15
26.03.2013, 14:41Lektura na 5 minut

Warface ? już graliśmy

Darmowy shooter na CryEnginie 3 i to od Cryteka? Najnowszy Crysis kosztuje jakieś 120 złotych, więc na pierwszy rzut oka wydaje się to zbyt piękne, by było prawdziwe. A jednak taki właśnie jest Warface.


Aleksander „Allor” Olszewski

Ta gra to debiut firmy w temacie free-to-play, a pierwotnie za projekt odpowiadał oddział kijowski. Obecnie pomocą służą mu także studia z Seulu oraz Frankfurtu i właśnie w tym ostatnim mieście zorganizowano pokaz bety europejskiej wersji, na którym byłem i dziennikarskich noobów w multi łoiłem.

Gra w przeglądarce

Warface jest pierwszą produkcją korzystającą z nowego serwisu online’owego o wdzięcznej nazwie Gface*. To w skrócie strona WWW oraz wtyczka umożliwiająca uruchamianie gier na CryEnginie bezpośrednio w okienku przeglądarki – na razie tylko Firefoksa lub Chrome’a, ale w przyszłości lista powinna się wydłużyć.

Nie będę ukrywał, że mając w pamięci początkowe problemy Battlefielda 3, podszedłem do tego rozwiązania jak do jeża. Na szczęście tutaj działało ono niemal perfekcyjnie. Wprawdzie w ciągu paru godzin Warface ze dwa razy nie chciał się włączyć w trybie pełnoekranowym, ale wystarczył restart. Według twórców kłopot występował jedynie w najnowszym wewnętrznym buildzie przygotowanym specjalnie dla dziennikarzy (główna różnica w porównaniu z rozpoczętą w połowie stycznia zamkniętą betą to odblokowane gadżety oraz masa kasy do wydania). Cóż, prawa Murphy’ego w całej okazałości.

Pierwszym trybem, jaki mogliśmy sprawdzić, był co-op dla maksymalnie pięciu osób. Co ciekawe, na upartego da się go robić solo, lecz to raczej bez sensu, bo po śmierci wszystkich graczy pojawia się game over i trzeba zaczynać od początku – w takiej sytuacji nie ma więc miejsca na żaden błąd. Z drugiej strony wystarczy, by choć jedna postać dotarła do kolejnego punktu kontrol­nego, a martwi znów dołączają do akcji.

Czterech do rozwałki

To rzecz jasna niejedyna opcja. Wśród czterech dostępnych klas jest walczący shotgunami medyk, który potrafi przywrócić zdrowie (przez dotyk, nie ma tu rzucania apteczek na ziemię) oraz wskrzesić towarzysza w ciągu kilkunastu sekund od śmierci. Przy pomocy specjalnych monet można się wprawdzie od odejścia do krainy wiecznych headshotów wywinąć samemu, ale wymaga to już użycia prawdziwej gotówki.

Druga specjalizacja to strzelec walczący zwykłymi lub ciężkimi karabinami. Ma on plecak z niekończącą się amunicją, którą może dzielić się z innymi (pod warunkiem, że są w zasięgu ręki, nie ma rzucania skrzynek) albo przełożyć do własnych ładownic. Trzeci jest biegający z pistoletem maszynowym saper (engineer) lubiący materiały wybuchowe (szybciej je uzbraja i rozbraja) oraz miny claymore. Naprawia także kamizelki kuloodporne. I mimo że zdrowie oraz pancerze z czasem same się odnawiają – niezależnie od tego, czy ruszasz się, czy chowasz – trwa to tak długo, że znający się na rzeczy medycy i saperzy są ogromnym plusem. Podobnie zresztą jak żołnierze, choć pociski uzupełniają się automatycznie po osiągnięciu kolejnego punktu kontrolnego. Ostatnia specjalizacja to snajper.
Mimo że klasę wybiera się przed rozpoczęciem rozgrywki lub przy respawnie, broń można zmienić jedynie przed misją. W dowolnym momencie da się za to zamontować dodatki w rodzaju celownika, granatnika czy tłumika. O ile już je odblokowałeś, bo na początku wybór jest żaden – ale to standard w sieciowych FPS-ach, nie tylko tych free-to-play.

Dla każdego

Na pierwszy rzut oka walka niczym się nie wyróżnia, może poza czerwonym iksem, który pojawia się po trafieniu przeciwnika. Wielkość znaku pozwala szacować obrażenia zadane wrogom (w efekcie X bywa czasem monstrualnie duże), co na początku jest nieco dziwne, ale sprawdza się w praktyce. Za pierwszym razem niezbyt dobre wrażenie robią też ciasne, mocno konsolowe mapy. Dobrze współgrają jednak z wysokim tempem rozgrywki, a Crytek zapewnia, że rozmiary wynikają jedynie z chęci obniżenia wymagań sprzętowych i nic nie stoi na przeszkodzie, by w przyszłości udostępnić znacznie większe areny.

Podobnie ma się sprawa z wyglądem. Postacie są niczego sobie, tak samo zresztą jak animacje, ale brak zaawansowanych efektów sprawia, że do Crysisa Warface’owi daleko. Sprawia on wrażenie, jakby tworzono go z myślą o obecnej generacji konsol, a nie highendowych pecetach. To jednak nie kwestia multiplatformowości, a chęci dostosowania wymagań do jak najszerszej publiczności, także tej z notebookami – tyle że okazało się, iż odbiorcy mają lepszy sprzęt, niż zakładano. Tłumaczy to, dlaczego zamknięta beta po ostatnich uaktualnieniach prezentuje się nieco lepiej niż wersja pokazana we Frankfurcie. Ba, ostatecznie limit graczy zwiększono do 16, choć jeszcze do niedawna maksimum było o połowę mniejsze.

Darmo i dobrze

Warface już teraz jest bardzo sensownym shooterem z wystarczającym zestawem klas, trybów, map, broni i gadżetów, by przyciągnąć na dłuższe godziny. Tak naprawdę nie powinno to nikogo dziwić, skoro w Rosji cieszy się popularnością od kilku miesięcy, zaś różnica między wersją tamtejszą a naszą (przygotowaną na rynek UE i USA) sprowadza się do Gface’a, którego wschodni gracze nie mają.
Oznacza to jedno – jeśli lubisz szybką, a do tego darmową rozgrywkę, warto na premierę czekać. W dodatku niekoniecznie z założonymi rękoma, bo rejestracja na beta-testy jest cały czas aktywna i grzechem byłoby z tego nie skorzystać.

Cieszy:

  • dobrze zrobiona integracja z przeglądarką
  • niezły wygląd i rozsądne
  • wymagania sprzętowe
  • spore możliwości personalizacji ekwipunku
  • fajny co-op...
  •  

    Niepokoi:

  • ...poza walką z bossami
  • niemal wszystko trzeba najpierw odblokować
  • niewiadomą pozostaje tempo rozwoju na darmowym koncie
  •  ---

    Gface – W założeniu ma to być nie tyle alternatywa dla Steama, co bazujący na przeglądarce internetowej ekosystem nastawiony na spędzanie czasu ze znajomymi. Gry to tylko element – najciekawszy, ale nie jedyny. Póki co testowany jest tylko ten, zaś pozostałe 90% (tak odgrażają się szefowie Cryteka) funkcjonalności pozostaje tajne. Trudno więc określić, czy w przyszłości będzie to coś więcej niż ciekawostka, bo niezależnie od tego, jak dobry jest Crysis, jego twórcy do zbyt dużych graczy na rynku nie należą, co podboju serc odbiorców nie ułatwi.


    Redaktor
    Aleksander „Allor” Olszewski
    Wpisów723

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze