28
13.06.2013, 09:40Lektura na 3 minuty

E3 2013: Lords of the Fallen ? CI Games trafia do growej ekstraklasy (minizapowiedź cdaction.pl)

To nie jest „polskie Dark Souls”. To potężne uderzenie w Dark Souls – szybkie, potencjalnie zabójcze, ale czy skuteczne? Ekipa pod wodzą Tomka Gopa (jeden z głównych twórców drugiego Wiedźmina) ma duże szanse, żeby wygrać z najlepszymi.


Maciej „MQc” Kuc

Skojarzenia z Dark Souls są nieuchronne, sam Tomek zaś nie ukrywa fascynacji tą grą. Jeśli ktoś chciałby potraktować Lords of the Fallen jak slashera, długość jego życia wyniesie pewnie tyle, ile trzeba czasu na dobiegnięcie do pierwszego wroga. Bo trzeba wiedzieć, że ci występują najczęściej w pojedynkę – a to wystarczy, by było niebezpiecznie. Gdy zaś trzeba naraz atakować dwóch (którzy siebie nawzajem nie ranią), najlepszą metodą jest szybka ucieczka.

Fabuła
Zacznijmy jednak od początku. Dawno, dawno temu toczyła się wielka wojna między ludźmi a bogiem. Zwycięstwo nie przyszło łatwo, ale złe bóstwo zostało zgładzone, a na świecie zapanowała przyjaźń… No dobra, trochę nadinterpretuję – wiadomo, po dłuższym czasie ludzie zaczęli zapominać, aż nagle zaczęło się coś dziać. Już to słyszeliśmy wielokrotnie. Nie historia jest tu jednak najistotniejsza, czego zresztą nikt nie ukrywa.

To, co się liczy, to walka. Okraszona solidną dawką taktyki, wzbogacona specjalnymi atakami – jak mówi sam Gop: to trochę jakby pomieszanie Dark Souls z Tekkenem i Borderlands. Najbardziej usatysfakcjonowani powinni być fani tej pierwszej. Do wyboru są trzy klasy postaci (nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby równocześnie rozwijać swojego bohatera w każdym kierunku po trochu): uniwersalny wojownik, silny kleryk i zwinny łotr. Oprócz standardowych ataków i uników dostępne są także uderzenia wyczerpujące energię pozyskiwaną przez korzystanie z właściwej konkretnej klasie broni. Do tego dochodzą specjalne skille – np. wojownik ma tryb furii, a łotr potrafi na chwilę stać się niewidzialny.

Spore możliwości bohatera nie oznaczają jednak, że jest łatwo. Zginąć można od jednego ciosu, a wrogowie nie wybaczają błędów. Zwłaszcza ci najwięksi (tytułowi lordowie) – już samo ich pojawienie się w lokacji powoduje podmuch tak silny, że bohater zostaje rzucony na ścianę. Walka z nimi to jednak dość typowy i schematyczny boss fight – trzeba się nauczyć wzorca, a następnie skutecznie wykorzystywać słabe punkty. Przy czym znów: choć można w trakcie walki napić się napoju energetycznego, to większy błąd od razu oznacza powrót do sejwa – nie ma tu żadnych checkpointów w trakcie walki.

Sejwy zaś wykonuje się ręcznie, i to tylko przy specjalnych szparach w ziemi. Jak to będzie wyglądało w finalnej wersji – Tomek Gop jeszcze nie mówił, ale ja, łatwo irytujący się gracz, mam jednak nadzieję, że będzie pod tym względem mniej hardkorowo niż w Dark Souls – przechodzenie tego samego długachnego fragmentu po kilkadziesiąt razy to nie do końca to, co uznaję za dobrą rozrywkę.

Całościowo na grę patrzę jednak z ogromnymi nadziejami. To pierwszy tytuł CI Games, który naprawdę ma szansę pozamiatać konkurencję i sprawić, że nazwę tej firmy śmiało będziemy stawiali między światową czołówką tworzącą AAA.

Aha – byłbym zapomniał. Gra wygląda obłędnie. To faktyczny next-gen pełną gębą.

 

Tekst powstał na Asus VivoTab


Redaktor
Maciej „MQc” Kuc

Z CDA związany jestem od czasów, gdy posiadanie napędu CD dawało +5 do szacunku na podwórku. Do 2016 roku byłem naczelnym, dziś gram i piszę już tylko dla przyjemności.

Wpisów133

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze