przestrzenią wokół obrazu, która czyni obraz czymś wyjątkowym. Jeden się kończy, przechodzicie do następnego i nagle...
Na koniec - pół żartem, pół serio - zostawiam was ze słynnym utworem "4'33" autorstwa Johna Cage’a. Składa się z trzech części, każda zaś wypełniona jest wyłącznie ciszą.
Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.