Square Enix chce rewolucji. Ich gry obchodzą za mało osób

Square Enix ma problem z przekonaniem szerszej publiki do swoich gier. Olbrzymie Forspoken przyszło, mignęło, i zniknęło, mimo że to nie jest w gruncie rzeczy zła gra. Foamstars próbuje się przebić wejściem do PlayStation Plusa na premierę. A Final Fantasy XVI sprzedaje się znośnie, ale szału nie ma. Firma zapowiedziała też ostatnio przepiękne Visions of Mana. Wyglądało imponująco, acz zostało metaforycznie zjedzone przez ogłoszenie nowego Indiany Jonesa. Korporacja ma dość tego letniego odbioru i zapowiada zmiany.

Jak donosi japoński Bloomberg, Square Enix ma „radykalnie” zmienić swoje podejście do tworzenia gier. Autorem tych słów jest sam szef firmy, Takashi Kiryu, który objął to stanowisko po fanie m.in. wykorzystania NFT. Jego pierwsze działania odznaczały się odwagą i zdecydowaniem; uciął outsourcing, skupił studio na większych grach oraz zwiększeniu ich jakości. Obiecał także, że produkcji ma być mniej. To jednak mu nie starcza.

Teraz, parafrazując jego słowa, Square Enix skupi się na przebudowaniu od podstaw filozofii tworzenia gier oraz wyrugowaniu niepotrzebnych etapów procesu twórczego.

Jak donoszą osoby biorące udział w spotkaniu osobiście, Kiryu miał rzekomo podkreślić wagę szczerej oceny jakości na wczesnym etapie tworzenia. Czyli po ludzku: odrzucania słabych lub mdłych pomysłów tak szybko, jak to możliwe.

Wszystko to po pozbyciu się licznych marek, w tym Thiefa oraz Deus Exa (wciąż w naszym sercu).

Równolegle trwa mała sensacja: Final Fantasy XIV zmierza na Xboksa. Gra obecnie jest w fazie quasi-otwartych testów, po których nastąpi premiera w marcu. Niestety wiele wskazuje na to, że jedną z konsekwencji będzie Game Pass wymagany do rozgrywki. Czyli gracze będą płacić dwa abonamenty naraz, co jest antykonsumenckie. Nadchodzi też nowe rozszerzenie.