StarCraft II - nowe informacje. Tryb single, achievementy, brak LAN-u, aktywacja przez internet

Najpierw zacznijmy od spraw technicznych. StarCraft II będzie wymagał dwóch aktywacji przez internet - przy instalacji i przez Battle.net. Jak jednak zapewniają twórcy, stałe połączenie z siecią nie będzie wymagane do zabawy w trybie single-player. Należy jednak pamiętać o tym, że jeśli nie będziemy online, nie będziemy mogli korzystać z osiągnięć, czy list przyjaciół.

Teraz przejdźmy do samej kampanii. Blizzard w swym najnowszym dziele niema zamiaru umieszczać popularnego ostatnio trybu kooperacji. Będziemy mogli bawić się jedynie sami, co zapewne zasmuci wielu fanów co-opa. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – dzięki temu autorzy będą mogli w pełni dopracować rozgrywkę dla pojedynczego gracza.

No właśnie – a jaka ona jest? Fabuła rzuci nas cztery lata po wydarzeniach z dodatku Brood War. Historia opowie nam dalsze losy Jima Raynora, który kontynuuje wojnę z Arcturusem Mengskiem i Dominionami. Pech chce, że Zergowie powracają i nasz bohater musi wybierać – zniszczyć Arcturusa, czy chronić ludzi przed najeźdźcami…?

Dlatego Raynorowi nie pozostaje nic innego, jak stanąć do walki. Interfejs w jej trakcie jest podobny do tego z pierwowzoru – wybrane jednostki wyświetlają się w środkowej części panelu, z kolei główne komendy (ruch, zatrzymanie się, utrzymanie pozycji, patrol, atak) znajdują się po prawej stronie ekranu.

Na pewno często w trakcie zabawy w przeróżne RTS-y mieliście momenty, kiedy chcielibyście podzielić się ze znajomymi swoimi wyczynami. Blizzard przychodzi w StarCrafcie II z pomocną ręką – każdą potyczkę możemy bowiem nagrać, wciskając klawisz F11. Mała, acz przydatna rzecz.

Sama główna rozgrywka będzie dość standardowa – tak jak w każdym RTS-ie będziemy musieli rozbudować najpierw naszą bazę. Minerały zbierać będą SCV-y, zaś dzięki Supply Depotsom zwiększymy maksymalną liczbę naszych jednostek. Jeśli któraś z naszych struktur zostanie uszkodzona, wystarczy posłać do niej jednostkę medyczną, która w kilka chwil przywróci dany budynek do stanu używalność.

Człowiek to taka bestia, że bardzo lubi chwalić się swoimi osiągnięciami. StarCraft II i na to ma radę – po każdej misji wyświetli się bowiem szczegółowe podsumowanie, w którym będziemy mogli zobaczyć, ile zniszczyliśmy jednostek przeciwnika, ile straciliśmy własnych, ile budynków wybudowaliśmy itd. Raj dla maniaków statystyk.

W trakcie starć kolekcjonujemy przeróżne artefakty. Co ważne, pomiędzy misjami – czy to w barze Joego, czy na pokładzie statku Hyperion – będziemy mogli je sprzedać, dzięki czemu zdobędziemy cenne pieniądze. A po co nam one? A po to, by w zbrojowni nabyć za ich pomocą różnego rodzaju ulepszenia, czy nowe jednostki (niektóre nowe upgrade’y dostaniemy w zamian za wykonane zadania w trakcie zabawy). A właśnie – w takich momentach obserwujemy naszą postać w niestandardowym dla RTS-ów widoku TPP. Przypomina to trochę Mass Effect, w którym mogliśmy zwiedzać naszą Normandię. Ba, w StarCrafcie II możemy również prowadzić rozmowy, poznając lepiej naszych towarzyszy broni. Z pokładu statku będziemy mogli także wybierać kolejne misje, których będziemy chcieli się podjąć. Niekiedy będziemy zmuszeni podjąć decyzję – wybrać zadanie A, czy B. Od razu zaznaczmy, że wybór będzie mieć wpływ na dalszy rozwój kampanii.

A jeśli już jesteśmy przy misjach – twórcy twierdzą, że każda z nich została zaprojektowana tak, by gracze czuli, że są to osobne mini-gry. Każdy cel jest inny, jak i sposób na jego osiągnięcie.

Choć Blizzard to uznani twórcy, a StarCraft to silna marka na rynku, znajdzie się zapewne wiele osób, które nie będą chciały kupić sequela w ciemno. Dlatego też dla tych graczy deweloperzy szykują specjalny, rozbudowany trial ich najnowszego dzieła. Nie wiadomo wprawdzie kiedy się on pojawi, ale na pewno dopiero po premierze StarCrafta II.

Dużym zaskoczeniem było zrezygnowanie przez autorów z implementacji LAN-u w grze. Rob Pardo z Blizzarda stwierdził, że była to jedna z trudniejszych decyzji, o której bardzo długo rozmawiano. W końcu postanowiono „wyciąć” rozgrywki lokalne. Dlaczego? Ponieważ krok ten jest bardziej przyszłościowy, zarówno dla firmy, jak i branży. Pardo jednak zaznacza, że LAN był bardzo ważny dla studia, podobnie jak system DOS. I nie ma się czemu dziwić. W końcu zawody LAN-owe napędzały (ba, napędzają nadal) niezwykłą popularność pierwszego StarCrafta. Produkcja stała się sportem narodowym w Korei i to właśnie dzięki sieci lokalnej. Zresztą, to nie jedyne dzieło Blizza cieszące się taką sławą i żywotnością. Innym tytułem jest chociażby WarCraft III. 

Na tym jednak ambicje Blizzarda się nie kończą – Pardo twierdzi, że jeśli kiedykolwiek jego ekipa miałaby wkroczyć na rynek konsol, także chciałaby go zdominować. Oczywiście nie oznacza to, że studio pracuje nad jakąś grą na Xboksa 360 czy PlayStation 3. Pracownicy studia są co prawda wielkimi fanami konsol i chcieliby stworzyć jakąś produkcję na X360 lub PS3, ale tylko wtedy, jeśliby mieli coś, co naprawdę mogłoby "zdominować" rynek.

Powróćmy jeszcze do rynku PC. Każda gra Blizzarda doczekała się przynajmniej jednego rozszerzenia. Jak się okazuje, ponad 50 procent graczy, którzy zakupili dany tytuł, nabyło także dodatek do niego. Wynik ten dotyczy głównie add-onu do StarCrafta i WarCrafta III. Jak wiemy, w przypadku World of Warcraft, jako że jest to MMO, by korzystać z niego w pełni, należy posiadać wszystkie rozszerzenia, w związku z tym wspomniany wcześniej wskaźnik siłą rzeczy musi być większy.

A na koniec bardzo dobra informacja - Blizzard poinformował właśnie, że zarówno StarCraft II, jak i Diablo III, pojawią się w wersji grywalnej na rozpoczynających się pojutrze targach Gamescom. Co więcej, pograć będą mogli wszyscy odwiedzający! Produkcje będzie można sprawdzić od czwartku, 20 sierpnia, do niedzieli, 23 sierpnia.