7.09.2023, 14:00Lektura na 5 minut

Starfield: 20000 ziemniaków w ładowni i inne ciekawostki z gry

Wracamy z drugą częścią ciekawostek ze Starfielda, które nie są nam potrzebne w życiu, ale są całkiem śmieszne. Miłej lektury.


Krzysztof „Gwint” Jackowski

Starfield bardzo często porównywany jest do magnum opus Bethedy, czyli Skyrima. W grze możemy na przykład bawić się według założeń twórców. Poznajemy fabułę, eksplorujemy świat, jesteśmy wielkim podróżnikiem nieznanego kosmosu. Możemy także olać to wszystko i zrobić z gry karykaturę rodem z Justcause’owych kompilacji wysadzania wszystkiego w powietrze. Zapraszam na drugą część podróży przez zwariowany wszechświat, w którym patos miesza się z groteską i komedią. (Pierwszą część znajdziecie tutaj).

Pamiątki z zapomnianej planety

Zacznę może od spraw przyziemnych. W pewnym momencie fabuły trafiamy na Ziemię, która okazuje się być w świecie gry wyjałowioną pustynią. Niewiele ciekawych rzeczy możemy na planecie znaleźć, ale też nie jest tak, że twórcy całkowicie zapomnieli o naszym niebieskiej kulce.

Po odnalezieniu konkretnych książek rozsianych po wszechświecie odblokujemy specjalne znaczniki, które pozwolą nam wylądować np. w Los Angeles, Nowym Yorku czy Kairze. Dalej będziemy znajdować się na bezkresnej pustyni, ale znajdziemy także zgliszcza po znanych budowlach, jak np. Empire State Building, Piramidy i tak dalej. 

Łuski latają jak sobie chcą

Starfield reklamował się jako gra, która bardzo mocno opiera się na fizyce i nauce. Naturalne więc, że np. obiekty powinny zachowywać się zgodnie z grawitacją. W wielu dziełach popkultury nie jest to takie oczywiste, dlatego miło obserwuje się nawet tak drobne detale. Otóż łuski wypadające z naszej broni będą różnie zachowywały się, zależnie od tego, jak duży poziom nieważkości będzie nas obowiązywać.

Krótka przerwa na toaletę

Starfield postanowił rozwiązać dość ważny spór, który dzieli rodziny od pokoleń. W grze możecie ustawić rolkę papieru toaletowego tak, że listek będzie ustawiony od wewnątrz albo od zewnątrz. To nie wszystko. Muszle klozetowe na pierwszy rzut oka robią wrażenie , jakby były jednym modelem, z którym nie można wejść w interakcje. A to jest duży błąd. Da się je podnieść, ale trzeba się chwilę przy tym napracować. 

I tym akcentem odchodzimy od rzeczy poważnych i przechodzimy do absurdów.

Wielkopolski Międzygwiezdny Transport Pyrek

Najstarsi górale do dziś wspominają czasy, gdy Skyrima nawiedzały ogromne serowe lawiny. Kompilacje związane z serem potrafiły zbierać setki tysięcy wyświetleń na YouTubie i w pewnym sensie mamy tego kontynuację również w Starfieldzie. Co prawda głównym bohaterem nie jest tutaj ser maltretowany na setki różnych sposobów, a ziemniaki.

Gracz o nicku Moozipan postanowił wypełnić swój statek właśnie tym wspaniałym warzywem. Udało mu się zmieścić na pokładzie ponad 20 tysięcy ziemniaków, które po otwarciu drzwi rozsypały się po ziemi. Ciekawą kwestią jest dość realistycznie prezentująca się fizyka obiektów, które w naturalny sposób kolidowały ze śluzą statku.

Okazja czyni złodzieja

Od Skyrima wziął się też popularny rodzaj kradzieży nazywany w półświatku „Kosz na łeb”. Najzwyczajniej w świecie nakładało się delikwentowi jakiś obiekt, aby zasłonić jego oczy. Potem mogliśmy bezkarnie obrabować go z dorobku jego życia. Co prawda w Starfieldzie takiej możliwości już nie ma, ale odkryto nowy sposób, który moim skromnym zdaniem jest jeszcze bardziej absurdalny. Zresztą spójrzcie sami:

Hej, czy my się już wcześniej nie spotkaliśmy?

Ostatnim razem wspomniałem o Ryanie Goslingu, który porzucił życie Kena i postanowił eksplorować nieznane zakamarki kosmosu. Okazuje się, że kreator postaci w Starfieldzie jest na tyle rozbudowany, że bardziej uparci gracze postanowili ucharakteryzować się na inne, znane osobistości. Oto część poszukiwaczy przygód we wszechświecie.

Barrack Obama:

Willem Dafoe:

Todd Howard:

Teraz czekamy na cosplay znanego fana kremówek.

W wolnych chwilach dorabiam, jako lokomotywa

Ten mod sprawił, że zacząłem żałować, że gram w Starfielda na Xboksie. Na samym początku przygody poznajemy sympatycznego robota Vasco, który zawiaduje naszym okrętem kosmicznym. Dzięki jednej z modyfikacji możemy przeobrazić naszego towarzysza w Tomka, sympatyczną lokomotywę z bajki dla dzieci. Wyszło całkiem schludnie.

Vasco as a Thomas

No i to było na tyle. Pora zapakować pyry na pokład i ruszyć w dalszą podróż po bezsensowne ciekawostki. Au revoir!


Czytaj dalej

Redaktor
Krzysztof „Gwint” Jackowski

Beznadziejnie zakochany w Dead Space i BioShocku. W gry wideo gram, odkąd byłem mało rozgarniętym bobasem, i planuję robić to do końca. Wydałem 460 złotych na Diablo IV i do teraz tego żałuję. Jak ktoś chce zagrać w jakiegoś multika na Xboksie, to ja bardzo chętnie.

Profil
Wpisów353

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze