131
1.11.2009, 10:30Lektura na 6 minut

Gry według CDA: Pierwsza gra jaką skończyłem

Redaktorzy CD-Action (i newsmani cdaction.pl) nie mają spokoju nawet w weeked. Zamiast wygrzewać się w zaciszu swoich... komputerów i konsol, odpowiadają na pytanie: "Jaka była pierwsza gra, jaką skończyłeś?"


Hut

Piotrek66
Hm, pierwsza gra? Może zaskoczę, ale... z tego co pamiętam, była to... Wacki: Kosmiczna Rozgrywka, dołączona do któregoś z CDA z 1998 roku. Przygodówka może nie najwyższych lotów, ale dla dzieciaka, jakim wtedy byłem, była dość przyjemna. W pamięci utkwił mi przede wszystkim ten swojski, polski klimat. I naprawa malucha, którym wyruszało się, by uratować świat. Do tego dość długie intro i outro. Przeszedłem ją kilka razy. I choć na tle dzisiejszych produkcji nie prezentuje się zbyt ciekawie, wracałbym do niej co jakiś czas... gdybym nie zgubił płyty.

Martn
Do dziś pamiętam "tą pierwszą". Były to jeszcze czasy kiedy na długie godziny zasiadałem przy "Przyjaciółce" by jako Unita lub Konfederata podbijać kolejne stany w North & South (Infogrames, 1989). Chociaż po latach gra wydaje mi się już zupełnie niegrywalna to miło wspominam tamte bitwy podczas których joystickiem kierowało się oddziałami żołnierzy, konnicą i przymierzało artylerią; lubiłem też zdobywać forty w sekwencji zręcznościowej polegającej na przebiegnięciu po murach aż do stojącej na końcu flagi - nigdy za to, ale to nigdy, w podobnej sekwencji nie udało mi się przejąć pociągu, mimo że wielu moich kolegów bez problemu dobiegało do samej lokomotywy. Do dziś pamiętam też ten charakterystyczny dźwięk kiedy uśpiony Indianin powstawał, śpiewał pieśń wojenną i dziesiątkował twoje jednostki. Ach, wspomnienia...

Monk
Icewind Dale. Gra stosunkowo młoda, co nie powinno jednak dziwić – w końcu sam ciągle jeszcze jestem smarkaczem i okupantem piaskownicy. Kilkanaście nieudanych prób wkomponowania finałowego bossa w parkiet (do dziś pamiętam końcowe dialogi) i wreszcie są – Henio Talar i moje pierwsze w życiu outro. Towarzyszące projekcji tryumfalne ryki dwunastoletniego wówczas Monka uszkodziły elewację okolicznych kamienic oraz zwiastowały przyszłe jego znerdzenie. Już na samym początku wpadłem w grę niczym Belhifet w Dziewięć Piekieł, zaś jej ukończenie tylko rozpaliło we mnie do dziś trwające uwielbienie dla szeroko pojętego fantasy i innych gier ze stajni Black Isle.

Gregorius
Contra. Szalone czasy Pegasusa – kto miał kartridża „168 in 1” był paniskiem na całą parafię. Ja miałem i zagrywałem się jak głupi w jedną z najlepszych gier na tym kawałku krzemu: w Contrę. W wersji podstawowej miała bodaj trzy życia i… tyle wystarczyło, by ją przejść. Oczywiście po dobrych kilku miesiącach wypalania sobie oczu przed telewizorem i nerwowego obgryzania kabla od pada. Zróżnicowana grafika, bieganie po ekranie scrollowanym w prawo i w głąb, co-op… Polecam nawet dziś!

Hut
To na pewno nie była ta pierwsza, bo gram jeszce od czasów Commodore C-16, ale niestety pamięć nie pozwala mi sięgnąć pamięcią dalej, niż "Dune" z 1992 roku, przechodzone na Amidze. Była to hybryda strategii i gry przygodowej, stworzona przez bardzo popularne wówczas studio Cryo. Pamiętam, że do outro doszedłem w okolicach 3 albo 4 w nocy, a oglądanie go zepsuli mi sami twórcy - w końcówce pojawiają się postacie z różnych fragmentów gry, których wizerunki zapisane były na różnych dyskietkach (tej 3-dyskietkowej produkcji) zamiast więc oglądać płynną końcówkę, trenowałem tzw. "wachlowanie dyskami", dyscyplinę dobrze znaną Amigowcom bez twardziela.

Gem
Prawdopodobnie The Last Ninja 2 na komodzie, tj. Commodore 64. Pamiętam, jak uparcie szlifowałem każdy z poziomów (crackerzy pocięli grę na fragmenty tak, by ładowanie z taśmy trwało jak najkrócej), by ostatecznie stanąć maska w maskę ze złowrogim szogunem Kunitokim. Do dziś uważam, że tamten trening pozwolił mi po latach zmierzyć się z powodzeniem ze współczesnymi adeptami cyfrowego ninjutsu – z Ninja Gaiden, Ninja Blade i naturalnie... Mini Ninjas.

Mac Abra
Pierwsza ukończona gra? Formalnie rzecz biorąc była nią Saboteur na ZX Spectrum. A to, że przy pewnej wprawie dawało radę ją skończyć w kwadrans (a bez wprawy w góra godzinę), niczego tu nie zmienia. Natomiast bardzo miło wspominam jak ukończyłem Arnhem - swoją pierwszą strategię. I to skończyłem wygrywając tę bitwę, w efekcie czego II wojna światowa skończyła się jeszcze w 1944. Takich rzeczy się nie zapomina.

Smuggler
Asteroids, na automatach. Tak, wiem, tej gry się nie da skończyć. Tym niemniej po wieeeeelu godzinach gry spędzaonej przy automacie i grubszej kasie, jaką w niego wrzuciłem, uznałem że należy iść na odwyk. I faktycznie - SKOŃCZYŁEM Z TĄ GRĄ.  Myślę, że to ciekawsza historia niż rzucenie jakiegoś tytułu z 8-bitowców, który i tak dziś praktycznie nikomu nic nie powie. Tym bardziej, że i tak nie miałbym pewności, czy aby to była pierwsza ukończona gra. A tu mam pewność, że była to pierwsza (i chyba w sumie jedyna?) z którą skończyłem...

enki
Jeżeli chodzi o czasy Atari 65XE, NES-a i SNES-a nie przypominam sobie niestety jakichś spektakularnych sukcesów. Mam pewne podejrzenia, że udało mi się jednak ukończyć klasyczne Mario Bros. W przypadku gier pecetowych będzie to coś z trójcy Dune 2/Civilization/Warcraft

Allor
Pierwsza gra którą ukończyłem? Saboteur (premiera przełom 1985/1986, wydawca Durell Software Ltd.), grany po nocach razem z kumplem na klonie ZX Spectrum (Timex 2048). Ninja, tajemnicza baza z której wykrada się dane i późniejsza szaleńcza ucieczka do czekającego na dachu helikoptera - tego się nie zapomina! Zwłaszcza gdy po włączeniu wyższego poziomu trudności nagle odkrywało się (już po włączeniu zapalnika bomby), że dobrze znane drogi ucieczki zostały zablokowane...

CormaC
Nie jestem pewien, czy dobrze pamiętam pierwszą grę, która ukończyłem. Sięgnąłem kilkanaście lat wstecz, do czasów, gdy grałem na ATARI 130XE, ale nie wydaje mi się, żebym wtedy skończył jakąkolwiek grę (one nie brały jeńców, a ja miałem z 10-11 lat, więc nie wydaje mi się, żebym miał dość cierpliwości). Pierwsza produkcja, której ukończenia jestem pewien, to pierwszy Prince of Persia z 1989 roku. Zaliczyłem go na pececie z procesorem 286 20 MHz, 1 MB RAM-u, twardzielem 40 MB, kartą graficzną Hercules i monitorem. Czy wcześniej obejrzałem jakieś inne napisy końcowe? Możliwe, że nie.

Phnom
Pierwszej ukończonej gry niestety nie jestem sobie w stanie przypomnieć – ale pamiętam pierwszą, którą bardzo chciałem ukończyć: Ninja Commando na Atari. Już po tytule można się domyślić, jak hardkorowa i pełna akcji była to produkcja. Grałem w nią na początku lat 90., a więc w zdecydowanie innych czasach, kiedy nie każdego było stać na komputery czy konsole. I problem tkwił w tym, że to Atari nie było niestety moje, a pożyczone od kumpla na dwa dni. A w tym czasie nie udało mi się Ninja Commando ukończyć. Pewnie dlatego że było cholernie trudne. Ech, młodość, khy, khy, khy...

 


Redaktor
Hut
Wpisów4059

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze