13
16.02.2011, 09:01Lektura na 9 minut

Bloodline Champions - recenzja

Spośród tysięcy tytułów na rynku ledwie garstka tych przeznaczonych wyłącznie do rozgrywki wieloosobowej odniosła dotychczas prawdziwy sukces. Bloodline Champions w teorii ma jednak wszystko to, co jest potrzebne, by zawojować rynek. Jak będzie w praktyce - sprawdza enki.


CD-Action

Bloodline Champions
Wersja testowana: PC, j. angielski
Twórcy: Stunlock/Funcom
Cena: F2P (dystrybucja cyfrowa)  

Darmowa produkcja debiutującego szwedzkiego studia Stunlock należy do coraz popularniejszego, ale wciąż nienazwanego gatunku gier „arenowych” (choć ukute przez twórcę Defence of the Ancients, Steve’a Feaka, określenie Multiplayer Online Battle Arena wydaje się najlepszym kandydatem). W odróżnieniu od DotA, League of Legends czy Heroes of Newerth, w których mecze trwają od kilkunastu do kilkudziesięciu minut, Bloodline Champions stawia na krótkie starcia, w których liczą się wyłącznie umiejętności manualne graczy i zastosowana strategia, a nie odpowiedni „build” bohatera.

Quake wiecznie żywy

W Bloodline Champions poszczególne mecze trwają ledwie kilka minut, w trakcie których drużyny w kilku rundach piorą się nawzajem po pyskach, by zwykle po trzeciej wygranej/przegranej powrócić z tarczą/na tarczy do głównego menu. Pod względem „ideologicznym” grze Szwedów blisko więc do FPS-ów starej daty, takich jak Quake, gdzie o sukcesie nie decydowała liczba odblokowanych pukawek, killstreaków czy nawet wirtualnej waluty zarobionej w poprzednich rundach (vide Counter-Strike). Przystępując do meczu każdy więc, niezależnie od spędzonego już w Bloodlines czasu i wydanych prawdziwych pieniędzy, ma teoretycznie równe szanse.

Drużynowe starcia (od 2v2 do 5v5) odbywają się w trzech trybach. Spośród dwunastu dostępnych map osiem przeznaczonych jest do deathmatchowego trybu Arena, dwie do Capture the Artifact (w którym można m.in. rzucać ukradzionym z bazy przeciwnika artefaktem w kierunku sojusznika) i dwie do Conquest, polegającego na obronie punktów kontrolnych. Lokacje są stosunkowo niewielkie, ale obfitują w przeszkody terenowe oraz nierówności, dzięki czemu można wykorzystać mechanikę mgły wojny kryjącej wszystko, czego nie widzi nasza postać. Aby utrzymać dynamikę starć i przeciwdziałać przeciągającym się gonitwom za pojedynczymi graczami, czas każdej rundy ograniczony jest do dwóch minut, po których całą arenę, poczynając od jej krawędzi, zaczyna pokrywać zabójcza mgła.

Osiem palców u dłoni

Akcję obserwujemy z góry, kierując bohaterem w stylu przywodzącym na myśl gry FPS. Domyślnie więc za ruch odpowiadają klawisze WSAD, natomiast za umiejętności specjalne – przyciski myszy oraz Q, E, R, F, 1, 2 i spacja, w niektórych wypadkach modyfikowane Shiftem. Dodatkowo pod F1 i F2 dostępne są amulety: leczący oraz wskrzeszający poległych kompanów. Celujemy kursorem, do którego da się „przypiąć” kamerę, dzięki czemu możemy błyskawicznie rozglądać się po okolicy i cały czas mieć swój cel w centrum uwagi.

Jak więc łatwo policzyć, każdy z bohaterów (czy jak nazywają ich twórcy: bloodlines) dysponuje aż dziewięcioma umiejętnościami, z których siedem jest gotowych do użytku już od początku starcia. Aby móc skorzystać z najsilniejszego „ultimate’a”, należy wcześniej wypełnić całkowicie pasek energii poprzez trafianie we wrogów (lub w sojuszników, jeżeli mówimy o postaciach leczących) pozostałymi umiejętnościami. A jest to o tyle niełatwe, że absolutnie każda z nich jest tzw. „skillshotem”.

„Kill with skill” po szwedzku

Cała zabawa w Bloodline Champions opiera się na tym, jak sprawnie gracz radzi sobie z klawiaturą i myszą, zmniejszając wpływ szczęścia na wynik starcia. Każdy atak, który trafi we wroga, zada mu określoną ilość obrażeń, obliczoną z uwzględnieniem wszystkich pozytywnych i negatywnych stanów obu postaci lub ewentualnie odległości od centrum eksplozji przy okazji niektórych czarów obszarowych. Bez szansy na unik czy trafienie krytyczne. Jeżeli stałeś tam, gdzie nie powinieneś, zostaniesz ukarany. Jeżeli dobrze przewidziałeś ruch przeciwnika i posłałeś mu pocisk prosto w czoło – gratulacje. Proste i sprawiedliwe, a satysfakcja z „kiling blow”, czyli ciosu kończącego żywot wrogiego nieszczęśnika, jest tym większa.

Naturalnie ogarnięcie w stopniu zadowalającym umiejętności dwudziestu dostępnych bohaterów to zadanie cokolwiek przytłaczające, niemniej gra wprowadza garść ułatwień dla początkujących. Przede wszystkim bloodlines podzieleni są na cztery klasy w zależności od spełnianej roli: tanks, melee, ranged i healer. Nie oznacza to jednak, że drużyna złożona np. z trzech postaci leczących nie będzie potrafiła zrobić nikomu poważnej krzywdy.

Każdy bloodline pod lewym przyciskiem myszy ma bowiem zapisany całkiem silny atak podstawowy (wręcz lub dystansowy), który często zresztą bywa główną bronią wykorzystywaną, by tłuc zapędzonego w róg przeciwnika. Pod spacją kryje się zaś „przycisk ucieczki”, pozwalający szybko przemieścić się w inny obszar mapy. Różnice pomiędzy poszczególnymi bohaterami polegają tu na sposobie owego „przemieszczenia się”. Podczas gdy ciężki i wytrzymały Glutton wykonuje szarżę, na której końcu ogłusza wroga, z którym się zderzy, służący wsparciem drużynie Astronomer zamienia się w dwie kule, które lecąc po łuku, zadają obrażenia oponentom i leczą „swoich”.

Ogłuszanie, oślepianie, rozdzielanie, spowalnianie, leczenie, osłanianie, trucie i do zupy plucie to tylko część efektów, które możemy uzyskać, używając odpowiednich umiejętności w odpowiedniej chwili i w odpowiednim miejscu. Bardzo dobrze, że w dogłębnym zaznajomieniu się z każdym bohaterem pomagają dostępna z menu głównego gry (czyli Bloodgate) encyklopedia oraz możliwość gry z botami.

Niejako na deser i zapewne ku uciesze gawiedzi o „orientacji numerycznej” gra prowadzi szczegółowe statystyki. Pod koniec starcia możemy więc dokładnie porównać z innymi swoje wyniki w każdym aspekcie rozgrywki (od obrażeń przez leczenie i punkty za tzw. „crowd control” do łączącego wszystko w całość „combat value”), a w menu głównym podejrzeć uaktualniane na bieżąco dane bohaterów.


Redaktor
CD-Action
Wpisów1103

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze