34
8.08.2009, 13:18Lektura na 9 minut

Michael Pachter: Ludzi wkurza, że jestem takim "Wujkiem Wiem-Wszystko"

Cytują go media na całym świecie, a każde jego słowo wpływa na ceny akcji firm zajmujących się grami. My zaś poprosiliśmy go o ekskluzywny wywiad specjalnie dla www.cdaction.pl. Panie i panowie - specjalnie dla was, Michael Pachter!


Hut

Michael Pachter to jedno z najbardziej znanych nazwisk w branży gier - choć zasadniczo nie ma z nimi wiele wspólnego. To analityk pracujący dla firmy Wedbush Morgan Securities, podpowiadającej inwestorom, w jakich spółkach giełdowych lokować pieniądze. Ponieważ większość liczących się koncernów na rynku gier, to firmy notowane na Wall Street, zainteresowanie słowami Pachtera jest duże i przekłada się na realne pieniądze. Tym bardziej, że to facet, który rzadko się myli, za to dużo częściej wzbudza kontrowersje. Udało nam się przeprowadzić z nim wywiad. Oto jego zapis: 

CD-Action: Zacznijmy od najważniejszego. Jesteś graczem? A jeśli tak – w co grasz?

Michael Pachter: Gram w wiele gier, ale nie lubię nazywać siebie „graczem”. A jeśli już, jestem raczej typem, który gra w tryb single, nie jestem fanem multiplayera. Mam w domu wszystkie platformy [do gier], a ulubione gry to Call of Duty: Modern Warfare i Super Mario Galaxy w 2007 roku, oraz Fallout 3 w 2008 roku. Teraz zaczynam grać w BioShocka...

Czy sądzisz, że trzeba być graczem, by zajmować się analizą tego rynku? A może to tylko przeszkadza?

Myślę, że wcale nie trzeba być graczem, ale to na pewno pomaga zrozumieć potencjał gier. Ja osobiście gram dlatego, że jestem ogólnie zainteresowany tym dlaczego pewne tytuły sprzedają się, a inne nie. Swoją pracę wykonuję natomiast czytając wszystko, co wpadnie w ręce, a co dotyczy tego tematu, w tym między innymi recenzje [w serwisach growych], to co ludzie piszą na stronach fanowskich, to co publikują magazyny o grach, a także to, co pojawia się w newsach mediów masowych.   

Z czego – poza twardymi, faktycznymi liczbami – korzystasz w swojej pracy? Jakie są twoje „narzędzia”?

Moim zdaniem najważniejszym narzędziem jest intuicja, ale oczywiście podparta doświadczeniem. Mam sporą wiedzę na temat branży i zwykle wyczuwam, kiedy coś jest w porządku, albo nie.

Jak wygląda twój dzień pracy? 

Przyjeżdżam do pracy o 4:30 nad ranem – pracujemy w Los Angeles, ale według czasu Nowego Jorku (gdzie czas jest przesunięty o 3 godziny do przodu, więc pan Pachter zaczyna pracę o 7:30 czasu NY - przyp. red.) – sprawdzam wiadomości ze świata przez około 30 minut, a o 5.00 mamy pierwsze spotkanie, na którym rozmawiamy o wiadomościach giełdowych, które mogą mieć wpływ na wydarzenia nadchodzącego dnia. Między 5:30 a 7:00 czytam recenzje i teksty poświęcone grom w różnych źródłach, a od 7 rano do około 2 po południu rozmawiam z inwestorami, odpowiadam na e-maile i odbywam spotkania, które akurat mam zaplanowane na ten dzień. Od 14 do 16 przygotowuję różne notatki, a potem zwykle opuszczam biuro. Potem sprawdzam jeszcze wiadomości ze świata, by upewnić się, że niczego nie przegapiłem. Dodatkowo spędzam około 2 godzin każdego dnia w ciągu weekendu przygotowując teksty, które potem udostępniam inwestorom. Kiedy firmy, którymi się zajmuję, publikują swoje wyniki, w takich dniach spędzam w pracy około 2-3 godzin więcej. To zdarza się cztery razy w ciągu roku, dla każdej z tych firm.

Czy zdajesz sobie sprawę z wpływu, jakie twoje słowa mają na rynek akcji? A także z tego, że wszystko co powiesz jest potem komentowane przez tysięcy ludzi na świecie? Myślisz o tym czasem?

Moje komentarze mają wpływać na rynek akcji. Natomiast cały czas zaskakuje mnie to, że gracze przejmują się tym co mówię. Co innego inwestorzy – oni powinni brać to pod uwagę i to robią.

A jak postrzegasz swoją rolę? Czy uważasz, że to co mówisz kształtuje rynek, czy raczej po prostu komentujesz to, co się na nim dzieje?

Nigdy nie myślę o tym tak, że moje opinie mają wpływ na przyszłość branży. Myślę, że w większości przypadków krytykuje się mnie za to, że dla wielu ludzi jestem takim przemądrzałym „Wujkiem Wiem-Wszystko” (w oryg. "Captain Obvious"), szczególnie wtedy, kiedy mówię rzeczy, które są właściwie oczywiste. Dla przykładu: cena PSP Go jest za wysoka. Jeśli w związku z tym Sony obniży cenę, myślę, że nie zrobi tego dlatego, że ja tak powiedziałem, ale dlatego, że staje się dzięki temu oczywiste, że ludzie uważają tę cenę za zbyt wysoką. Kiedy przewiduję obniżkę cen konsol, mówię tak dlatego, że to racjonalne działanie, a nie dlatego, że chciałbym aby tak było. Moje komentarze mają odzwierciedlać to, co moim zdaniem się stanie, nie to co ja sądzę, że powinno się stać. Dlatego nie zajmuję się tym, czy moje komentarze wpłyną na przyszłość, ponieważ sądzę, że jedyne co robię, to wyrażam opinię racjonalnej większości.

Inna rzecz, która drażni wielu to język używany przez analityków. Nigdy nie mówicie konkretnie, zawsze są to takie sformułowania, po których trudno wziąć was do odpowiedzialności, gdy przyszłość będzie wyglądać inaczej, niż to przewidywaliście...

Do tego zobowiązują nas przepisy i nie możemy powiedzieć, że „XXX się stanie”. Mogę tylko powiedzieć, że „wierzę w to, że XXX się stanie”. Oczekuje się od nas, że będzie prezentować opinię, jako opinię, a nie jako fakt.

Jesteś dumny, gdy uda ci się przepowiedzieć coś, co rzeczywiście ma miejsce w przyszłości?

To co robię, to nie są przepowiednie. W ciągu roku przygotowuję 150 notatek i tekstów dla inwestorów, i mówię w nich to, co uważam, że stanie się w przyszłości, cały czas aktualizując te opinie. Właściwie mógłbym powiedzieć, że nigdy nie mam racji, zawsze się mylę, ale potrafię poprawić swoje oczekiwania w trakcie biegu spraw. Nie ma znaczenia, czy dobrze odgadnę liczbę sprzedanych konsol, czy egzemplarzy konkretnej gry, ważne jest natomiast, bym nie popełniał błędu określając zyski poszczególnych firm. W 2004 i 2007 roku byłem najwyżej ocenianym analitykiem zajmującym się oprogramowaniem w USA i jest z tego powodu naprawdę dumny. 

A twój największy błąd? W jakim przypadku najbardziej się pomyliłeś?

Myślałem, że Sony wygra tę generację konsol, ponieważ sądziłem, że Blu-ray będzie miał większe znaczenie. To mój najbardziej spektakularny błąd do tej pory.

Jakie są twoje stosunki z potentatami tej branży? Jak ważny jesteś dla nich, a oni dla ciebie?

Nie zajmuje mnie to, co myślą o mnie branżowi potentaci. Natomiast ważne jest, by traktowali mnie uczciwie i z szacunkiem, tak jak ja staram się traktować ich. Jeśli którykolwiek z nich chciałby wywrzeć na mnie presję, bym zmienił swoją opinię, uznał bym to za działanie obraźliwe. Jeśli chcą wpływać na moje opinie, dostarczając mi informacje, pozwalające lepiej zrozumieć , jakimi motywami się kierują, wtedy moje opinie będą lepiej uzasadnione i na pewno na tym skorzystają. Ci, którzy próbowali wymuszać coś na mnie, nie zaszli za daleko.

Znasz ich osobiście? Na przykład Johna Riccitiello z Electronic Arts, Bobby'ego Koticka z Activision, Shane'a Kima z Microsoftu czy Yvesa Guillemota z Ubisfotu? Jak wyglądają twoje relacje z nimi?

Jednych znam lepiej niż innych. Johna Riccitiello znam tylko przelotnie, Bobby'ego i Shane'a całkiem dobrze, a Yves jest gdzieś pomiędzy. Mam wspaniałe relacje z większością ludzi z tej branży, a wszyscy wymienieni przez ciebie panowie (tak samo, jak Reggie Fils-Aime, Brian Farrell, John Schappert, Don Mattrick, Jack Tretton) są w stosunku do mnie uprzejmi i otwarci na rozmowę, gdy zachodzi taka potrzeba. Nie czuję natomiast potrzeby by z nimi rozmawiać, a w drugą stronę zależy to od firmy. Mogę powiedzieć, że Ubisoft, Activision i Microsoft dają mi największy dostęp do swojej działalności, fenomenalnie pracuje się z amerykańskim oddziałem Nintendo (ale już z Japonią trudno się porozumieć). Sony również wykonało wspaniałą robotę [w ostatnich czasach], by mógł wiedzieć, co się u nich dzieje.

W jakim stanie jest obecnie branża? Rozmawiamy niedługo po ogłoszeniu fatalnych wyników finansowych Sony i Nintendo...

Jeśli spojrzymy we wsteczne lusterko branża jest w tragicznym stanie, ale mam nadzieję, że to zmieni się we wrześniu. Mieliśmy pięć fatalnych miesięcy od marca do lipca, ale zgaduję, że w sierpniu będzie już dużo lepiej i bardzo wyraźnym odbiciem w górę we wrześniu, na której będzie miało wpływ wydanie Halo: ODST i Beatles Rock Band.

Szczególnie zaskakujące okazały się straty Nintendo. Co o tym myślisz? Japończycy oddadzą pierwsze miejsce?

Nintendo wyznaczyło zbyt niską cenę na Wii kiedy popyt był ogromny, a teraz kasuje zbyt dużo, kiedy zainteresowanie klientów spada. Mogą wpłynąć na popyt obniżając cenę i myślę, że taką obniżkę zobaczymy szybciej, niż później. Ta firma jest jednak niezwykle dochodowa i pozostanie na pierwszy miejscu przez długi czas.

A jako oceniasz fakt, że wielu wydawców wystraszyło się Modern Warfare 2 i przesunęło swoje premiery na pierwszą połowę przyszłego roku. To dobre posunięcie?

Większość z tych opóźnień to rzeczywiście strach przed Modern Warfare 2, ale nie tylko. Wydawcy zorientowali się, że ponieważ pojawi się sporo wyżej wycenionych gier, na przykład DJ HeroBeatles Rock Band, Modern Warfare 2 Special Edition i Tony Hawk's Ride, w kieszeni klientów nie zostanie zbyt wiele pieniędzy. Ale nawet te tytuły, które zostały, powodują, że to bardzo zatłoczony okres – Halo: ODST, Marvel Ultimate Alliance 2, Brutal Legend, Super Mario Bros Wii, Forza 3, Assassin's Creed 2 i John Cameron's Avatar wszystkie rywalizują ze sobą o udział w rynku. To było naprawdę mądre posunięcie, aby przesunąć mniej znaczące tytuły, takie jak Singularity czy Dark Void z dala od tego okresu.

Tyle tylko, że teraz I kwartał 2010 roku stał się bardzo „tłoczny”. Jak wpłynie to na wyniki przesuniętych gier?

Myślę, że pierwszy kwartał będzie również stał pod znakiem ogromnej rywalizacji, i o ile duże tytuły, takie jak Mass Effect 2 czy Splinter Cell: Conviction poradzą sobie dobrze, mniejsze, jak Darkisders, będą miały kłopoty ze znalezieniem klientów.

Na koniec prosiłbym cię o kilka krótkich odpowiedzi dotyczących przyszłości. Co myślisz o Natalu?

Będzie wielkim sukcesem, ale raczej jako sposób kontrolowania menu konsoli, uzyskiwania dostępu do Internetu, telewizji internetowej itd. 

iPhone. Pozostanie liczącą się platformą do gier?

Granie na iPhonie będzie wciąż popularne, ale koniec końców tylko Apple będzie na tym zarabiać, bo właściwie każdy może publikować gry na tej platformie [i konkurencja będzie taka, że nikt nie zarobi]. 

Wii. Zachowa pozycję lidera?

Wii pozostanie na pierwszym miejscu, jeśli Nintendo unowocześni swoją platformę, czyniąc z niej konkurenta Xboksa 360, i oferując podobne gry. 

Nowa generacja konsol – kiedy?

Nie będzie nowej generacji konsol co najmniej do 2013 roku. 

Co z grami na PC? Czy to już koniec?

Rynek gier na PC będzie malał, ale gry MMO wciąż będą rosły w siłę. Ostatecznie będziemy jednak grali w MMO na konsolach. 

Największy hit tego roku?

Największym światowym hitem tego roku będzie Wii Sports ResortsModern Warfare 2 okaże się najbardziej popularną grą w USA i Europie.


Redaktor
Hut
Wpisów4059

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze