125
18.08.2013, 09:55Lektura na 4 minuty

[Akcje i reakcje] tl;dr

"Too long, didn't read" czyli "za długie, nie czytałem"... fraza, która - w zależności od nastroju - wprawia mnie w przygnębienie albo białą gorączkę.


Smuggler

 


Tutaj jest dobry moment i idealne miejsce, bym podzielił się z Wami swoim przemyśleniem na temat ludzi piszących pod tekstami dłuższymi niż nagłówek gazety „za długie, nie przeczytałem”. Nie mam pojęcia, co chcą w ten sposób osiągnąć. Osobiście uważam to za przejaw braku mózgu, ponieważ czego innego przejawem może być publiczne chwalenie się swoim, tak poważnym ograniczeniem? Jest tożsame z zachowaniem osoby, która podczas spotkania towarzyskiego kompletnie nie wiedząc co powiedzieć, a jednak pragnąc zaznaczyć swoją obecność, podnosi rękę, wstaje, oznajmia „zes*ałem się w gacie”, po czym siada. Dość żenujące? Nie dla nich. Te wpisy są ponurym przejawem promocji głupoty i zdurnienia młodzieży i nie bardzo mam pomysł jak z tym walczyć. [i10]


Nie, to powyżej nie są moje słowa. To cytat z pewnego bloga ale podpisuję się pod nim wszystkimi moimi członkami. :) Przyznam, że mi też opadają ręce, gdy widzę jak w dobrym tonie jest obecnie nie czytać wiele (i jeszcze się tym chwalić!), a już książek w szczególności. Bo za długie, za nudne, za drogie. Za drogie?


Książka to element kultury i jeżeli za trzydzieści pięć zeta dostajesz rozrywkę na parę(naście) dobrych godzin, to się mówi dziękuje, a nie zaraz z ryjem. Dwadzieścia pięć, albo nawet trzydzieści zeta kosztuje bilet do kina i to dla jednej osoby, nie pożyczysz potem biletu lasce, by i ona obejrzała. Za półtoragodzinny koncert rockowej kapeli, gdzie ze swojego sektora na stadionowym zadupiu - a tam trafisz, boś sknera - zobaczysz albo duży telewizor, albo podskakujące miniaturki, zapłacisz ze sto pięćdziesiąt, dwieście zyli. [Jakub Ćwiek]


Niektórzy bronią się, że wprawdzie nie czytają książek, ale "dużo czytają w internecie". Tja, tyle że to zwykle jakieś krótkie newsy czy recenzje na 2 KB. To jakby powiedzieć, że "codziennie przebiegam 100 metrów, więc w ciągu roku to praktycznie jakbym przebiegł maraton". Nie, moi drodzy. To tak nie działa. Czytanie książki to nie to samo, co "przeskanowanie" wzrokiem 10-20 newsów dziennie. Długie teksty uczą koncentracji, zmuszają do pamiętania tego, co wydarzyło się wcześniej i łączenia rozmaitych wydarzeń w związki przyczynowo-skutkowe. Czytanie książek zmusza umysł do pracy. Sam musisz wyobrazić sobie jak np. wygląda wiedźmin Geralt (dla mnie zawsze miał twarz Rutgera Hauera, z włosami założonymi "za uszy" i przytrzymanymi zrolowaną w opaskę chustą a la Japończycy albo rzemykiem, do tego nosił czarną ćwiekowaną kurtkę do bioder, bez żadnych ozdób), Legolas, czy choćby Harry Potter. Sam budujesz w wyobraźni opisane krainy. A nie, że teraz nikt już sobie nie wyobraża Gandalfa inaczej niż twarzą Iana McKellena. Bo i po co się męczyć, skoro pod nos podają gotowy wzorzec? No właśnie – tu jest klucz: „po co się męczyć”... A każdy sportowiec wam powie, że nie poddawany regularnym ćwiczeniom mięsień flaczeje i jego wydolność spada. Dlaczego tak wielu z was nie chce ćwiczyć swych umysłów?


Mój umysł jest moją bronią. Umysł potrzebuje książek, tak jak miecz potrzebuje osełki, aby zachować swoją ostrość. [George R.R. Martin]


Nie, nie będę długo się rozwodził na ten temat - dam szansę wszystkim wyznającym filozofię "tl;dr" na dobrnięcie do końca tego tekstu. Mam jednak wrażenie, że już niedługo społeczeństwo będzie niczym średniowieczne - tylko nieliczni będą potrafili czytać - coś więcej niż krótkie, proste nagłówki. A już umiejętność "czytania ze zrozumieniem" będzie uznawana za elitarną. Albo wprost przeciwnie godną pogardy - bo czytają tylko jakieś geeki, wymoczki, kujony i inne geje (*). 

Mam nadzieję, że tego nie dożyję.


Ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych, co czytają książki i tych, co słuchają czytających.


Ale żeby nie było, że mitologizuję sam fakt czytania książek...


Poziom twej inteligencji to nie liczba przeczytanych książek, a liczba zrozumianych.


(*) A oto wypowiedź (żeby nie było - pochwalna) w blogu Ghosta.


Ilość książek przeczytanych przez Ciebie psychiatra określiłby konkretną jednostką chorobową. Ja psychologiem ani psychiatrą nie jestem ale wiem z czego wynika fakt, że tak dużo czytasz.


Jak myślicie, ile książek miesięcznie przeczytał Ghost? 10? 20? Otóż - 2. Co czyni go pewnie lepszym niż 90% współczesnego społeczeństwa, ale sam Ghost wzdycha, że gdy miał więcej czasu, to czytał 10-12 książek na miesiąc. I wtedy zrozumiałbym podziw komentującego...

Aha - komentarz „za długie, nie czytałem” nie jest odkrywczy. To tak, żeby Mistrzom Riposty troszkę utrudnić życie. :P


Redaktor
Smuggler

Byt teoretycznie wirtualny. Fan whisky (acz od lat więcej kupuje, niż konsumuje), maniak kotów, psychofan Mass Effecta, miłośnik dobrego jedzenia, fotograf amator z ambicjami. Lubi stare, klasyczne s.f., nie cierpi ludzkiej głupoty i hipokryzji, uwielbia sarkazm i „suchary”. Fan astronomii, a szczególnie ośmiu gwiazd.

Profil
Wpisów253

Obserwujących52

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze