O tym, że dobre mobilki faktycznie istnieją #2
Nowy przegląd gier mobilnych, czyli prezent dla wynudzonych pasażerów tramwajów i autobusów. Tym razem przeczytacie o trzech tytułach z ostatnich dwóch tygodni - miłej alternatywie dla Faster Than Light, brawlerze w mordowanie zwierząt i zabijaczu czasu, którego odpalonego mam nawet w tej chwili - i dwóch starszych, ale równie świetnych produkcjach.
Star Command
Faster Than Light to świetna gra, ale czegoś mi w niej brakowało. Oparta jest tylko i wyłącznie na mechanice - z każdym podejściem rozumie się ją lepiej, dociera się nieco dalej, z mniejszym wysiłkiem niszczy statki i wykonuje zadania. W FTL-u ani razu, nawet przez chwilę nie czułem się jednak niczym kapitan - ktoś odpowiedzialny za statek, załogę, ktoś podejmujący decyzje i ponoszący ich konsekwencje.
Właśnie tę lukę wypełnia Star Command - growy odpowiednik Star Treka, na którego fani czekali od przeszło dwóch lat. Jest w nim wszystko, czego od „symulatora kapitana statku kosmicznego“ można oczekiwać: rozbudowa statku, zżycie z załogą, ciekawie zrealizowane zadania i eksploracja wszechświata, a nawet fabuła na poziomie - pełna dylematów moralnych i zwrotów akcji.
Choć Star Command mimo wszystko pozostaje skromną grą mobilną - nie spędzimy przy niej setek godzin, tylko, prawdopodobnie, mniej niż dziesięć - jest naprawdę przyjemną przerwą między większymi tytułami. Ma swój charakter, potrafi zapaść w pamięć i wywołać emocje, czyli zrobić coś, co na komórkach i tabletach zdarza się w jednej na tysiąc gier.