59
7.07.2010, 20:42Lektura na 9 minut

Recenzja cdaction.pl - APB: All Points Bulletin (PC)

Miały być "dziewiątki" i "dziesiątki", tymczasem świat ocenia APB na "szóstki", a nawet i "piątki". Niestety ów świat ma sporo racji. A piszę to z tym większym żalem, że byłem pierwszym w naszej redakcji, który w tę produkcję uwierzył. I pewnie dlatego tak srodze się na niej zawiodłem. Recenzja cdaction.pl!


Hut

APB: All Points Bulletin
wersja testowana: PC, j. angielski
Wydawca: EA Polska
oficjalna cena: 149,90 zł

Kiepskie oceny wystawiane przez zagraniczne serwisy growe Dave Jones, czyli główny projektant gry, a wcześniej facet, który wymyślił pierwsze GTA, tłumaczy zbyt wysokimi oczekiwaniami graczy. Fakt, moje nadzieje związane z tym tytułem były ogromne, ale uważam, że jak najbardziej uzasadnione. Jones mówi, że do APB przylgnęła łatka „GTA MMO” i że w związku z tym gracze spodziewali się „nie-wiadomo-czego”. Choć i na naszej stronie tak All Points Bulletin nazywaliśmy, to jasne było dla mnie, że to tylko skrót myślowy – śledziłem wszelkie doniesienia na temat tej produkcji i wiedziałem, że jeśli „GTA” to tylko w sensie „gangsterska gra w otwartej metropolii”, a jeśli „MMO” to raczej po prostu „online”. Wcale nie chciałem „GTA” w sensie „gra z wielowątkową fabułą, pełną odniesień do pop-kultury” i nie liczyłem na „MMO”, czyli „złożony systemu rozwoju postaci i zawrót głowy od liczby umiejętności do wyboru”. To miała być stosunkowo prosta gra akcji rozgrywana wyłącznie w sieci, z ciekawym systemem kojarzenia uczestników sesji w rywalizujące ze sobą drużyny – i tym też APB jest. Tyle tylko, że ta „prosta gra akcji” jest zbyt prosta, a na dodatek jej najważniejszy element jest kiepsko wykonany. Czuć w moich słowach rozżalenie zawiedzionego fana? I dobrze – bo ma je być czuć.§

San Paro łelkam tu!

APB to gra nawiązująca tytułem do produkcji sprzed 21 lat, wydanej wówczas na automaty oraz ośmio- i szesnastobitowe komputery (patrz film powyżej). Niewiele ma z nią jednak wspólnego poza policyjno-przestępczą tematyką: akcja nowego All Points Bulletin  rozgrywa się w mieście San Paro, w którym kryminaliści zaczęli panoszyć się tak bardzo, że władze miasta stworzyły specjalne oddziały Enforcerów, strażników porządku, którzy otrzymali licencję na... „łamanie regulaminu”. Nie muszą przejmować się odczytywaniem praw, strzałami ostrzegawczymi i pokazywaniem odznaki – jeśli zdecydują się zaaresztować przestępcę, to dobrze, ale jeśli uznają, że lepiej jest strzelić mu w plecy, nikt nie wytoczy im procesu.

Rozpoczynając grę należy opowiedzieć się po jednej ze stron – to wybór ostateczny dla każdej stworzonej w APB postaci, jeśli więc chcemy skosztować życia po obu stronach barykady musimy po prostu wymyślić sobie przynajmniej dwóch różnych bohaterów (limit dostępnych postaci to osiem). Warto to zrobić z ciekawości, bo pomiędzy bandziorami i szeryfami są pewne różnice, ale też trzeba zaznaczyć, że nie są one wcale fundamentalne – ot, „policjant” może skorzystać z paralizatora i kajdanek, by zaaresztować przestępcę, ten zaś może np. sprzedawać zwinięte z ulicy samochody w „dziuplach”; to tego typu niuanse. To co będę dalej pisał, będę pisał z perspektywy gangstera – enki spędził więcej czasu w skórze „psa”, obiecał, że coś tam na końcu recenzji dopisze. Może na ten temat...

Towarzystwo gotowe na akcję

Po stworzeniu postaci możemy wybrać, czy chcemy przenieść się do dzielnicy „towarzyskiej” (tzw. Social District), gdzie możliwe jest m.in. dalsza modyfikacja bohatera, albo też od razu wybrać się do dystryktu „akcji”, by tam rozpocząć właściwą grę, która, jak się początkowo zdaje, nieograniczoną wolność daje. Tak jednak tylko złudzenie – jako „gangol” mogę zabawić się w a) kradzież samochodów (co jest mało zabawne, choćby z tego względu, że nie wymaga żadnych umiejętności, a choć marek aut jest kilkadziesiąt, to łatwo odnieść wrażenie, że "załatwiono" je ledwie dziesiątką modeli, pokrytych nieco tylko innymi teksturami), b) wykonać misję przekazywaną przez jeden z tzw. kontaktów (czyli NPC-ów, pełniących rolę nieruchomych „skrzynek z zadaniami”), c) dołączyć do grupy innych graczy i zająć się tym, co wskaże mi jej przywódca, lub też d) zacząć łamać prawo (np. strzelając do przechodniów), po to by zwrócić na siebie uwagę policjantów i w ten sposób zapewnić sobie przypływ adrenaliny.

W praktyce wszystkie te aktywności się ze sobą przenikają, i to w taki sposób, że czasem właściwie nie wiadomo, jak zaczęła się aktualna misja. Po prostu na ekranie pojawiają się znaczniki celu, do którego trzeba się udać i coś tam zrobić i nie ma znaczenia, czy to zadanie, które od NPC-a wziął przywódca naszej grupy, czy też reakcja na informację o działaniach grupy stróżów prawa, którzy np. chcą zdobyć jakieś dowody zbrodni zamknięte w bagażniku auta, które w związku z tym trzeba wysadzić.



W tym miejscu warto napisać o systemie kojarzenia graczy w pary, jaki zastosowano w grze. Od strony przestępców wygląda to tak, że łączą się oni w zespoły (lub gra paruje ich automatycznie, gdy tylko wybiorą taką opcję) i razem ruszają wykonywać misje i siać zniszczenie. Gdy zbytnio nabroją i ich działania zostaną dostrzeżone przez stróżów prawa, jeden lub kilku Enforcerów dostaje o tym informacje i może przyjąć lub odrzucić zadanie powstrzymania przestępców. Zdarza się też, że gangsterzy otrzymują informacje o działaniach grupy stróżów prawa i wtedy sytuacja się odwraca - trzeba powstrzymać ich, przed wykonaniem "czynności służbowych". APB dobiera graczy tak, by ich umiejętności były do siebie zbliżone, a obie drużyny stające na przeciw siebie były wyważone - robi to przyglądając się aktywności uczestników rozgrywki, ich stosunek fragów do zgonów, i kilku innym parametrom, z których w magiczny sposób wnioskuje, kto z kim powinien grać. System ten to "serce" APB, które ma zagwarantować dobrą zabawę zarówno hardkorowcom, jak i bardziej niedzielnym graczom, ale szczerze mówiąc trudno jest mi ocenić, jak działa on w praktyce, ponieważ...

Driving & Shooting

...jakość rozgrywki, sukces lub porażka w wykonaniu misji nie zależy od tego, kogo się ma u boku i przeciwko komu się walczy, a od tego, jakie zadanie jest do wykonania i w którym miejscu się startuje. Niektóre misje, które są ekstremalnie proste, np. polegają na chronieniu jakiegoś obiektu przed drużyną przeciwną - a wtedy wystarczy go złapać, wsiąść do auta i odpowiednio szybko pędzić przed siebie przez trzy, cztery czy pięć minut. Inne są praktycznie niewykonalne, bo chodzi w nich o to, by zdobyć wskazany punkt kontrolny, ale ponieważ wrogi zespół był w momencie rozpoczęcia misji bliżej celu, zdążył obsadzić najlepsze miejscówki i praktycznie bez ryzyka „campi”, ściągając ze snajperek wszystkich, którzy się zbliżą.

To jednak przysłowiowe „pół biedy” - prawdziwe nieszczęście polega na tym, że większość aktywności sprowadza się do jazdy samochodem i strzelania (z większym naciskiem na to drugie), a ani model jazdy ani system walki nie są wykonane zbyt dobrze (z większym naciskiem na to drugie). O ile jeszcze pewna ociężałość pojazdów jest do zaakceptowania i można się do niej przyzwyczaić (bo np. w serii GTA też auta zachowują się dość... nieprzewidywalne), to kiepskiej koordynacji ruchów myszki z celownikiem nie są się przeboleć. Są takie shootery, przy których siadasz i czujesz, że wszystko działa, jak należy – a są też takie, w których choćbyś nie wiadomo jak długo grzebał w opcjach, nie ustawisz czułości sterowania tak, by mieć gwarancję, że gdy wyskoczy ci zza rogu przeciwnik, zdążysz wpakować mu kulkę w brzuch. APB należy niestety do tej drugiej grupy.

Gangbook

Gra o „jeżdżeniu-i-strzelaniu”, w której „jeżdżenie-i-strzelanie” wykonane jest źle, nie za bardzo ma się czym ratować. APB próbuje to robić niezwykle rozbudowanym edytorem postaci oraz kreatorem najróżniejszych obiektów ze świata gry (od slipek poprzez malowania/kalkomanie samochodów aż po... melodyjki odgrywane w głośniku zabitego przeciwnika wtedy, gdy go ubijemy), do czego dołożono całkiem sprytny element społecznościowo-aukcyjny, nieźle zintegrowany z resztą gry (stworzone przez siebie rzeczy można sprzedawać innym). „Społecznościówka” zresztą w ogóle sprawdza się w APB genialnie – najlepsze momenty gry, to te, w których pędzimy gdzieś jedną z furą z grupą dopiero co poznanych kompanów-nieznajomych, a dookoła toczą się strzelaniny, pościgi i awantury wszczynane przez niezwiązanych z nami graczy. To pokazuje, że po APB naprawdę można było oczekiwać wiele. Szkoda, że ten potencjał nie został wykorzystany.

Aha – i jest jeszcze kwestia kontrowersyjnego systemu płatności, który każde graczom uiszczać opłaty za kolejne pakiety godzin spędzonych w grze. Szczerze? To żaden problem. Wątpię, bym chciał spędzić w San Paro więcej, niż 50 godzin udostępnianych w pudełku z grą.

Ocena: 3/5

---

Plusy:

  • online'owa rozwałka w San Paro
  • kreator (prawie) wszystkiego
  • Minusy:

  • słaba mechanika strzelania, kiepska jeżdżenia
  • na niektórych konfiguracjach skokowe, spowolnione działanie
  •  

     

    Okiem enkiego:

    Dla mnie najważniejszym elementem gry od samego początku miał być edytor postaci i niezliczone możliwości zmiany wyglądu. I w tej sferze APB absolutnie mnie nie zawiodło - z radością stworzyłem, odziałem i wytatuowałem więc rudowłose dziewczę, jakim zawsze chciałem być ;)

    To rzekłszy, muszę odrobinę zawtórować Hutowi w narzekaniu, ale nie aż tak ogromnie. APB to strzelanka TPP i nie ma co do niej przyczepiać innych łatek. Strzelanka, która oferuje kilka różnych rodzajów misji, łącznie z bujaniem się po mieście we czwórkę jednym autem (fantastyczne wrażenie!), ale i zupełnie nie daje sobie rady w samym aspekcie... strzelania. Gears of War zrobiło to świetnie - strzelanie z biodra w biegu, idąc z przyłożenia, czy biegnąc sprintem do osłony. Tam wszystko odbywało się płynnie i bez problemu. Tu często mam problemy z przejściem z marszu do przycelowania i na odwrót. Każda pozycja rządzi się swoimi prawami i jeszcze sporo frustracji zapewne czeka mnie zanim się do tego przyzwyczaję. Bieganie z bandą ziomków po mieście to super sprawa, tak samo jeżdżenie, malowanie auta, zmiana wyglądu itp. Ale gdy przychodzi do wyciągnięcia podstawowego karabinu i pykania myszą pojedynczymi strzałami w ganiających gangsterów robię się zły. I wracam do LoL-a. Niecierpliwie czekam na kilka solidnych patchów. Potem może naprawdę być świetnie.


    Redaktor
    Hut
    Wpisów4059

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze