11.02.2024, 22:16Lektura na 4 minuty
Galeria

IEM Katowice 2024: Team Spirit zwycięża. Wbrew wszystkim

FaZe Clan na deskach. Tytuł MVP zgarnia donk. Publika rozczarowana. To najdziwniejszy finał, na jakim byłem.


Grzegorz „Krigor” Karaś

Mam wrażenie, że większość gromadzących się od piątku w katowickim Spodku fanów esportowych emocji niedzielny finał wyobrażała sobie zupełnie inaczej. I dało się to odczuć, kiedy Team Spirit odbierał trofeum po zasłużonej wygranej.


Trzy do zera i pozamiatane

Team Spirit wygrał zasłużenie – to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Urodzony w 2007 roku donk miał wieczór życia i swoimi akcjami pociągnął swoją drużynę w stronę pucharu równie łatwo jak przedszkolanka gromadkę polegających na jej doświadczeniu dzieci. Wiem, że to porównanie może być krzywdzące dla jego kolegów z drużyny, jednak pozwólcie, że przytoczę wam fragment zasłyszanej rozmowy. Stojąc w kolejce do toalety, przysłuchiwałem się, co tam inni sobie gadają na temat IEM-u. Jeden z udręczonych parciem na pęcherz osobników w pewnym momencie stwierdził: – Co z tego, że FaZe Clan ma świetnych graczy, skoro Donk nap******* tak, że nie są w stanie nic zrobić. I muszę wam powiedzieć, że wypowiedź ta była równie wulgarna, co lapidarna: autor tej sentencji trafił w punkt jak nikt inny.

Bywało, że młody Rosjanin miał tak druzgocącą przewagę, iż z FC nie było czego zbierać. Zresztą, rzućcie okiem na zalinkowany materiał – słowa są zbędne. Na Nuke Rosjanin zdobył 32 fragi, na Mirage – 24, Overpass z kolei zamknął z 26 położonymi przeciwnikami. Całościowo dało mu to 1,05 fraga na rundę i oszałamiające K/D ratio na poziomie 2,05. IEM zaś, według organizatora, ukończył z rekordowym ratingiem 1.70, pozostawiając daleko w tyle całą esportową konkurencję w katowickim turnieju. Nie tylko w tym roku, ale i również przez wszystkie jego lata trwania. Dla porównania typowy wynik z czołówki all-time to lekko ponad 1.3, drugi najlepszy rezultat wynosi zaś 1.51. Przepaść. Nic dziwnego, że FaZe Clan był bezradny i ostatecznie przegrał 0:3. Ale to akurat nie przeszkodziło zgromadzonej w Spodku publice oklaskiwać ich bardziej niż zwycięzców.


Osobliwy finał

Jak już wspomniałem – to najdziwniejszy finał, jaki miałem okazję obserwować w Katowicach. Złożona z Rosjan i jednego Ukraińca drużyna Team Spirit od początku miała pod górkę. Dało się oczywiście słyszeć oklaski i słowa uznania kierowane do nich – ale na ogół były zagłuszane burzą dopingu przeznaczonego dla członków FaZe Clanu. Trybuny bezapelacyjnie były z nimi. Nawet gdy stało się jasne, że z Katowic nie wyjadą z trofeum, to wciąż mogli liczyć na publikę. Mało tego! W momencie, gdy Team Spirit był dekorowany medalami, między ścianami katowickiej hali wciąż wybrzmiewała skandowana przez zgromadzonych na trybunach ksywka „karrigan” należąca do kapitana FaZe Clanu.

Przy tym wszystkim zwycięzcy… trochę nie wiedzieli, co ze sobą zrobić i na przemian łazili po scenie i ustawiali się do zdjęć, gdy pojawił się ktoś z organizatorów i pokazał palcem, gdzie mają stanąć. Niby się cieszyli, ale jakoś tak… skromnie – kontrast pomiędzy tym, co widziałem teraz, a tym, co pamiętam z poprzednich lat, był naprawdę duży. Trochę ich jednak rozumiem, prawdę mówiąc: trudno okazywać radość w ekspresyjny sposób, gdy ludzie na trybunach skandują imiona pokonanych przeciwników. Najbardziej chyba emocjom dał się ponieść sh1ro. Wspomniany wcześniej donk zaś może i by nawet chciał powiedzieć coś ciekawego, tylko najwyraźniej organizator nie zadbał o tłumacza bezpośrednio na scenie, a z angielskim siedemnastolatek radzi sobie jeszcze dość umiarkowanie. Pewnie się wyrobi, teraz po prostu będzie musiał dla własnego dobra. Nie zmienia to jednak faktu, że wyszło to wszystko trochę tak, jakby z rezultatu na dobrą sprawę nie cieszył się w zasadzie nikt: ani Team Spirit, ani FaZe Clan, ani publiczność.

Oczywiście koloryzuję – ale tylko trochę. To był dziwny finał. Całą imprezę jednak zaliczyłbym do udanych. Nasza relacja już wkrótce, a tymczasem łapcie garść fotek z ostatniego dnia IEM Katowice 2024.

9
zdjęć


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów586

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze