34
4.01.2012, 15:37Lektura na 5 minut

Z Ghostem przez galaktykę ? cz. 3

Taris. Zniszczona planeta ze śladami dawnej chwały galaktycznej republiki. Co zagnało tam młodego Jedi? Kogo tam spotkał i jakie przygody na niego czekały? Dowiecie się z następnej części opowieści wujka Ghosta.


Tomasz „Ghost” Matusik

UWAGA! Poniższy tekst zawiera spoilery. Co prawda postaram się nie zdradzić za dużo, ale zawsze coś tam się jednak z fabuły wyda. Specjalnie zaznaczam fragment gdzie jest duże nagromadzenie spoilerów odnośnie fabuły.

Wygląd Taris spodobał mi się. Może nie wzbudził jakiegoś ogromnego zachwytu, ale z przyjemnością podziwiałem widoczki. Widać, że swego czasu była to potężna planeta-miasto, która przeżyła wielki kataklizm. Ślady dawnej świetności widoczne są wszędzie. Przeplatają się z roślinnością odbierającą swoje tereny, wrakami  ogromnych statków oraz ruinami, niegdyś majestatycznych, budowli. Widać, że było to kiedyś miejsce chwały i jeden z centralnych punktów Republiki.

Obecnie jest opanowana przez drapieżne stworzenia, piratów i szabrowników. Toczona przez  groźną plagę zamieniającą wszystkie istoty w ogarnięte agresją stworzenia, stała się niebezpiecznym miejscem. Choć podejmowane są próby przywrócenia jej chwały i dawnego blasku, to ze względu na dużą listę zagrożeń, niesprawne urządzenia oraz pozostałości z czasów dawnej wojny, jest to morderczo niebezpieczne. Co może w tej sytuacji pomóc? Oczywiście Ghost i jego młody Jedi, który nie boi się wyzwań i nie robi problemów, gdy ktoś go nagabuje i wykorzystując dobre serce zwala na niego swoje kłopoty.

A jest ich dosyć dużo, podobnie jak przedstawicieli kosmicznych ras, które tu spotkamy.  Są tu Tagerianie, Twi’lekowie, Durosi, Kel Dorowie, Rodianie, Sullustianie, Zabrakowie oraz przedstawiciele jeszcze kilku innych ras. Bohater głównego wątku fabularnego, Mistrz Tykan, należy do rasy Kaleesh, z której najprawdopodobniej wywodził się generał Grievous.

Podobnie jak na poprzednich planetach walki nie brakuje, choć są też inne misje, jak skanowanie zwierząt, pojazdów czy miejsc na planecie, detonowanie ładunków na bagnach, rozbrajanie potężnych bomb czy przeprowadzenie małego śledztwa w sprawie defraudacji. Nasz bohater nawet w jednej z misji zgadza się zostać królikiem doświadczalnym i na sobie samym sprawdzić skuteczność leku przeciwko groźnej zarazie. Ogólnie zadań jest dosyć sporo i są w miły sposób zróżnicowane.

Podczas robienia misji w pewnym momencie trafiłem na wylot potężnej rury, wychodzącej z ziemi, gdzie przez szparę, ujrzałem w jej wnętrzu dziwny obiekt, oznaczony charakterystycznym trójkątem. Symbol ten wskazywał, że widoczna świecąca kostka oferuje misję. I tu powstał problem, bo choć krążyłem po okolicy, nigdzie nie mogłem znaleźć wejścia. Sięgnąłem więc do zasobów internetu i dowiedziałem się, że to co zobaczyłem to datacron. Jak się okazało, praktycznie na każdej planecie jest ich kilka. Na planetach początkowych można znaleźć po 3 sztuki, a na dalszych po 5. Ich dotknięcie powoduje poprawienie statystyk postaci, dają dodatkowe informacje do Codexu oraz trochę doświaczenia (co najmniej kilkaset punktów). Kilka pozwala na uzyskanie kolorowych przedmiotów (skorup?), które po złożeniu w odpowiedniej kombinacji w Świątyni Jedi, utworzą dosyć przydatny artefakt, nieźle poprawiający atrybuty postaci. Po uzyskaniu tej informacji postanowiłem pozbierać te datacrony. Odwiedziłem Tythona, potem Ord Mantell, następnie Coruscant i powróciłem na Taris.

Przyznam, że zabawa w poszukiwanie datacronów wciągnęła mnie. Bo po pierwsze, część kostek poukrywana jest w dosyć przemyślny sposób i czasem trzeba nieźle pokombinować jak się do nich dostać, a po drugie, pozwala ona odsapnąć od standardowej rozgrywki i zabawić się w SW:TORa w sposób bardziej zręcznościowy. Bo o ile do niektórych kostek da się dotrzeć stosunkowo łatwo, to dojście do niektórych wymaga całkiem sporej dawki skakania, a także chodzenia po gzymsach czy rurach, często na dosyć sporych wysokościach. A zdobycie jednego z datacronów na Taris, wymaga wręcz udziału dwóch osób!

Jak ktoś ma ochotę na tego typu zabawę to na stronie: http://www.swtor-spy.com/datacrons/ znajdzie dosyć dobrze opisane sposoby odszukania i dojścia do kostek na poszczególnych planetach, a z kolei na stronie: http://swtor.wikia.com/wiki/Datacron znajdzie wskazówki jaki relikt uzyska ze złożenia poszczególnych kolorowych kawałków.

Teraz będzie trochę spoilerów, oznaczę je pochyłą czcionką, jeśli ktoś nie chce popsuć sobie fabuły niech odpuści sobie ten fragment.
Wracając do Taris. Na planecie rozpocząłem poszukiwania Mistrza Jedi Tykana, z którym Rada Jedi straciła kontakt. Jak się okazało wyruszył on na wyprawę badawczą w głąb planety. W jej trakcie spowodował katastrofę statku i śmierć wielu niewinnych istot. Przeszukując planetę nasyłał też groźne stworzenia na żołnierzy i obywateli Republiki, a ostatecznie wciągając w niebezpieczną grę swoją padawankę, opanował super reaktor i postanowił oczyścić planetę z ciemności poprzez jego wysadzenie. Ogólnie jego zachowanie dosyć mocno odbiegało od wzorca dobrego i sprawiedliwego Jedi. Z rozmów z nim dowiedziałem się, że jego poczynaniami kierował Lord Vivicar. Tak oto poznałem imię Sitha, który był odpowiedzialny za plagę wśród znamienitych Rycerzy Jedi. W walce udało mi się pokonać Tykana, a następnie korzystając z poznanej umiejętności, uwolniłem jego umysł z mrocznej obecności.
Koniec spoilerów głównego wątku.

Planeta Taris zaskoczyła mnie jeszcze pod koniec. A mianowicie kiedy myślałem, że załatwiłem tu już wszystkie sprawy i skierowałem się do portu kosmicznego, spotkałem tam panią gubernator. Ona w rozmowie, oprócz podziękowań zaproponowała wykonanie jeszcze jednej przysługi, która jak się okazało odblokowała jeszcze cały łańcuszek misji.

W międzyczasie bawiłem się codziennie w zaliczanie bitew kosmicznych. I o ile po pewnym czasie one same nie dawały już prawie żadnych punktów doświadczenia, to na szczęście misje dzienne pobierane z terminala na statku, pozwalały mi się w pół godzinki wzbogacić o kilka tysięcy XPeków. Traktowałem te misje jako miły początek dnia i pewną odskocznię od standardowych questów na planecie.

Generalnie zbieranie datacronów, bitwy kosmiczne i przygody na planecie spowodowały, że opuszczałem Taris mając postać na 25 poziomie. Osiągnięcie tego pozwoliło mi nauczyć się dosyć kosztownego pilotażu małych speederów i wykorzystać w końcu STAPa, kurzącego się już w banku, do znaczącego przyspieszenia podróży na planetach.

Następne swe kroki skierowałem na Nar Shaddaa.

A wy też bawicie się w zbieranie datacronów? Pewnie kroczycie jasną lub ciemną ścieżką Mocy, czy też zdarza się wam z niej zbaczać? Dorobiliście się już własnego mounta?


Redaktor
Tomasz „Ghost” Matusik

Z redakcją byłem związany przez ponad 20 lat. Nie pisałem zbyt dużo, ale w inny sposób się udzielałem. Zajmowałem się forum, reklamacjami, sklepem, konkursami, infrastrukturą IT w redakcji, opieką nad praktykantami, nadzorowaniem tworzenia nowych serwisów i ogarnianiem całej masę innych spraw. Teraz mam inne zajęcie. Coś tam pewnie jeszcze będę się udzielał, ale zdecydowanie rzadziej niż kiedyś.

Profil
Wpisów792

Obserwujących3

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze