138
4.11.2013, 11:00Lektura na 9 minut

Battlefield 4 - recenzja cdaction.pl!

Postanowiliśmy poeksperymentować i tym razem oddać recenzję Battlefielda 4 w ręce jednego z najbardziej aktywnych użytkowników naszego forum i sekcji komentarzy. Znany wam na pewno z ostrej krytyki wszystkiego, co się da skrytykować, lubro spędził z nową grą DICE trochę czasu, a jako że ma na koncie kilkaset godzin nabitych w multi BF3, uznaliśmy, że jest odpowiednią osobą do napisania o niej kilku słów. I jak mu poszło? Recenzja (czytelnika) cdaction.pl!


CD-Action

Battlefield 4
Dostępne na: PC, PS3, PS4, X360, XBO
Grałem na: PC
Gra w sklep.cdaction.pl

Battlefield to jedna z tych serii, która jest cały czas w pobliżu. Przysięgam, że jeszcze niedawno pobierałem ostatni dodatek do "trójki", a dzisiaj przychodzi mi grać już w czwartą odsłonę flagowej serii Electronic Arts. Tak jak w przypadku innych marek, które przypominają o swojej obecności co kilka miesięcy, nie byłem w stanie ekscytować się powrotem Battlefielda. Nie zdążyłem bowiem za serią zatęsknić. Przyszło mi jednak w nowe dzieło DICE zagrać i teraz jest mi trochę głupio, że w Szwedów zwątpiłem.

Nie wszystko złoto
Najpierw jednak to, co nie do końca udane. Tak jak w przypadku Bad Company 2 i Battlefielda 3, tryb dla jednego gracza w "czwórce" nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Pomimo tego, że w zasadzie niczego się po kampanii nie spodziewałem, to po 5 godzinach czułem spore rozczarowanie. Nie ze względu na przesadnie niską jakość, ale na ilość zmarnowanego potencjału. DICE próbowało wprowadzić w trybie dla jednego gracza styl znany z rozgrywki sieciowej. Za kolejne zabicia zdobywamy punkty, które przeznaczamy na kolejne bronie, które możemy dowolnie dobierać przy skrzyniach z uzbrojeniem. To interesujący pomysł, ale na tym kończy się czerpanie inspiracji z rozgrywki sieciowej. Poza punktacją Battlefield 4 to dalej mocno ograniczony, pełen skryptów shooter.

Obiecujące było również tempo w jakim prowadzone są poszczególne misje. Battlefield 4 nie jest męczący i nie rzuca nieustannie gracza w centrum wydarzeń. Prawie wszystkie misje oferują ten krótki moment "ciszy przed burzą", który możemy poświęcić na obserwację ślicznego otoczenia i pewną eksplorację lokacji. Tempo byłoby idealne, gdyby nie pewnego rodzaju szarpanie i krótkie fragmenty odbierania kontroli graczowi. Nie zdążyłem nawet wkręcić się w intensywne wymiany ognia, bo gra decydowała się odpalić oskryptowaną sekwencję i zrzucić mi na głowę tony gruzu. Czasami lepiej jest trochę wolniej rozwijać akcję i nie rzucać graczowi w twarz wszystkiego naraz.

Z perspektywy fabuły jest przewidywalnie i często bez sensu. Battlefield 4 próbuje sięgnąć po metodę ze spin-offów Bad Company i w centrum wydarzeń umieszcza oddział żołnierzy, zamiast koncentrować się na jednej postaci, jak w poprzedniku. Na początku wydaje się, że ma to sens i może się udać, bo postacie sprawiają przynajmniej pozory posiadania jakiejś osobowości. Szybko okazuje się jednak, że członkowie naszego oddziału nie są zbyt dobrze napisani, działają niekonsekwentnie, a w relacjach między sobą przypominają raczej kapryśnych przedszkolaków, a nie poważnych żołnierzy. Do tego DICE dało się naciągnąć na zupełnie niezrozumiały trend wrzucania różnych zakończeń poprzedzonych głupimi wyborami. Jest to bezcelowe i zrealizowane tak kiepsko, że nawet aspekt manipulowania emocjami nie do końca DICE wyszedł. Battlefield 4 robi tryb dla jednego gracza lepiej niż "trójka", ale dalej pozostaje dużym rozczarowaniem.

Ale jednak się świeci
O wszystkim, co źle zrobiono w trybie fabularnym, zapomniałem już jednak podczas pierwszego meczu w sieci, kiedy zostałem rzucony na mapę Hainan Resort w trybie podboju wraz z 63 innymi graczami. Już chwilę po rozpoczęciu rozgrywki płynąłem łodzią wraz z dwoma członkami drużyny w kierunku jednej z flag omijając ogień ze śmigłowca szturmowego. Nad głową jęczały odrzutowce, a przywrócony do serii po latach Commander atakami rakietowymi. Gracz jest w takim wojennym kotle w pełni zaangażowany. Liczy się tylko nasza broń, towarzysze w boju i cel. Żaden inny shooter nie upaja akcją tak bardzo jak Battlefield.

Battlefield 4 doskonale trafia z balansem, jeśli chodzi o ewolucję serii. Wprowadza wystarczająco dużo usprawnień i nowych mechanizmów, dzięki czemu gra sprawia wrażenie w miarę świeżego doświadczenia. Z drugiej strony, nie zmienia zasadniczo formuły rozgrywki, więc weterani serii nie poczują się zignorowani i porzuceni. Moją ulubioną nowością w grze jest unicestwienie. W tym trybie rozgrywki, obie drużyny mają za zadanie zniszczyć cele przeciwników przy pomocy bomby umieszczonej w losowym miejscu na mapie. Tryb ten łączy dwie największe siły Battlefielda 4. Dzięki nastawieniu na wykonanie celu, unicestwienie wykorzystuje taktyczny aspekt serii oraz zachęca do współpracy. Jednocześnie skupienie akcji wokół jednej bomby, nadaje starciom niezwykłej szybkości i dynamiki. Unicestwienie pasuje zatem do serii idealnie.

Inną rzucającą się w oczy zmianą jest delikatna modyfikacja zasad, na których oparte są drużyny. W każdej z nich może teraz być pięciu graczy, a nie czterech, tak jak to było do tej pory. Ważniejsze są jednak ulepszenia polowe, które zastępują specjalizacje z "trójki". Każda z klas może przy dostosywywaniu wyposażenia wybrać jeden z pakietów ulepszeń. W trakcie gry, wykonujemy tradycyjnie kolejne akcje w zakresie swojej drużyny, takie jak naprawy, leczenie, reanimacje czy asysty. Napełniamy w ten sposób pasek ulepszeń polowych, uzyskując z tego korzyści pomagające w dalszej walce. Nie jest to co prawda rewolucja, ale takie wynagradzanie za współpracę skutecznie do niej zachęca.


Redaktor
CD-Action
Wpisów1102

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze